Przed meczem SPR Lublin - Piotrcovia Piotrków Tryb.

Szczypiornistki SPR grają w sobotę u siebie z zespołem Piotrcovii. Rywalki mają nieudany sezon, inny wynik niż wygrana lublinianek byłby nieprzyjemną niespodzianką

Piotrcovia została przed tym sezonem poważnie osłabiona, odeszło z niej kilka czołowych zawodniczek, które w dużym stopniu decydowały o sile jej gry. Anita Augustyniak i bramkarka Beata Kowalczyk przeszły do Vitaralu Jelfy Jelenia Góra, Justyna Łabul do mistrza Polski Naty AZS AWFiS Gdańsk, a doświadczona kołowa Elżbieta Kopertowska znalazła miejsce w I-ligowym Vive Kielce. Sytuacja kadrowa Piotrcovii jest trudna podobnie jak w SPR - w obu drużynach nie ma odpowiedniej liczby zmienniczek, stąd zawodniczki są poddawane dużym obciążeniom. Klub boryka się z poważnymi kłopotami finansowymi, zespół gra, nie będąc pewnym swojej przyszłości.

Słabość Piotrcovii ujawniła się już przed rozpoczęciem sezonu podczas turnieju w Lublinie, później potwierdziła w trakcie rozgrywek. Dzisiejsze nasze rywalki odniosły jedno cenne zwycięstwo nad Vitaralem, poza tym punkty zdobywały, wygrywając z Pogonią Żory, AZS Politechniką Koszalin i remisując z Łącznościowcem. Wśród ich pogromców oprócz silnych ekip jest też Gościbia Sułkowice, której piotrkowiczanki uległy 10:18.

Trener SPR Edward Jankowski nie wyklucza, że dzisiejszy mecz może być trudny. - Piotrcovia jest nisko w tabeli i trzeba się liczyć z tym, że będzie bardzo zmobilizowana w walce o punkty - mówi lubelski szkoleniowiec. Trener zwraca uwagę, że mimo dużego upływu krwi w zespole pozostało kilka klasowych zawodniczek - Iwona Niedźwiedź, Beata Jendrych, Marzena Kubera - które przed dwoma sezonami zdobyły wicemistrzostwo Polski.

W zespole SPR może dojść do osłabienia i to w drugiej linii, która i bez tego nie należy do najmocniejszych. U Doroty Malczewskiej stwierdzono pęknięcie kości kciuka. Zawodniczka ostrożnie trenuje, ale nie wiadomo, czy będzie mogła pomóc koleżankom podczas meczu. - Zespół jeszcze nie wyszedł całkiem na prostą. Przed tygodniem w Koszalinie w meczu z AZS wciąż pojawiały się błędy. Największy problem mamy z rzutami z drugiej linii. Najsłabszemu zespołowi w lidze strzeliliśmy w ten sposób tylko cztery bramki. Pracujemy nad tym, bo nie może cała nasza gra opierać się na skrzydłowych i kontratakach - mówi trener Jankowski.

Mimo wszystkich problemów nasze zawodniczki są faworytkami dzisiejszego spotkania.

Początek meczu w lubelskiej hali MOSiR o godz. 17.30.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.