Mówi Marek Zdziech - trener piłkarzy ręcznych AZS-u

Jacek Bednarczyk: Runda rewanżowa I ligi za pasem, a Pan wciąż nie wie, czy wystartujecie w rozgrywkach?

Marek Zdziech, trener AZS-u: Od momentu zakończenia pierwszej części rozgrywek było już kilka wersji dotyczących losów sekcji. W pewnym momencie pojawiło się jednak światło w tunelu. Dowiedzieliśmy się, że są ludzie, którzy chcą wesprzeć sekcję. Minęło sporo czasu, a w temacie panuje głucha cisza. Zarząd klubu debatował o naszej przyszłości, ale w tej sytuacji decyzji nie podjął.

Od początku sezonu macie problemy kadrowe. Czy są jeszcze szanse, by wzmocnić zespół?

W pewnym momencie pojawił się wariant wzmocnienia drużyny szczypiornistami Wisły Płock. Dopóki jednak nie będzie określona przyszłość sekcji i nie zdobędziemy pieniędzy - temat jest nieaktualny.

Ilu ma Pan obecnie zawodników do dyspozycji?

- Frekwencja na treningach nie jest zła. Bywa i tak, że jest po 14 chłopaków. Najważniejsze, że oni sami rozumieją trudną sytuację.

Nie tak dawno głośno było o bójce trzech piłkarzy ręcznych AZS-u, którzy zostali zawieszenie w prawach zawodników do momentu wyjaśnienia sprawy. Jakie będą dalsze ich losy?

- To dla nas bardzo trudna sprawa, którą trzeba wyjaśnić. Wiem, że bez konsekwencji się nie obędzie. Z perspektywy czasu mogę jednak zaręczyć, że zarówno z Łukaszem Jagodzińskim, jak i Łukaszem Sulimą nie miałem wcześniej najmniejszych problemów wychowawczych.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.