LM: Barcelona gra dziś z Celtikiem

W środę mecz Barcelona - Celtic w 5. kolejce Ligi Mistrzów. Barca jest niemal pewna awansu, Celtic tego, że odpadnie. Ciekawsze rzeczy dzieją się za to w tle meczu.

Na Ramblas w centrum Barcelony pojawili się we wtorek w dużej liczbie ludzie w koszulkach w biało-zielone pasy. Fani Celticu Glasgow, którzy przybyli na mecz w Lidze Mistrzów, tak samo jak miejscowi przeżywają kontuzję Henrika Larssona. Przez wiele lat był ich największym idolem, a jego decyzję o odejściu do Barcelony zaakceptowali bez słowa. Tak jak gola, którego im strzelił w pierwszym meczu w Glasgow. - Larsson będzie u nas kochany zawsze - mówią.

Najlepszych lekarzy też

Wygląda na to, że Barca, jak kocha, to też na zawsze, a przynajmniej z prolongatą. Mimo kontuzji wykluczającej Szweda z gry być może nawet na pół roku klub przedłużył 12-miesięczny kontrakt o następny rok. Warunkiem przedłużenia umowy były występy piłkarza w 60 procentach meczów w sezonie, ale klub wspaniałomyślnie uznał, że w tej sytuacji naleganie na spełnienie warunku byłoby nie fair. - Jego doświadczenie jest dla nas bezcenne. Kiedy nie można grać tydzień, to człowiek cierpi i myśli, że to bardzo długo. A nie grać przez sześć miesięcy to katastrofa - skomentował Ronaldinho w wywiadzie dla "Mundo Deportivo". Jeden z dziennikarzy wręcz zażądał, by ukarać lekarzy klubowych. "Larsson zszedł z kontuzją kolana, a oni znieczulili mu tylko nogę i pozwolili wrócić na boisko. Potem stało się najgorsze. Barca ma wszystko, co najlepsze: najlepszych piłkarzy, działaczy i musi mieć też najlepszych lekarzy" - napisał.

A na wtorkowej konferencji prasowej trener Barcelony Frank Rijkaard podkreślił: - To wszystko pokazuje, jak bardzo jesteśmy ze sobą zżyci i jak bardzo ważnym zawodnikiem jest dla nas Henrik.

Tacchinardi - numer 1

Mecz z Celtikiem jest więc tłem wydarzeń w Barcelonie, bo - oprócz sprawy Larssona - Katalonia wciąż przeżywa mecz z Realem i zachwyca się swoją Barcą. "Mamy najwspanialszą drużynę" - pisze "Sport". "I najlepszego piłkarza świata" - dodaje "Mundo Deportivo". 24-letni Ronaldinho Gaucho odwiedził przedwczoraj redakcję tej drugiej gazety. Udzielając długiego wywiadu, opowiadał o swoim wiecznym uśmiechu. Mówił, że czasem maskuje on zły humor. - Oczywiście wolę się śmiać, niż płakać, ale od czasu do czasu jestem wściekły. Bywają dni, że na 10 zagrań 10 się nie udaje. Tak było w meczu z Milanem. Długo nie wychodziło mi nic z tego, co przecież umiem. Dlatego moja radość była przeogromna, gdy tuż przed końcem wreszcie drybling się powiódł i zdobyłem zwycięskiego gola - mówi skromnie o jednej z najbardziej spektakularnych bramek tegorocznych rozgrywek Champions League.

Ronaldinho przyznaje, że jest teraz w najwyższym punkcie swojej kariery. - Bywało, że byłem w formie, grałem bardzo dobrze, ale tak dobrze jak teraz jeszcze nigdy. Barcelona mnie odmieniła - stwierdza. Dziennikarze dopytywali się, jak piłkarze Barcelony mają zamiar poradzić sobie z euforią wokół drużyny. - Jest w Barcy kilku graczy doświadczonych, którzy wiedzą, że w futbolu droga ze szczytu w przepaść jest krótka. Oni przypominają nam, kiedy trzeba, że jeszcze nic nie osiągnęliśmy. Ale tak w ogóle to euforia nie jest niczym złym. Pozwólmy ludziom się cieszyć, bawić naszą grą. Ich entuzjazm bardzo nam pomaga. Gdy wyszedłem w sobotę na Camp Nou i zobaczyłem tych ludzi, urosły mi skrzydła. Oni poprowadzili nas do zwycięstwa z Realem i niech prowadzą do kolejnych triumfów - mówi Brazylijczyk.

Ronaldinho przyznaje, że po pladze kontuzji Barcelona ma bardzo małą kadrę i że nie miałby nic przeciwko temu, by w klubie pojawił się nowy piłkarz. Barcelońska prasa pisze o Tacchinardim z Juventusu. "To cel numer jeden" - ocenia "Mundo Deportivo".

Złota Piłka nie dla Ronaldinho?

Pozostaje jeszcze kwestia, kto zdobędzie w tym roku Złotą Piłkę "France Football" dla najlepszego gracza w Europie. Christo Stoiczkow w swoim felietonie w "Mundo Deportivo" napisał, że choć Ronaldinho jest bezsprzecznie najlepszy, to nagroda przypadnie jego koledze z Barcy Deco albo Szewczence z Milanu. "Wiem, że oni byli fotografowani z trofeum, a to oznacza, że wygra któryś z nich" - napisał Stoiczkow. Ronaldinho na to, że byłby bardzo zadowolony ze Złotej Piłki, ale wie, że on nie zdobył z Barcą żadnych tytułów, a Deco wygrał z Porto Ligę Mistrzów i z Portugalią został wicemistrzem Europy. Szewczenko zaś zdobył tytuł króla strzelców Serie A i tytuł mistrzowski z Milanem. - Jeśli nie wygram tym razem, to nie będę się martwił. Za rok będzie kolejna szansa, a wtedy i za mną będą trofea zdobyte z Barceloną - podkreśla.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.