W lidze siatkarzy Jastrzębski Węgiel - PZU AZS Olsztyn 1:3

W meczu kolejki zwyciężyli siatkarze PZU AZS. Olsztyniacy pokonali zespół aktualnych mistrzów Polski - Jastrzębski Węgiel 3:1

Niedzielne spotkanie miało być minirewanżem akademików za przegrany finał mistrzostw Polski w poprzednim sezonie. Wówczas to jastrzębianie potrzebowali zaledwie trzech meczów, aby rozstrzygnąć, komu należy się złoty medal i najwyższy stopień na podium.

Sala w Jastrzębiu-Szerokiej wypełniła się po brzegi. Grupa najwierniejszych kibiców Jastrzębskiego Węgla na długo przed rozpoczęciem spotkania rozpoczęła głośny doping. Atmosfera była gorąca i to nie tylko ze względu na to, jakie drużyny miały za chwilę pojawić się na parkiecie, ale także ze względu na wysoką temperaturę w sali.

Oba zespoły rozpoczęły nerwowo i popełniały wiele błędów. Przy kolejnej serii zepsutych zagrywek tak przez gospodarzy, jak i siatkarzy PZU AZS miało się wrażenie, jakby siatka wisiała kilka centymetrów za wysoko. Co drugi serwis zatrzymywał się bowiem na taśmie. Olsztyniacy nie mieli większych problemów z przyjęciem zagrywki gospodarzy. Michał Ruciak, Michał Bąkiewicz, a przede wszystkim Paweł Kuciński dogrywali precyzyjnie do Pawła Zagumnego, a ten posyłał dobre piłki na skrzydła. Ale bardzo często olsztyniacy nie potrafili przebić się na drugą stronę siatki. Na szczęście niedokładnie grali jastrzębianie, a na tablicy wyników najczęściej widniał remis. Dopiero w końcówce seta obie drużyny zaczęły grać tak, jak na mistrza i wicemistrza przystało. Rozgrywający nieco przyspieszyli grę. Aktywniej zaczęli grać środkowi PZU AZS. Z drugiej strony skutecznie atakowali Radosław Rybak i Przemysław Michalczyk. Nic nie mogli na to poradzić olsztyniacy. Podopieczni Grzegorza Rysia zdołali zablokować gospodarzy zaledwie dwa razy. Z tym, że przy drugim bloku to azetesiacy mieli piłkę setową. Michał Bąkiewicz z Marcinem Nowakiem zablokowali zagranie Radosława Rybaka i dzięki temu set zakończył się zwycięstwem zespołu PZU AZS 24:26.

W drużynie Jastrzębskiego Węgla szybko w pierwszej partii nastąpiła zmiana rozgrywającego. Chudika zmienił Pilarz. Słabo w zespole gospodarzy prezentował się Portorykańczyk Victor Rivera, grał niepewnie i niedokładnie. Po wejściu na boisko grę swojego zespołu "ciągnął" Marcin Wika.

Po zmianach dokonanych przez Igora Prielożnego Jastrzębie zaczęło grać lepiej i skuteczniej. Na początku drugiej partii gospodarze szybko objęli prowadzenie, które równie szybko roztrwonili. A to w znacznej mierze dzięki dobrej grze Marka Siebecka, który na pozycji atakującego zmienił nie mogącego dojść do optymalnej formy Krzysztofa Śmigla. Reprezentant Niemiec w barwach PZU AZS kończył raz za razem akcje skutecznym atakiem. Olsztyniacy popełniali także znacznie mniej błędów niż na początku drugiego seta. Trenerowi Rysiowi udało się opanować chaos i nerwowość, które wkradły się w grę jego podopiecznych. Jastrzębianie, bezradni w bloku i niedokładni w przyjęciu, odpuścili grę w ostatniej części partii, a azetesiacy spokojnie, kontrolując wynik i bawiąc się siatkówką, doprowadzili do końca seta (25:20).

Wszystko wskazywało na to, że spotkanie zakończy się relatywnie szybko, a gospodarze nie ugrają na swojej sali choćby seta. Olsztyniacy bowiem i w trzecim secie grali rozważnie i utrzymywali kilkupunktową przewagę. Do czasu. Trener Grzegorz Ryś wpuścił na głęboką wodę młodych i mniej doświadczonych zawodników. Na boisku pojawili się Marcin Możdżonek i Patryk Czarnowski. Zanim młodzież odnalazła się na parkiecie, jastrzębianie doprowadzili do remisu i zaciętej końcówki. Akademicy chcieli jak najszybciej zakończyć mecz, podopieczni Igora Prielożnego z kolei dążyli do zwycięstwa w trzecim secie, które dałoby im jeszcze nadzieję na powalczenie o zwycięstwo w tie-breaku. I owszem, Jastrzębski Węgiel, dzięki błędom i brakowi skuteczności olsztyniaków, wygrał partię 30:28.

Czwarty set okazał się już tylko formalnością. Zmęczeni Przemysław Michalczyk i Radosław Rybak nie byli w stanie nękać już tak mocnymi atakami podopiecznych Grzegorza Rysia. Ci z kolei postawili szczelny blok i spokojnie, kontrolując w pełni wynik i przebieg gry, powiększali swoją przewagę, która ostatecznie sięgnęła dziewięciu punktów. Olsztyniacy wygrali bowiem czwartą partię 25:16 i cały mecz 3:1.

Cieszy zwycięstwo PZU AZS nad aktualnym mistrzem Polski. Ale nie ma co ukrywać, że Jastrzębskiemu Węglowi jeszcze daleko do formy i zgrania z poprzedniego sezonu. Brakuje trzeciego, czwartego zawodnika, który mógłby wziąć na siebie odpowiedzialność za grę w ważnym momencie. Nadmiernie eksploatowanym Rybakowi i Michalczykowi w ostatnim secie najzwyczajniej zabrakło sił. Olsztyński zespół takich problemów nie ma. Paweł Zagumny, mając dobrze dograną piłkę, ma do wyboru całą gamę zagrań. I gdy piłka wędrowała do środkowych (Marcin Nowak i krótka z obejścia) można było być wręcz pewnym, że akcja zakończy się zdobyciem punktu. Gorzej było niestety na skrzydłach. Jedynie Mark Siebeck był w ataku regularny i rzadko miał problemy z przebiciem się na drugą stronę.

Jastrzębski Węgiel - PZU AZS Olsztyn 1:3 (24:26, 25:20, 30:28, 16:25)

PZU AZS: Wojciech Grzyb, Paweł Zagumny, Krzysztof Śmigiel, Marcin Nowak, Michał Ruciak, Michał Bąkiewicz, Paweł Kuciński (libero) oraz Mark Siebeck, Marcin Możdżonek, Patryk Czarnowski, Mariusz Szyszko

Jastrzębski Węgiel: Daniel Pliński, Przemysław Michalczyk, Radosław Rybak, Victor Rivera, Grzegorz Nowak, Pavel Chudik, Paweł Rusek (libero) oraz Grzegorz Pilarz, Marcin Wika, Adam Kurian, Jose Rivera

Liczby meczu

11 punktów zdobyli olsztyniacy blokiem

8 zagrywek przyniosło punkt zespołowi PZU AZS

zaledwie

1 punkt zdobyli jastrzębianie serwisem (Marcin Wika)

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.