Porażka GKS Bełchatów w Pucharze Polski

- Bełchatowianie już teraz mogliby grać w ekstraklasie - Tak, mimo porażki z Groclinem Grodzisk, ocenił grę GKS były selekcjoner Andrzej Strejlau

To spotkanie decydowało o pierwszym miejscu w grupie IV Pucharu Polski. - Dla nas to wielki sprawdzian, chcemy zobaczyć, co jesteśmy warci - mówił przed meczem trener gospodarzy Mariusz Kuras.

W pierwszej połowie przeważali gospodarze. Przeprowadzili kilka kombinacyjnych akcji, szczególnie dobrze układała się współpraca Janusza Dziedzica (tym razem na lewej pomocy) z Grzegorzem Królem. GKS najwięcej uwagi poświęcał Marcinowi Zającowi, który w 14 min zwiódł obrońców, miał przed sobą tylko Łukasza Sapelę, ale trafił wprost w niego.

W 23 min świetnym podaniem błysnął Edward Cecot. Znalazł w polu karnym Króla, ten atakowany przez bramkarza nie opanował piłki. Dwie minuty przed końcem pierwszej połowy ładną akcję przeprowadzili Łukasz Garguła z Dziedzicem. Ten ostatni mógł zagrywać wzdłuż bramki do Króla, ale zdecydował się na strzał i trafił w bramkarza.

W znacznie lepszej sytuacji zaraz po rozpoczęciu drugiej połowy był Garguła. Strzelił silnie z woleja, ale piłka przeleciała tuż nad poprzeczką. Doskonałą okazję zmarnowali także goście. Zupełnie niepilnowany Adrian Nowacki nie trafił mając przed sobą tylko Sapelę. Była to jedna z pierwszych groźna akcja grodziszczan.

Najdramatyczniejszy moment piłkarze i kibice przeżyli w 64 min, kiedy Rafał Kaczmarczyk w starciu z Jackiem Popkiem padł bezwładnie na boisko. Okazało się, że pomocnik gości zadławił się językiem. Lekarze obu zespołów natychmiast udzielili mu pomocy, ale Kaczmarczyk nie wszedł już na boisko.

Gol padł w najmniej oczekiwanym momencie. W 70 min Igor Kozioł zdecydował się na strzał z ponad 30 m, a bramkarz GKS przepuścił ją między nogami. Goście niezbyt długo cieszyli się z prowadzenia. Niespełna dwie minuty później Robert Kolendowicz zagrał z rzutu wolnego do Dariusza Pawlusińskiego, który silnym strzałem po ziemi pokonał Mariusza Liberdę. Kiedy wydawało się, że drużyny podzielą się punktami, Zając zdecydował się na indywidualną akcję środkiem boiska. Obrońcy GKS nie wiedzieć czemu rozstąpili się przed rywalem i pozwolili mu strzelić obok Sapeli.

Mecz powinien zakończyć się remisem, ale w 83 min Kolendowicz nie wykorzystał doskonałej sytuacji. Dwie minuty przed końcem jeszcze lepszą okazję miał Radosław Matusiak. Stojąc na piątym metrze przestrzelił nad poprzeczką.

GKS Bełchatów - Groclin Grodzisk 1:2 (0:0)

Gole: Pawlusiński (72.) - Kozioł (70.), Zając (77.).

Widzów: 3,5 tys.

GKS: Sapela - Pietrasiak, Cecot, Hinc, Popek - Pawlusiński (84. Kaczorowski), Kuranty, Wiechowski (55. Matusiak), Dziedzic (53. Kolendowicz) - Garguła Ż - Król.

Groclin: Liberda - Kumbev Ż, Pawlak, Kriżanac, Vranjes - Mynar (62. Radzewicz), Sobolewski, Kozioł Ż, Górski (62. Kaczmarczyk, 69. Łukaszewski) - Zając, Nowacki.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.