Puchar Polski: Wisła - Szczakowianka 4:0

Wisła przed tym meczem miała już pewny awans z pierwszego miejsca. Nie przeszkodziło jej to w rozmontowaniu siódmej drużyny drugiej ligi. W myśl idei Henryka Kasperczaka: ?wygrać wszystkie mecze do końca roku?.

Już w 5. min rajd przeprowadził Arkadiusz Głowacki, sfaulował go Tomasz Radziwon, a Mirosław Szymkowiak przymierzył z rzutu wolnego w okienko. W 12. min slalom między rywalami urządził z kolei najlepszy na boisku Mauro Cantoro, ale w ostatniej chwili Tomasz Księżyc zablokował go i piłka wyszła na róg. Argentyńczyk nie się zniechęcił. Za chwilę odebrał piłkę rywalom, przedarł się środkiem przed Tomasza Copika i płaskim strzałem z 17. m z lewej nogi zdobył drugiego gola.

"Stolar" ratuje

Prowadząc 2:0, "Biała Gwiazda" zwolniła tempo akcji i starała się nie tracić piłki (momentami grała w dziadka z rywalami). Nie zawsze się to udawało. Po stracie Aleksandra Kwieka kontrę wyprowadził ekswiślak Grzegorz Kaliciak. Jego podanie do wychodzącego na czystą pozycję Macieja Iwańskiego przeciął Maciej Stolarczyk. W 21. min goście atakowali w czterech na trzech i sytuację znowu uratował "Stolar".

W 35. min "Kali" potwierdził, że nie zapomniał, jak się strzela z wolnego. Choć miał do bramki dosyć daleko i nie stał na wprost, potrafił tak podkręcić piłkę, że Radosław Majdan wypuścił ją na róg.

W rewanżu rozpędził się Maciej Żurawski, urządził sobie slalom między obrońcami z Jaworzna, a w sytuacji sam na sam trafił w wybiegającego z bramki Andrzeja Bledzewskiego. "Żurawiowi" utrudnił zadanie jego partner z ataku Temple Omeonu, który nie ustąpił z drogi i lekko trącił kapitana zespołu, za co ten go ofuknął.

Na pięć minut przed końcem I części spotkania, po krótko rozegranym rzucie rożnym, centra Marka Zieńczuka i strzał głową stojącego tyłem do bramki Arkadiusza Głowackiego dały mistrzom Polski trzeciego gola. Trafienie to obciąża Bledzewskiego, który stał za daleko od linii bramkowej, przez co piłka go przelobowała.

Szansa Omeonu i Kwieka

Swą przydatność do pierwszego zespołu mogli udowodnić rzadziej oglądani Nigeryjczyk Temple Omeonu i Aleksader Kwiek. Ten pierwszy dał plamę w 30. min, gdy po akcji Cantoro zamiast kopnąć z 10 m do siatki, nie trafił w piłkę, a machnął nogą tak mocno, że aż upadł.

Kwiek pokazał, że można w niego inwestować. W 54. min pięknym zwodem uciekł Rafałowi Naskrętowi i po jego technicznym strzale Bledzewskiego uratowała poprzeczka. Trzeba dodać, że bramkarz Szczakowianki nie miał nic do powiedzenia także przy następnej akcji: Cantoro w sytuacji sam na sam uciekł mu na prawo i z całej siły kopnął do siatki.

Kolejne gole mogły się posypać jak z rogu obfitości: po akcji na klepkę z Tomaszem Frankowskim (wszedł na 27 minut) wyjątkowo ofensywnie usposobiony Marcin Baszczyński huknął z całej siły w poprzeczkę (68. min), Żurawski z wolnego trafił w wewnętrzną część słupka (69.), a piłka jakimś cudem wyszła w pole, czy po kąśliwym uderzeniu w lewy róg "Franka" lub jego główce (77. i 78.). Najlepszą okazję miał na dziesięć minut przed końcem "Żuraw", który przegrał pojedynek z Bledzewskim, a "Baszczu" nie opanował piłki, by dobić ją do pustej bramki.

