Gdzie są gwiazdy z tamtych lat - gimnastyczna rodzina Kubiców

Bracia Mikołaj, Wilhelm i Sylwester Kubicowie z Radlina w latach sześćdziesiątych i siedemdziesiątych zdobyli łącznie w gimnastyce sportowej osiem medali mistrzostw Europy i 67 złotych medali mistrzostw Polski!

Gdzie są gwiazdy z tamtych lat - gimnastyczna rodzina Kubiców

Bracia Mikołaj, Wilhelm i Sylwester Kubicowie z Radlina w latach sześćdziesiątych i siedemdziesiątych zdobyli łącznie w gimnastyce sportowej osiem medali mistrzostw Europy i 67 złotych medali mistrzostw Polski!

Ciekawe, że największą karierę przepowiadano czwartemu bratu: najstarszemu Janowi. - Był bardzo silny fizycznie. Trenował krótko skoki do wody, ale nasz trener Henryk Gaca widział w nim przyszłego medalistę olimpijskiego w gimnastyce. Jan jednak wolał poświecić się rodzinie - wspomina Mikołaj Kubica.

Bracia przez całą swoją karierę byli związani z Klubem Gimnastycznym "Radlin". - Często odnosiliśmy sukcesy, ale nie mieliśmy czasu na świętowanie, bo musieliśmy zasuwać na treningach - dodaje.

Mikołaj jest jednym z najbardziej utytułowanych polskich gimnastyków w historii tej dyscypliny sportu. Był dwukrotnym wicemistrzem i trzykrotnym brązowym medalistą mistrzostw Europy. Zdobył 35 złotych medali mistrzostw Polski. Mimo tych sukcesów uważa, że mógł osiągnąć więcej.

- Po olimpiadzie w Tokio w 1964 roku trenerem reprezentacji miał zostać gruziński szkoleniowiec. Jednak nasz trener Henryk Gaca, który miał dużo do powiedzenia w Polskim Związku Gimnastycznym, nie zgodził się na to. Wiadomo przecież, że gimnastyka na Wschodzie była, jest i zawsze będzie na światowym poziomie. Dzięki trenerowi ze Wschodu osiągnęlibyśmy dużo więcej - przekonuje Kubica.

W tym samym roku doszło podczas meczu Włochy - Polska do niecodziennego zdarzenia. - Na trybunach pojawiły się włoskie uczennice ze Szkoły Strażackiej. Kiedy ćwiczenia wykonywali Włosi, dziewczyny krzyczały "dieci", czyli dziesięć. Byliśmy lepsi od Włochów, ale nie spodobało się to dziewczynom, które obrzucały sędziów pomarańczami i skórkami od bananów - uśmiecha się Kubica. W 1972 roku w Monachium bracia Kubicowie byli bardzo bliscy zdobycia olimpijskiego medalu. - Startowałem w wieloboju razem z dwójką braci oraz Jerzym Krużą, Andrzejem Szajną i Mieczysławem Strzałką. Do godziny 22 czekaliśmy w napięciu na wyniki pozostałych reprezentacji. Później okazało się, że przegraliśmy z gospodarzami o 1,7 pkt. To tak, jakby w skoku w dal ulec o centymetr! - nie kryje emocji Kubica. Po zakończeniu kariery bracia chwytali się różnych robót. - W gimnastyce harujesz jak wół, a jesz jak koza. W tym sporcie zarabiało się tylko na chleb i cukier - mówi Mikołaj, który po zakończeniu kariery pracował w swoim sklepie, woził meble oraz miał wytwórnię makaronu. - Zdobyłem kolejny medal. Makaron "Kubica" otrzymał złoty medal na targach żywności - uśmiecha się sportowiec. Teraz Mikołaj Kubica pracuje w firmie Color Cap produkującej opakowania dla przemysłu spożywczego, której współwłaścicielem jest jego syn Zdzisław. Wilhelm Kubica jako jedyny z braci szkolił przez kilka lat francuskich gimnastyków, a obecnie ma salon samochodów używanych. Najmłodszy z braci Sylwester choruje.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.