Lider klasyfikacji Pucharu Świata Janne Ahonen dokonał rekordowego wyczynu. Jest pierwszym zawodnikiem w historii, który wygrał 12 zawodów pucharowych w jednym sezonie.
Przed tygodniem Fina zabrakło w konkursach na mamuciej skoczni w Kulm. Chorował, miał ponoć 40 stopni gorączki. W Titisee-Neustadt nie było widać po nim żadnych kłopotów zdrowotnych. Nie dał najmniejszych szans rywalom. Gdyby nie lekkie zachwianie przy lądowaniu w pierwszym skoku zwycięstwo Fina byłoby jeszcze bardziej pewne i jeszcze bardziej przekonujące.
W pierwszym skoku Ahonen uzyskał aż 142 m, ale dostał bardzo niskie noty (ocenę Norwega Asphaug Kolbjoern - 16,5 pkt. można uznać wręcz za skandaliczną, jeśli zważyć, że o miejsce na podium walczył też Roar Ljoekelsoey) i wylądował na drugim miejscu. W finałowej serii nie popełnił już takich błędów. Skoczył pewnie na 138 m i mógł świętować zwycięstwo. Prowadzący po I serii Thomas Morgenstern uzyskał o 4 metry mniej.
- Po skoku treningowym (Ahonen uplasował się poza pierwszą dziesiątką z wynikiem 117,5 m - przyp. red.) byłem ciekaw dalszego przebiegu rywalizacji. Zacząłem się denerwować. Od czasu konkursu w Willingen nie oddałem ani jednego skoku. Tydzień przeleżałem w łóżku, potem trening w Lahti plany pokrzyżowała mi aura. Byłem tylko na trzech zajęciach wytrzymałościowych przed sobotnim konkursem. Dwanaście zwycięstw ma dla mnie ogromną wartość. Myślę, że do końca sezonu uzbiera się ich więcej - powiedział Ahonen.
Małysz dobrze skoczył w pierwszej próbie. Miał 138 m i tylko 2,8 pkt. tracił do prowadzącego Austriaka. W drugiej serii wydawało się, że Małysz chce odnieść zwycięstwo aż za bardzo. Skok był nerwowy i zabrakło kilku metrów, aby awansować na podium.
- Adam odbił się zbyt gwałtownie. Stąd później niespokojny lot. Trudno powiedzieć, czy mógł osiągnąć więcej przy tych warunkach, jakie miał - ocenił Apoloniusz Tajner, dyrektor sportowy w Polskim Związku Narciarskim. - Do jego pierwszego skoku nie można mieć żadnych zastrzeżeń. Wykonany był płynnie. Adam trafił w próg. Nie miał jednak zbyt dobrych warunków. Widać było po nim, że nie jest do końca zadowolony z tej próby. Myślę, że właśnie z powodu tych gorszych podmuchów wiatru - ocenił Tajner.
Dobrze spisał się także Robert Mateja. Zdobył 14 punktów do klasyfikacji generalnej za siedemnaste miejsce (131,5 m i 125.5 m).
Do finałowej serii nie zakwalifikował się Mateusz Rutkowski, który ostatecznie zajął 36. miejsce.
W zawodach wystąpiło 64 zawodników. Organizatorzy zdecydowali się bowiem nie rozgrywać serii kwalifikacyjnej, aby w razie problemów z jej przeprowadzeniem nie przesuwać godziny rozpoczęcia głównego konkursu.
12 - Janne Ahonen (Finlandia) 2004/05
11 - Martin Schmitt (Niemcy) 1999/2000
Adam Małysz (Polska) 2000/01
10 - Matti Nykaenen (Finlandia) 1982/83 - 1987/88
Andreas Goldberger (Austria) 1994/95
Martin Schmitt (Niemcy) 1998/99
Titisee-Neustadt - animacja skoczni