Siódmego zawodnika igrzysk olimpijskich w Atenach w konkurencji sprintu zabraknie na rozpoczynających w piątek pucharowy sezon zawodach w Moskwie. Trener kadry polskich kolarzy Aleksander Tołomanow zdecydował, że olimpijczycy zostają w domu, a do Moskwy pojadą młodsi kolarze.
Zieliński starty rozpocznie więc dopiero w grudniu w Los Angeles.
- Polecimy tam już pod koniec listopada - mówi kolarz Gryfa Szczecin. - Zawody w Stanach będą bardzo ważne, bo na tym torze w marcu [23-27 - red.] przyszłego roku odbędą się mistrzostwa świata, a to dla mnie najważniejsza impreza w sezonie.
W tegorocznej edycji Pucharu wystartuje najprawdopodobniej w dwóch z czterech zawodów. Ostateczna decyzja nie zapadła. Być może po powrocie z Los Angeles czekać go będzie przerwa aż do lutego i zabraknie go na styczniowych zawodach w Manchesterze, gdzie niespodziewanie wygrał w ubiegłym sezonie. Jeśli tak, to na kolejne zawody pojedzie w lutym do Australii. Może zostać tam na dłużej, bo Australijczycy chcą go zaprosić na dwa organizowane tam wyścigi.
- Fajnie by było, gdyby ten wyjazd doszedł do skutku, bo w tym sezonie nie mam wielu startów, a chciałbym się porządnie przygotować do startu w mistrzostwach świata - dodaje 23-letni zawodnik.
Jednak wszystko może rozbić się o pieniądze, bo dłuższego pobytu w Australii nie sfinalizuje Polski Związek Kolarski, a oprócz kadrowego stypendium olimpijczyk nie otrzymuje żadnych pieniędzy. W klubie stypendia skończyły się dwa lata temu wraz z odejściem głównego sponsora firmy Orlen.
Obecnie Zieliński trenuje w Szczecinie i wciąż odczuwa (bóle kręgosłupa) skutki kraksy w czasie mistrzostw Polski. Treningi wznowił w październiku i nadal czeka na rower, który miał być naprawiony we Francji.
7. miejsce na igrzyskach olimpijskich w Atenach,
zwycięzca klasyfikacji generalnej Pucharu Świata w sprincie, zwycięzca zawodów w Manchesterze,
4. miejsce na mistrzostwach świata,
złoty (omnium sprinterskie) i srebrny (wyścig drużynowy) medal mistrzostw Europy,
mistrz Polski w sprincie indywidualnym i drużynowo