Mówi Mirosław Dragan, trener Arki

Grzegorz Kubicki: Z powodu kłopotów kadrowych przygotowania do rundy jesiennej były chaotyczne. Wielu piłkarzy w ogóle ich nie miało. Teraz ma Pan komfortowe warunki pracy?

Mirosław Dragan: Może nie komfortowe, ale normalne. Od początku mam do dyspozycji wszystkich piłkarzy, na razie na zajęciach brakuje tylko chorych Grzesia Pilcha i Bartka Ławy. Cieszę się z takiej sytuacji i chcę ją jak najlepiej wykorzystać. Szykujemy się do walki o ekstraklasę i piłkarze muszą zrozumieć, że aby być dobrze przygotowanym, trzeba ciężko pracować.

Piłkarze niemal zawsze narzekają na zimowe przygotowania, które wymagają najwięcej pracy.

- Wiem o tym, ale to mnie nie interesuje. Jeżeli chcą grać dobrze, odegrać znaczącą rolę w lidze, muszą pracować. Jeżeli nie będą mieli siły, to nawet największy wirtuoz piłki nie pokaże na boisku nic wielkiego. Przed pierwszymi zajęciami apelowałem o wytrwałość. Myślę, że gracze mnie zrozumieli.

W lutym Arka po raz pierwszy pojedzie na obóz zagraniczny, do ciepłej Turcji. To już chyba duży komfort dla całej drużyny?

- Zgadza się, ale ten komfort nie jest wcale droższy od dwóch obozów zorganizowanych w Polsce. A jak różne są efekty... W Polsce trenujemy w kałużach, taplamy się w błocie, nie możemy niemal nic zrobić. W Turcji będziemy mieli zieloną trawkę i kapitalne warunki do treningu. Dyskutowaliśmy w klubie na temat tego wyjazdu, ale ostatecznie udało mi się przekonać szefów klubu, że warto jechać. To będzie z korzyścią dla zespołu, który w marcu, kiedy zacznie się liga, będzie ograny, nie będzie mu brakowało gry na równym boisku.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.