Siatkówka. Pamapol Domex AZS gra w Olsztynie

Drużyna z ambicjami kontra wielki faworyt rozgrywek. W niedzielę siatkarze Pamapolu Domex AZS staną w Olsztynie naprzeciw gwiazd PZU AZS

Częstochowianie mają za sobą bardzo dobry start w lidze. Właśnie obok PZU AZS oraz Skry Bełchatów są niepokonani i liderują w tabeli. Przed tygodniem pokonali 3:0 mistrzów Polski z Jastrzębia. Ale teraz czeka ich znacznie trudniejsze zadanie. Wygrać w Olsztynie komukolwiek będzie w tym sezonie bardzo trudno. Dlatego możemy liczyć tylko na niespodziankę albo wręcz sensację.

Oba zespoły zmierzyły się w tym sezonie dwa razy w Pucharze Polski. Górą był zespół z Warmii, który po zwycięstwach 3:1 w Ostródzie i 3:0 w hali Polonia, awansował do finału. Drużyna Edwarda Skorka zwłaszcza w Częstochowie wypadła poniżej oczekiwań. Teraz jej forma rośnie i można mieć nadzieje, że w Olsztynie będzie dla gospodarzy godnym rywalem.

W akademickich derby Pamapol powinien wystąpić w najsilniejszym składzie. Znak zapytania jest tylko przy Grzegorzu Kokocińskim, który od dwóch tygodni ma kłopoty z pachwiną.

- W ostatnich dniach trenowałem i nie odczuwałem bólu - mówił w piątek przed treningiem "Koko". - Trener nie pozwalał mi jednak ćwiczyć na sto procent, dlatego trudno mi powiedzieć, jaką podejmie decyzję. Nie wiem, czy zagram, tym bardziej że w związku z tymi kłopotami trochę mi brakuje do wysokiej formy.

Kokocińskiego na środku siatki - podobnie jak w meczu z Jastrzębskim Węglem - może zastąpić 19-letni Bartosz Gawryszewski. Jeżeli tak się stanie, to w porównaniu z ostatnim spotkaniem, w składzie nie powinno być żadnych zmian. Chyba że ze względów taktycznych trener postawi na wyższego rozgrywającego. Za Pawłem Woickim przemawia jednak to, że poprowadził zespół do zwycięstwa nad Jastrzębiem. "Mały" poza początkiem meczu grał bardzo dobrze. Przede wszystkim szybko i w sposób urozmaicony, co także przy wysokim bloku olsztynian może mieć kluczowe znaczenie.

- Nie czuję się pierwszym rozgrywającym, u nas nie ma kogoś takiego - uciął nasze pytanie Woicki. - Na boisko wychodzi ten, który jest w danym momencie w lepszej dyspozycji. Nie zastanawiam się nad tym, czy zagram w szóstce. Dla mnie najważniejsze jest zwycięstwo drużyny.

W odróżnieniu od Edwarda Skorka, trener PZU AZS Grzegorz Ryś nie będzie musiał wybierać. Paweł Zagumny ma niepodważalną pozycję. Tego, że w niedzielę zagra największa gwiazda olsztynian Paweł Papke, nasi siatkarze nie muszą się obawiać. "Papkin" owszem pojawił się na boisku przed tygodniem, ale głównie dlatego, że oczekiwali tego olsztyńscy kibice. Zanim po kontuzji i operacji odbuduje formę minie jeszcze trochę czasu. Poza Zagumnym skład rywali powinna tworzyć dwójka świetnych przyjmujących Michał Bąkiewicz i Michał Ruciak, środkowi Wojciech Grzyb i Marcin Nowak, atakujący Krzysztof Śmigiel oraz doświadczony libero Paweł Kuciński. Ten ostatni prowadzi w rankingu na najlepiej broniących zawodników i jest wysoko w klasyfikacji przyjmujących. Nasi siatkarze powinni to wziąć pod uwagę. Kuciński docenia klasę Pamapolu i twierdzi, że w niedzielę jego zespół czeka ciężki mecz.

