O prymat w Londynie i na Wyspach

Mistrza półmetka w Premier League prawdopodobnie poznamy w sobotę - Arsenal gra u siebie z Chelsea

Ekipa José Mourinho ma pięć punktów przewagi nad "Kanonierami". Jeżeli nie przegra w najbliższym meczu, będzie mogła zbierać gratulacje za zajęcie pierwszego miejsca po rundzie jesiennej. Londyńscy kibice mogą zacierać ręce, bo szykuje się znakomite widowisko. Piłkarze Arsenalu najwyraźniej otrząsnęli się z chwilowego kryzysu i znowu imponują skutecznością (w ostatnich dwóch meczach strzelili osiem bramek). Kontuzjowanych rutyniarzy - Edu, Patricka Vieirę czy Gilberto Silva - udanie zastępuje grupa utalentowanej młodzieży: Hiszpanie Fabregas i Reyes oraz Holender Robin van Persie. Do bramki natomiast wróci Niemiec Jens Lehman, bo jego zmiennik Manuel Almunia, broniący w ostatnich meczach, nie imponował pewnością. Siłą obu drużyn jest szeroka kadra. Nawet gdyby na Highbury wybiegły rezerwowe jedenastki, wciąż byłby to najciekawszy mecz weekendu z Europie.

Piłkarze Chelsea, choć przegrali ostatni mecz w Lidze Mistrzów, nie stracili pewności siebie. Przybyły przed sezonem wraz z Mourinho z FC Porto obrońca Paulo Ferreira twierdzi, że jego drużyna może zdobyć kilka tytułów w tym sezonie. - Nie dziwi mnie fakt, że tak dobrze sobie radzimy. Znam naszego trenera i wiem, na co na nas stać. Mourinho to najlepszy szkoleniowiec na świecie i wierzę, że z Chelsea powtórzy sukcesy Porto. W poprzednim sezonie zdobyliśmy trzy trofea w Portugalii (Puchar Mistrzów, mistrzostwo kraju i superpuchar) i możemy to powtórzyć w Anglii.

Ewentualną porażkę Arsenalu wykorzystać może trzeci w tabeli Everton, który gra u siebie z lokalnym rywalem Liverpoolem. Rosną szanse na występ Jerzego Dudka w ekipie gości. Polak w meczach Pucharu Anglii spisuje się wybornie, czego nie można powiedzieć o broniącym w lidze Chrisie Kirklandzie.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.