Rafał Stec: niebezpieczny paradoks Polski

Klęski klubów, juniorsko-szkoleniowa zapaść, gasnąca renoma piłkarzy za granicą - polski futbol zdycha. To paradoks, że o agonii świadczą wszystkie kryteria prócz najważniejszego - wyników reprezentacji. To paradoks niebezpieczny.

Niebezpieczny, gdyż odwraca uwagę od problemów najgłębszych, fundamentalnych, które spychają naszą piłkę w otchłań futbolowego trzeciego świata. Spadający na łeb na szyję poziom wyszkolenia piłkarzy oddaje refleksja Michała Globisza, trenera kadry siedemnastolatków, która podczas śląskich eliminacji do mistrzostw Europy poniosła porażki z Serbią i Czarnogórą, Włochami i Turcją, tracąc przeciętnie trzy gole na mecz.

Młodzi: brutalna prawda

- Możemy liczyć na walkę, taktykę i serce. Różnica umiejętności polskich i np. włoskich zawodników jest olbrzymia. Prawda jest brutalna. W szkoleniu młodzieży jesteśmy daleko w tyle. I dystans stale się powiększa - to słowa zatrważające, jeśli pamiętać, że kompleksów niższości nabierają już 17-latkowie.

Ciut lepiej wypadli 18-latkowie (trener Dariusz Dziekanowski), choć nie osiągnęli wyników oszałamiających - w eliminacjach do ME pokonali Szwajcarię, zremisowali z Mołdawią, ulegli Ukrainie. Najstarsi nastolatkowie (Andrzej Zamilski) w finałach ME przegrali wszystkie spotkania w grupie (z Turcją, Niemcami, Hiszpanią), tracąc średnio 3,66 bramki na mecz! O młodzieżówce natomiast mówi się, że zrobiła postęp, choć wygrała ledwie jeden z dziewięciu meczów, bazując na talentach braci Brożków (14 z 24 goli).

Najmłodsi wciąż mają czas, być może cudowny splot okoliczności, czyli wyjazd zagranicę, ocali pojedyncze kariery. Nieco starsi, okrzyczani nadziejami polskiego futbolu wzbijają się na seniorski poziom w bólach, o ile w ogóle się wzbijają. Sebastian Mila udowodnił tyle, że na razie nie nadaje się do kadry. Jacka Burkhardta chwilowo skreślił nawet największy entuzjasta jego talentu Paweł Janas. Marcin Kuś permanentnie się leczy, a w szarpaninie między jego agentem a działaczami Polonii Warszawa wszystko wydawało się ważne, prócz jego przyszłości sportowej. Tomasza Jarzębowskiego nie chce Legia, Michał Stasiak i Łukasz Madej zginęli w ligowej przeciętności. Wymieniam nazwiska próbowanych w reprezentacji, ale ostatecznie trener Janas z nich zrezygnował (poza Milą). Od nieszczęsnego mundialu w Korei i Japonii kadrę zasilił tylko jeden wartościowy przedstawiciel młodej generacji! To Arkadiusz Głowacki, niestety, coraz częściej zmagający się z kontuzjami, a przez to nieregularny (vide koszmarny mecz z Anglią).

Nie rodzą się już nie tylko nowi Lubańscy i Bońkowie, ale nawet Kowalczyki, Juskowiaki, Koźmińscy. Młodzież Amiki zawstydza nas w Pucharze UEFA, najzdolniejsi Wiślacy tracą czas na wypożyczeniach w słabych klubach, Brożkowie niby robią furorę, ale przyciągają uwagę tylko drugoligowego angielskiego West Ham. Kulejące szkolenie sprawia bowiem, że zagranicą zaczynają pytać:

Polska? To tam kopią piłkę?