- Graliśmy już w tym sezonie i mimo wyraźnych zwycięstw, nie były to mecze łatwe - mówi libero PZU AZS. - Nastawiamy się na ostrą walkę. Staramy się rozgryźć i rozpisać grę naszych rywali. Częstochowianie grają praktycznie drugi sezon w tym samym składzie. Są zespołem poukładanym, z bardzo dobrym przyjęciem. Na libero mają Piotra Gacka, który na razie pozytywnie zaskakuje swoją formą. Możemy mieć spore kłopoty, aby zaskoczyć ich silną zagrywką.

Mecz PZU AZS z Pamapolem Domex AZS rozegrany zostanie w niedzielę o godz. 15. Bezpośrednia transmisja w TV 4.

Pozostałe pary tworzą: Jastrzębski Węgiel - Skra Bełchatów, Górnik Radlin - Polska Energia Sosnowiec, AZS Politechnika Warszawa - Mostostal Kędzierzyn, AKS Resovia Rzeszów - AZS Nysa.

Mówi Wojciech Jurkiewicz

Tadeusz Iwanicki: Jak ważne dla Was było zwycięstwo nad Jastrzębiem?

Wojciech Jurkiewicz: Bardzo ważne. Teraz powinno być już z górki. Z gry w meczach z Politechniką Warszawa i w Radlinie nie wszyscy byli zadowoleni, zresztą my sami też nie. Mieliśmy trochę problemów, ale na początku sezonu to zrozumiałe. Zgrywaliśmy się, trener miał nowe pomysły i trzeba je było wdrożyć. Z meczu na mecz miało być lepiej i było. Z Jastrzębiem wygraliśmy 3:0. Chociaż mistrz Polski nie prezentował się tak jak w poprzednim sezonie, to ten sukces dodał nam wiary. Atmosfera w drużynie jest bojowa. Do Olsztyna jedziemy walczyć.

PZU AZS to rywal znacznie trudniejszy od jastrzębian...

- Dla mnie to faworyt rozgrywek, nawet większy od Bełchatowa. Ta drużyna nie ma luk na żadnej pozycji. Znakomite przyjęcie zagrywki, rozegranie, w ataku też są bardzo silni. Ale jeżeli zagramy jeszcze lepiej niż z Jastrzębiem, to niedzielny pojedynek może być bardzo zacięty.

Z olsztynianami zagraliście w tym sezonie dwa razy, chyba trudno wyrzucić z pamięci pucharowe porażki?

- Nie da się, ale to nas tylko dodatkowo mobilizuje. Przegraliśmy tam, przegraliśmy u siebie i to w dodatku w marnym stylu. Teraz, chcąc coś zwojować, musimy zdecydowanie lepiej zagrywać. Nie możemy ułatwić zadania przyjmującym. To jest element, od którego w tym meczu będzie zależało najwięcej.

Jesteś spokojny o kolegów na przyjęciu serwisu i rozegraniu?

- Nie mogę powiedzieć, że jestem spokojny, ale wiem, że stać nas na bardzo dobrą grę. Piotrek Gacek fenomenalnie spisuje się w obronie i na przyjęciu. Do tego są Michał Winiarski i Krzysiek Gierczyński. Jeżeli nie przytrafi się nam słabszy dzień, to naprawdę możemy im napsuć trochę krwi.

Mecz w Olsztynie będzie wydarzeniem kolejki, nie obawiacie się atmosfery w hali Urania?

- Nam dobrze się gra na wyjazdach. Ja na przykład czuję większą presję i to mi pomaga. W trzech pierwszych meczach zrobiliśmy swoje. Teraz mamy przed sobą spotkania z silniejszymi rywalami. Nie będziemy faworytami, ale to - jak pokazał poprzedni sezon - pozwala mieć nadzieję na sukcesy.

Copyright © Agora SA