Rozmowa z Przemysławem Michalczykiem

SIATKÓWKA MĘŻCZYZN. Zespół Resovii powalczy jeszcze w tej lidze. Dojdzie jeszcze jeden środkowy i ta gra będzie wyglądać zupełnie inaczej - mówi były reprezentant Polski.

Tomasz Welc: Na inaugurację ligi nie pozostawiliście złudzeń beniaminkowi z Rzeszowa...

Przemysław Michalczyk, przyjmujący Jastrzębskiego Węgla: - Wygraliśmy, ale trochę mi szkoda, bo sentyment do Resovii i do Rzeszowa pozostał. Spodziewaliśmy, że będzie nas tu czekać trudniejsza przeprawa, ale udało nam się go rozstrzygnąć na swoją korzyść grając w miarę poprawną siatkówkę. A Resovia w debuicie chyba za bardzo chciała i to jej zawodnikom trochę podcięło skrzydła.

Czy ta gładka wygrana świadczy o tym, że jesteście tacy mocni, czy Resovia taka słaba?

- Po tym meczu tak naprawdę nic nie można powiedzieć, bo Rzeszów nam nie postawił jakichś specjalnie wysokich wymagań. W sumie to nawet nie zmusił nas do bardziej kombinacyjnego grania. Tylko trochę w końcówce trzeciego seta zmusili nas do większego wysiłku, ale to chyba bardziej na własne życzenie. Też robimy dużo błędów, ale dziś popełniliśmy ich zdecydowanie mniej niż Resovia i to wystarczyło na nich. Myślę, że ten zespół będzie się zgrywał, dojdzie jeszcze jeden środkowy i ta gra będzie im się lepiej układać. Na pewno chłopcy ochłoną i do kolejnych spotkań podejdą z mniejszą presją i powalczą z innymi drużynami.

Natomiast jestem pod wrażeniem hali, która jest przeładna. Jestem tu pierwszy raz. Zawsze oglądałem to jako ruderę, teraz widzę bardzo ładną salę. Gdyby nie przeciągi, byłoby bardzo fajnie.

Ten wspomniany trzeci set był najbardziej zacięty...

- Tu już grały nerwy. Przez pierwsze dwa sety Resovia popełniała dużo błędów i trochę nas to uśpiło. Chyba zbyt szybko uwierzyliśmy, że mecz jest już wygrany, ale to praktycznie każdej drużynie się zdarza. Dopuściliśmy do tego, że gra była na styku, ale w końcówce rzeszowianie stracili zimną krew i udało nam się wygrać.

Po ostatnich zmianach, jakie zaszły w składzie waszej drużyny musicie być zadowoleni z tak dobrej inauguracji.

- To fakt, że nasz zespół jest trochę przebudowany. Cały cykl przygotowań mieliśmy trochę spóźniony. Nie było Radka Rybaka, nie było trenera Prielożnego. Na razie jesteśmy na etapie zgrywania i taki prawdziwy sprawdzian czeka nas w najbliższej kolejce, podczas meczu u siebie z Olsztynem.

W całym meczu mocno dałeś się we znaki rzeszowianom. Czujesz się katem Resovii?

- W żadnym wypadku. Moją rolą w drużynie jest pomoc w ataku. Głównymi atakującymi mają być Radek [Rybak - red] i Victor Rivera. Ja jestem tu tylko do pomocy. Ja się tak szwędam po tym boisku, czasem pomogę w ataku, czasem coś obronię, czasem coś zaserwuję. Jestem taką szarą eminencją boiskową. A inni niech spijają śmietanę.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.