Szperacze z najbogatszych klubów zachowują się zresztą, jakby nasz kraj wymazano z mapy Europy, bo nie chcą nawet 12-, 13- czy 14-latków znad Wisły. Dlaczego? Antypolski spisek jest jednak prawdą? W tym wieku trudno mówić o złych nawykach, których nie sposób wyrugować, ani przywarach charakteru, którego nie sposób ukształtować. A jednak. Np. Arsenal ściąga chłopców z Mołdawii, Somalii, Islandii, Włoch, Konga, Szwajcarii, Szwecji, Stanów Zjednoczonych, egzotyczny tygiel znajdujemy we wszystkich czołowych klubach. Tylko Polakami wielcy gardzą. Skutek? Nie tylko sami nie szkolimy młodych zdolnych, ale tracimy szansę, że wyszkolą ich dla nas inni.

Napastników nie ma, lub królują w drugich ligach, jak Grzegorz Rasiak w angielskim Derby. Artur Wichniarek też słynął ze skuteczności w drugiej Bundeslidze, w Hercie Berlin w najlepszym razie siada na ławce rezerwowych. Andrzej Niedzielan (Nijmegen) nie strzelił gola od marca. Emmanuel Olisadebe (Panathinaikos) strzela od święta i raczej nie ma przyszłości w futbolu na najwyższym poziomie, choć nie wiadomo, czy zawiniły nadwrażliwe kolana i mięśnie, czy nieudolni lekarze. Maciej Bykowski (Panathinaikos) to wieczny rezerwowy. Marcin Kuźba to kolejny syn marnotrawny, który sparzył się w ciepłych krajach (Grecja). I wrócił - jak Kryszałowicz, Frankowski, Reiss, Saganowski, Olszar. A ponieważ 40-letni Krzysztof Warzycha (uczy już greckich chłopców w ateńskiej akademii) nie jest nieśmiertelny, pozostaje ekscytować się golami w trzeciej (Paweł Abbott, Huddersfield) oraz czwartej (Bartosz Tarachulski, Yeovil Town) lidze angielskiej. Regularnie trafia zagranicą chyba tylko Marcin Żewłakow, a klasa jego Excelsioru Mouscron (środek ligi belgijskiej) - wyznacza górny pułap, w jaki mierzą polscy piłkarze.

Jeśli pominąć Jacka Krzynówka, gracza klasy światowej (w dziesiątce czołowych lewoskrzydłowych), którego transfer do Bayeru Leverkusen zaplanowano jeszcze przed poprzednim sezonem, w kończącym się roku ani jeden Polak (poza przemieszczającymi się w rodzimej lidze) sportowo nie awansował.

Gwiazdami Wisły niby się interesują, ale nawet rozrzutne wschodzące potęgi z Doniecka czy Moskwy wstrzymuje "zaporowa" kwota 3-4 mln euro za Żurawskiego. Gorawski przekonał tylko przeciętne FK Moskwa, Rasiaka wyrzucili ze Sieny, Euzebiusza Smolarka wypychają z Feyenoordu do Den Haag, Twente Enschede, Heerenveen lub Utrechtu, Radosławowi Kałużnemu (ostatnio pewniak Janasa!) grający w Champions League Bayer Leverkusen "nie zamierza robić przeszkód", by przeszedł do broniącego się przed spadkiem z drugiej ligi Rot-Weiss Essen.

Bundesliga to przypadek najbardziej uderzający, bo w Anglii czy Włoszech nie chcą Polaków od lat, ale Niemcy sięgali po nich chętnie, a ci bywali gwiazdami, bohaterami kolejek, czołowymi strzelcami. Dziś pojawiają się incydentalnie, a jeśli już, to raczej statystują. Liczba zdobytych przez nich bramek spadła w tempie szokującym:

97/98 - 28 (Dembiński 8, Majak 6, Gilewicz 5, Juskowiak 4, Hajto 3, Bałuszyński 1, Wojtala 1)

98/99 - 31 (Juskowiak 13, Majak 5, Hajto 4, Nowak 4, Dembiński 3, Reiss 1, Wojtala 1)

99/00 - 23 (Juskowiak 11, Reiss 5, Nowak 3, Hajto 1, Kryger 1, Wałdoch 1, Wojciechowski 1)

00/01 - 41 (Juskowiak 12, Kryszałowicz 7, Spiżak 5, Wałdoch 5, Majak 4, Kobylański 3, Nowak 3, Kłos 2,

