Koszykarze Anwilu zaczęli sezon od wygranej

Włocławskim koszykarzom nie przeszkodziło to, że ich inauguracyjny mecz poprzedziła imponująca rewia z półnagimi tancerkami w rolach głównych. Gdy panie zeszły z parkietu, Anwil - imponując zespołowością i pomysłem na grę -- pewnie pokonał Unię/Wisłę Tarnów

Widok zgrabnych i wyjątkowo skąpo ubranych kobiet z gdyńskiej grupy Mira-Art, które perfekcyjnie wykonywały przy lekko wygaszonych światłach układy z najbardziej znanych musicali, mógł zdekoncentrować graczy obu zespołów. Bardziej jednak chyba zadziałał w przypadku gości, bo w pierwszej kwarcie gubili się w obronie przy ciągle tych samych schematach akcji Anwilu. Włocławianie wykorzystywali swój najlepszy na razie atut - dynamicznych i kreatywnych obrońców. Dante Swanson, który już w pierwszym ligowym meczu doczekał się skandowania swojego nazwiska przez publiczność, był tak szybki, że z łatwością mijał obrońcę, a po wejściu pod kosz nie starał się zdobywać punktów, ale oddawać piłkę na obwód. A stamtąd gospodarze trafiali bez kłopotów. W pierwszej połowie udało im się sześciokrotnie przy 12 próbach. Trafiali prawie wszyscy - nawet Robert Witka i Hubert Radke, którzy zwykle raczej koncentrują się na walce pod koszem. Jeszcze bardziej imponująca była defensywa zespołu z Kujaw. Koszykarze długo zachowywali się jak rottweilery, których wizerunek towarzyszył im na telebimie podczas prezentacji, a w trakcie meczu z głośników rozlegało się charakterystyczne szczekanie. Włocławianie wywierali presję na rozgrywających, z którą najbardziej nie mógł sobie poradzić Willie Anderson. Umiejętnie zredukowali do minimum możliwość straty punktów tam, gdzie teoretycznie goście mieli największe - również w sensie dosłownym - atuty. W każdej sytuacji, gdy piłka dotarła do jeszcze mocniej zbudowanych niż w ubiegłym sezonie Piotra Szybilskiego i Michaela Ansleya, błyskawicznie otaczało ich nawet trzech graczy Anwilu. Wściekły Amerykanin próbował się przepychać, korzystając, że jest cięższy o włocławian, ale zwykle przegrywał. Drugą połowę wspólnie z Szybilskim oglądał głównie z ławki rezerwowych, kręcąc z niezadowolenia głową również w kierunku trenera Mariusza Karola. - Gra wysokich graczy była bezproduktywna - argumentował szkoleniowiec. - Nie można być produktywnym, nie dostając piłki - replikował Amerykanin. - To on jest trenerem. To on prowadzi i ustawia zespół. Zadecydował, że zaryzykuje i zagra bez wysokich, ale to nie przyniosło efektów. Niestety, przegraliśmy - mówił po meczu Amerykanin. - Ja czy Mike Ansley jesteśmy po to, aby nie było łatwych straconych punktów pod koszem. A zawodnicy mali? Oni nie mają takich przyzwyczajeń i są zwyczajnie za niscy, aby blokować wchodzącego pod kosz rozgrywającego. Wydaje mi się, że to było zagranie trenera trochę va banque. Szkoda, bo był moment, gdy zrobiło się tylko osiem punktów straty i myślałem wtedy, że trener zdecyduje się wpuścić wysokich. Nie wpuścił i to się skończyło porażką dwudziestoma kilkoma punktami - analizował Szybilski.

W ekipie włocławskiej największe wrażenie oprócz idealnie wywiązującego się z roli rozgrywającego Swansona (14 punktów, 3 zbiórki, 4 asysty i 2 przechwyty w ciągu zaledwie 20 minut gry) zrobili debiutanci w polskiej lidze. Rinalds Sirsnins już awansował na rezerwowego rozgrywającego i niczym sprinter biegał za obrońcami rywali znakomicie utrudniając im kozłowanie piłki. Wacław Piński, wypatrzony przez klub w I lidze, bardzo dobrze sprawdzał się w roli rezerwowego centra i popisał się efektownym blokiem na Andersonie. Chwilę satysfakcji miał też Michał Gabiński. 17-latek ze Szkoły Mistrzostwa Sportowego w ciągu ponad stu ostatnich sekund w meczu zdążył zdobyć cztery punkty, zanotować dwie zbiórki ofensywne i przerwać akcję gości przechwytem. Urlep nie chciał jednak podzielić się swoimi spostrzeżeniami o debiutantach. - Nie będę ich oceniał - stwierdził.

Kwarty: 25:17, 18:13, 19:19, 24:13

Anwil: Kadziulis 18 (3), Swanson 14 (1), Frasunkiewicz 10 (2), Radke 7 (1), Witka 7 (1) oraz Jahovics 13 (1), Sirsnins 7 (1), Gabiński 4, Piński 4, Marciulonis 2, Nagys 0

Unia/Wisła: Tulijković 12, Szcześniak 9 (1), Ansley 8, Anderson 5 (1), Szybilski 2 oraz Golański 9 (1), Bielak 9 (3), Suski 3 (1), Żurawski 2, Dudzik 0, Walczuk 0

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.