Łącznościowiec Szczecin zagra z AZS-em Gdańsk

EKSTRAKLASA PIŁKAREK RĘCZNYCH. Mistrz Polski i aktualny wicelider tabeli podejmuje będącą na trzeciej pozycji Łącznościowca Pocztę Polską. Takie zdanie w Szczecinie ostatni raz można było usłyszeć w latach 80.

Szczecinianki we wtorek wygrały z SPR-em Lublin 29:23 (były Montex - dziewięciokrotny mistrz Polski) w zaległym spotkaniu ekstraklasy. To wielki sukces podopiecznych trenera Grzegorza Gościńskiego. Jednak jutro nasze szczypiornistki grają z kolejnym arcytrudnym rywalem. AZS Gdańsk przełamał hegemonię lubelskiego zespołu i w ubiegłym roku sięgnął po tytuł mistrzowski.

Przed sezonem w ciemno można było typować pewne zwycięstwo gdańszczanek, ale przy aktualnej dyspozycji Łącznościowca nie jest to takie pewne.

- Po trzech wygranych z rzędu jesteśmy mocne. Forma jest, więc liczymy na zwycięstwo - mówi Monika Andrzejewska, rozgrywająca Łącznościowca.

Szczecinianki są jednak po trudnym wtorkowym spotkaniu mocno poobijane.

- Krajobraz jak po bitwie. Mamy w drużynie: podkręcone kolano, zbitą rękę, bolącą stopę, zerwane pół paznokcia u prawego kciuka - wylicza Mariusz Dobrzeniecki, trener-asystent Łącznościowca.

Mimo urazów piłkarki pracują nad taktyką w meczu z akademiczkami.

- Gra z kołem, krzyżówki w ataku pozycyjnym. Nie biegamy dużo, bo widać zmęczenie i musimy się zregenerować - tłumaczy Dobrzeniecki.

W Gdańsku spokojnie przyjęto zwycięstwo Łącznościowca nad lubliniankami (z którymi gdańszczanki zremisowały 29:29).

- Sport uczy pokory. Szanujemy rywalki, ale nikogo się nie obawiamy - mówi Jerzy Ciepliński, szkoleniowiec AZS-u.

Jak zagrać, aby z Gdańska wywieźć dwa punkty?

- Trzeba szczęścia i rozsądku. Na wymianę ciosów nie możemy pójść, bo warunki fizyczne są po stronie rywalek. Trzeba pokazać tak fantastyczną grę jak we wtorek i o nic nie będziemy musieli się martwić - tłumaczy Dobrzeniecki.

Copyright © Agora SA