01/02 - 21 (Kałużny 5, Krzynówek 5, Juskowiak 3, Kobylański 3, Hajto 2, Wałdoch 2, Kłos 1)

02/03 - 27 (Wichniarek 12, Juskowiak 5, Hajto 3, Kałużny 2, Żuraw 2, Kobylański 1, Krzynówek 1, Wałdoch 1)

03/04 - 7 (Wichniarek 2, Zdebel 2, Hajto 1, Wałdoch 1, Żuraw 1) plus Delura 4

04/05 - 4 (Krzynówek 2, Kosowski, Zdebel)

Weterani wracają do kraju, ale poziomu ligi nie podnoszą. Obecna edycja europejskich pucharów jest prawdopodobnie

najgorszą w historii

Wielokrotnie zdarzało się, że polskie kluby odpadały jesienią, ale nigdy tak wcześnie i w tak kiepskim stylu. Amica nie zdobyła punktu w Pucharze UEFA, gdy pozostawało w nim jeszcze 40 drużyn, uzyskując identyczny dorobek (choć gorszy stosunek bramek), co Dinamo Tbilisi, które wyeliminowało... Wisłę Kraków. Mistrza Polski pobił reprezentant kraju plasującego się na 104. pozycji w rankingu FIFA. UEFA sklasyfikowała pucharową jesień polskich klubów na 28. miejscu na kontynencie, tuż za ligą litewską, islandzką i właśnie gruzińską.

Zero punktów w europejskich rozgrywkach wiosną, zero jesienią w Champions League, zero w fazie grupowej Pucharu UEFA - poza 38-milionową Polską tak mizernie wypadli jeszcze przedstawiciele 28 federacji należących do UEFA (Albania, Andorra, Armenia, Azerbejdżan, Bośnia, Białoruś, Bułgaria, Chorwacja, Cypr, Estonia, Finlandia, Gruzja, Irlandia, Irlandia Płn., Islandia, Kazachstan, Liechtenstein, Litwa, Łotwa, Macedonia, Malta, Mołdawia, Słowenia, Słowacja, San Marino, Szwecja, Walia, Wyspy Owcze).

Jeśli nie liczyć Kazachstanu i Białorusi, w żadnym z tych krajów nie żyje nawet 10 mln ludzi. Wśród nich wyróżnia się silna piłkarsko Szwecja, która wyeksportowała gwiazdy do najsłynniejszych klubów (Arsenal, Barcelona, Juventus). By zatem otrzymać bardziej wiarygodną listę państw futbolowo zacofanych, okrójmy ją do tych, które nie mają także piłkarzy grających w polu w uchodzących za najsilniejsze ligach angielskiej, hiszpańskiej i włoskiej (wg liczby ludności):

4. Mołdawia 4 439 502

Lista ponura, więc wyniki reprezentacji naprawdę zasługują szacunek. Radość psuje tylko niepewność jutra, bo nie ma powodów, by sądzić, że zwycięstwa w eliminacjach do mundialu zwiastują trwały trend. Świeża krew nie dopływa nie z braku pieniędzy, lecz zapaści trenerskiej. Przecież Milan Barosz podbija Europę, choć wychowywał się w prowincjonalnym Baniku, w zapyziałej, nieciekawej Ostrawie, tuż przy polsko-czeskiej granicy.

Kadra odwraca uwagę ludzi najważniejszych od spraw najważniejszych, bo prezes PZPN Michał Listkiewicz - wskazując najważniejsze wyzwania - ani zająknął się o absolutnie oczywistej już konieczności sprowadzenia posiłków z zagranicy. Sztabu fachowców, którzy nauczą nas uczyć.

UEFA zamierza ograniczyć transferowe szaleństwo. Wkrótce każdy klub będzie musiał zgłaszać do meczu co najmniej siedmiu zawodników (w 18-osobowej kadrze), których sam wyszkolił. Tymczasem jeśli wierzyć nieocenionej encyklopedii Fuji (jednej z niewielu rzeczy na światowym poziomie w polskiej piłce), liczba wychowanków w klubach ekstraklasy spadła z ponad 20 proc. w roku 1994 do niespełna sześciu w roku mijającym.

Copyright © Agora SA