Szczecinianki we wtorek wygrały z SPR-em Lublin 29:23 (były Montex - dziewięciokrotny mistrz Polski) w zaległym spotkaniu ekstraklasy. To wielki sukces podopiecznych trenera Grzegorza Gościńskiego. Jednak jutro nasze szczypiornistki grają z kolejnym arcytrudnym rywalem. AZS Gdańsk przełamał hegemonię lubelskiego zespołu i w ubiegłym roku sięgnął po tytuł mistrzowski.
Przed sezonem w ciemno można było typować pewne zwycięstwo gdańszczanek, ale przy aktualnej dyspozycji Łącznościowca nie jest to takie pewne.
- Po trzech wygranych z rzędu jesteśmy mocne. Forma jest, więc liczymy na zwycięstwo - mówi Monika Andrzejewska, rozgrywająca Łącznościowca.
Szczecinianki są jednak po trudnym wtorkowym spotkaniu mocno poobijane.
- Krajobraz jak po bitwie. Mamy w drużynie: podkręcone kolano, zbitą rękę, bolącą stopę, zerwane pół paznokcia u prawego kciuka - wylicza Mariusz Dobrzeniecki, trener-asystent Łącznościowca.
Mimo urazów piłkarki pracują nad taktyką w meczu z akademiczkami.
- Gra z kołem, krzyżówki w ataku pozycyjnym. Nie biegamy dużo, bo widać zmęczenie i musimy się zregenerować - tłumaczy Dobrzeniecki.
W Gdańsku spokojnie przyjęto zwycięstwo Łącznościowca nad lubliniankami (z którymi gdańszczanki zremisowały 29:29).
- Sport uczy pokory. Szanujemy rywalki, ale nikogo się nie obawiamy - mówi Jerzy Ciepliński, szkoleniowiec AZS-u.
Jak zagrać, aby z Gdańska wywieźć dwa punkty?
- Trzeba szczęścia i rozsądku. Na wymianę ciosów nie możemy pójść, bo warunki fizyczne są po stronie rywalek. Trzeba pokazać tak fantastyczną grę jak we wtorek i o nic nie będziemy musieli się martwić - tłumaczy Dobrzeniecki.