Bez honorowego gola

Goście najlepszą okazję do zdobycia honorowego gola zmarnowali w 87. min, gdy Rafał Naskręt niedokładnie wycofał do Macieja Iwańskiego. Za moment Madrin Piegzik nie trafił na pustą bramkę z dość ostrego kąta.

"Henryk Kasperczak!" i "Tadeusz Czerwiński!" - tak skandowali kibice, ale jednocześnie na olbrzymim transparencie napisali: "1906 procent poparcia dla decyzji Bogusława Cupiała".

W środę o godz. 17 wiślacy podejmą Koszarawę Żywiec. Będzie to ostatni mecz mistrzów Polski w tym roku.

STRZELCY BRAMEK

Wisła: Szymkowiak (5. z wolnego), Cantoro (13. i 54. po podaniu Żurawskiego), Głowacki (41. głową z podania Zieńczuka).

SKŁADY

Wisła: Majdan - Baszczyński, Głowacki Ż, Stolarczyk Ż (78. Fechner), Mijailović Ż (64. Kłos) - Kwiek, Cantoro, Szymkowiak, Zieńczuk - Omeonu (63. Frankowski), Żurawski.

Szczakowianka: Bledzewski - Naskręt, Hosić Ż, Księżyc, Kaliciak - Seweryn, Radziwon (84. Chudy), Copik Ż, Piegzik - Solnica (80. Węgier), Iwański.

Sędziował Adam Konarski z Poznania. Widzów: 5 tys.

W drugim meczu: Koszarawa - Tłoki 2:0.

Zdaniem trenerów

Janusz Białek (Szczakowianka): Wynik oddaje różnicę między zespołami. Za szybko uszło powietrze z moich zawodników, gdy Szymkowiak strzelił bramkę na 1:0. Moi chłopcy stracili wiarę we własne umiejętności. Nie mieliśmy wiele do powiedzenia. O wiele lepiej wypadliśmy przed paroma dniami w Jaworznie.

Henryk Kasperczak (Wisła): Graliśmy otwartą piłkę, staraliśmy się strzelać bramki i wygrać. Szczakowianka chciała za wszelką cenę osiągną taki wynik, który zagwarantowałby jej awans. Graliśmy szybko i kolektywnie. Martwię się. Szkoda, cholera, że się ten sezon kończy, bo widzę, że chłopaki są w dobrej formie. Omeonu zagrał dopiero drugi mecz. Nie zachwycił, może zachwyci następnym razem.

not. mb

Pod szatnią

Tomasz Księżyc (Szczakowianka): Próbowaliśmy coś zdziałać, ale Wisła w naszym kraju to drużyna z innej półki. Nadal mamy nadzieję na awans. Jedziemy na mecz z Tłokami Gorzyce, liczymy na zwycięstwo i na to, że sensacyjny wicelider grupy 1. - Koszarawa, potknie się w meczu z Wisłą [śmiech].

Andrzej Bledzewski (Szczakowianka): Przewaga Wisły była na tyle duża, że choćbym nie wiem jak się nie starał, to i tak gole by padały. Ogólnie jesteśmy zadowoleni, bo udało nam się stworzyć parę sytuacji. W tym momencie temat mojego przejścia do Wisły jest nieaktualny. Chyba każdy piłkarz grający w Polsce chciałby trafić do tego klubu.

Arkadiusz Głowacki (Wisła): Staję się specjalistą od bramek strzelanych w pucharach. Poprzednio trafiłem do siatki w meczu z Tłokami. Tym razem była to bramka sytuacyjna. Na zmianę przy takich dośrodkowaniach wbiegamy na pierwszy słupek. Teraz wypadło na mnie. Cieszę się, że udało mi się wypracować rzut wolny przy pierwszym golu. Trener zachęca nas, środkowych obrońców, żebyśmy podchodzili pod pole karne rywala i stwarzali w ten sposób przewagę liczebną. Dlatego postanowiłem spróbować swych sił w dryblingu.

not. mb

Copyright © Agora SA