W trzecioligowych derbach Mlekovita podejmie Warmię

Trzecioligowe derby, w których Mlekovita w niedzielę (godz. 14) podejmie Warmię, nie mają zdecydowanego faworyta. Dobrą passę na swoim boisku ma szansę kontynuować ŁKS Łomża, który dziś (godz. 14) podejmie Gwardię

- Derby zawsze są meczem specjalnym - mówi przed spotkaniem Piotr Zajączkowski, trener Warmii. - Rządzą się swoimi prawami, dlatego wyniki dotychczasowych spotkań ligowych można wrzucić do kosza. Takie pojedynki nie mają faworyta, czego dowodem są choćby ostatnie derby Krakowa, w których Wisła była murowanym faworytem, a zaledwie bezbramkowo zremisowała z Cracovią.

Smaczku podlaskim derbom dodaje fakt, że obie drużyny finansują konkurujące ze sobą na rynku krajowym firmy mleczarskie. Warmię Mlekpol, a piłkarzy z Wysokiego Mazowieckiego - Mlekovita. Specyfika tych spółdzielni ma dla piłkarzy dodatkową korzyść.

- W okresie przygotowawczym, kiedy obciążenia są największe, każdy z naszych piłkarzy w ramach uzupełniania mikroelementów wspomagany jest produktami Mlekpolu - dodaje trener Zajączkowski. - Każdy doping jest potrzebny, nawet mleczny. Patrząc na nasze trzecie miejsce w tabeli, dochodzę do wniosku, że służy nam takie wspomaganie. A mówiąc serio, na boisku okaże się, kto ma lepszych piłkarzy. Nikogo nie trzeba zachęcać do gry, zawodnicy rwą się do meczu. Boisko będzie atutem rywali, ale o wyniku zadecydują czyste umiejętności. W naszym składzie zagra powracający do zdrowia Tomasz Radziński. Mlekovity w tej rundzie jeszcze nie widziałem, ale nie jest tajemnicą, że centralną postacią drużyny jest Piotr Orliński.

Serce rośnie

Na mecz do Wysokiego Mazowieckiego wyjazd organizują kibice Warmii, co grajewskim piłkarzom powinno dodać skrzydeł. Zwłaszcza że gospodarze nie mówią o niczym innym, jak o komplecie punktów w derbach.

- W końcu mam do dyspozycji optymalny skład - zdradza nam zagrypiony Zbigniew Mandziejewicz, trener Mlekovity. - Rozchorowałem się, ale grunt, że piłkarze są zdrowi. Remis nas nie zadowoli, chcemy wygrać na własnym stadionie. Limit straconych punktów już wyczerpaliśmy. Skąd ten optymizm? Po prostu widzę, jaką formę prezentują moi podopieczni na treningach i rośnie mi serce. Liczę, że obie drużyny stworzą przednie widowisko. Co jest największą siłą naszych rywali? Mają bardzo dobrego bramkarza oraz trenera, ale ich największy atut to zgrany kolektyw.

Przedłużyć passę

Na własnym boisku piłkarze ŁKS-u Łomża podejmą Gwardię Warszawa. Piłkarze Tadeusza Gaszyńskiego wygrali jak dotychczas wszystkie mecze przed własną publicznością i mają szansę przedłużyć tę passę o kolejne spotkanie. To wydaje się o tyle proste, że trapiona organizacyjnymi kłopotami Gwardia spisuje się poniżej oczekiwań, w tabeli z ośmioma punktami zajmuje przedostatnie miejsce.

- Nie zlekceważymy rywali - obiecuje trener Gaszyński. - Gwardia w trzech ostatnich sezonach była uważana za jednego z kandydatów do drugoligowego awansu. Teraz przeżywa wprawdzie kryzys, ale zdołała strzelić w tym sezonie już 14 bramek. Połowę z nich zdobył Sebastian Rymbiewski, który przewodzi w klasyfikacji na najskuteczniejszego piłkarza rozgrywek. Gwardię pamiętam doskonale z 2001 roku, kiedy prowadzona przeze mnie Jagiellonia Białystok walczyła z nią o awans drugoligowy.

Szkoleniowiec ŁKS-u ma problemy kadrowe. Z powodu urazu uda nie może zagrać przeciwko warszawiakom Marcin Strzeliński, nie jest też znany jego zmiennik. Pod znakiem zapytania stoi występ narzekającego na ból w kolanie Adama Kamińskiego, a także borykającego się z kontuzją pachwiny Arkadiusza Chrobota.

- To doskonała szansa dla rezerwowych, aby pokazali, że zasługują na grę w podstawowym składzie, a trzymanie ich na ławce jest błędem - dodaje trener ŁKS-u.

Copyright © Agora SA