Dwie wygrane trzecioligowców z Podlasia

Sześć oczek w trzech meczach zdobyli trzecioligowcy. ŁKS Łomża pokonał u siebie 2:0 Okęcie, a Warmia na wyjeździe 4:1 Unię. Jedynie Mlekovita wyłamała się i przegrała 0:1 z Pelikanem, tracąc bramkę w 93. minucie

Beniaminek z Łomży kolejny raz pokazał, że wyśmienicie czuje się na własnym stadionie. Zwycięstwo z Okęciem było czwartym w tym sezonie.

- Spodziewałem się nieco trudniejszego meczu - opowiada Tadeusz Gaszyński, trener ŁKS-u. - Okęcie długo dotrzymywało nam kroku i było wyrównanym rywalem, ale z upływem czasu goście zaczęli opadać z sił. W pierwszej części spotkania przed szansą zdobycia bramki stanął Rafał Boguski, który w sytuacji sam na sam z bramkarzem próbował lobować golkipera, ale bezskutecznie. Bliski strzelenia gola głową był jeszcze Zbigniew Kowalski, ale piłka przeszła nad poprzeczką. W drugiej połowie przyspieszyliśmy grę, czego efektem były dwie bramki.

Prowadzenie gospodarze uzyskali w 62. min. Po rzucie rożnym pod bramką Okęcia doszło do sporego zamieszania, w którym najwięcej zimnej krwi zachował Jacek Lis. Kwadrans później było już 2:0. Wojciech Tomaszewski solowy rajd lewą stroną boiska zakończył mocnym dośrodkowaniem na pole karne. Bramkarz wypuścił piłkę z rąk, a z "prezentu" skorzystał Marcin Strzeliński, który skierował futbolówkę do pustej bramki. Przed szansą podwyższenia wyniku stanął jeszcze Boguski, ale jego strzał z około sześciu metrów zablokowali obrońcy.

- Jestem zadowolony z postawy zespołu - mówi trener Gaszyński. - Widać, że trybiki w naszej maszynie zaskoczyły, a drużyna się rozwija. Jednak w piłkarzach drzemie większy potencjał, a optimum naszych możliwości wciąż nie pokazaliśmy. W środę w Łomży rozegramy zaległy mecz z Legionovią. Do tego czasu piłkarze muszą odbudować się fizycznie, bo psychicznie czują się doskonale.

STRZELCY BRAMEK

Jacek Lis (62.), Marcin Strzeliński (77.).

SKŁADY

ŁKS: Ulman - Kamiński (33. Tomaszewski), Kowalski, Galiński, Łukaczyński - Lis, Bortnik (46. Chrobot), Marczak (68. Sawko), Lewicki - Boguski Ż (82. Chwesiuk), Strzeliński.

Okęcie: Malicki - Słomski, Dworski, Langier Ż, Rembisz, Figaszewski, Mucha, Kowalski, Lewandowski M. Ż, Lendzion (68. Śliwowski), Jankowski.

Sędziował (jako główny): Włodzimierz Bartos z Łodzi. Widzów: 1000.

Zerwali z porażkami

Warmia Grajewo w końcu udowodniła, że stać ją także na zwycięstwo na wyjeździe. Po trzech porażkach na obcym terenie, w których straciła aż jedenaście bramek, tym razem pokonała Unię w Skierniewicach aż 4:1.

- Przy takim wyniku nie można mieć żadnych zastrzeżeń do drużyny - mówi trener Warmii Piotr Zajączkowski. - Moi podopieczni wykazali się dużym zaangażowaniem oraz sercem do walki, ale przede wszystkim skuteczną grą. Jesteśmy na fali wznoszącej, która powinna nas nieść także w następnych meczach.

Taktyka piłkarzy z Grajewa była dosyć prosta. Mieli skracać pole gry i wyprowadzać kontrataki. Dwie bramki po składnych kontrach zdobyli Mateusz Pacholczyk oraz Łukasz Giermasiński. Dwie pozostałe padły w dobrze wykonanych stałych fragmentach gry.

- Szlifujemy ten element na treningach i są efekty - cieszy się trener Zajączkowski. - Nasza radość z pierwszej w sezonie wygranej na wyjeździe jest tym większa, że pokonaliśmy tak silny zespół, jak Unia.

STRZELCY BRAMEK

n Unia: Chioma Chimeze (65.).

n Warmia: Marcin Kłosowski (3.), Mateusz Pacholczyk (20.), Przemysław Kołłataj (55.), Łukasz Giermasiński (90.).

Unia: Nowogórski - Gręda, Michalski, Szymczyk, Zawadzki (25. Kubiak), Lipiński (46. Cichosz), Gdak Ż (46. Marcin Adamczyk Ż), Żaglewski Ż, Michał Adamczyk, Bajdziak, Chimeze Ż.

Warmia: Janowski - Kołłątaj Ż, Kłosowski, Zajączkowski - Pacholczyk (75. Soska Ż), Giermasiński, Strózik (89. Tuzinowski), Wincel, Paczkowski - Jurok (86. Guzowski), Mirva (60. Figurski Ż).

Sędziował (jako główny): Marcin Dymalski z Wrocławia. Widzów: 200.

Porażka w końcówce

Gdyby wczorajszy mecz Mlekovity z Pelikanem Łowicz zakończył się remisem 0:0, wynik nie krzywdziłby żadnej ze stron. Całe spotkanie było typowym meczem walki, w którym gra toczyła się głównie w środkowej części boiska. Piłkarze Zbigniewa Mandziejewicza starali się zagrozić bramce wicelidera (a obecnie już lidera) strzałami z dystansu, ale uderzenia Tomasza Jakuszewskiego, Janusza Bucholca czy Pawła Kapelewskiego były nieskuteczne. Trzeba dodać, że do spotkania Mlekovita przystąpiła bez pauzującego za kartki Wojciecha Wolańskiego i kontuzjowanego Piotra Orlińskiego. W osłabionym składzie remis w Pelikanem byłby sukcesem. Ale w doliczonym czasie gry Mlekovita straciła bramkę. W 93. min jeden z obrońców Mlekovity podał do własnego bramkarza, a Daniel Iwanowski złapał piłkę w ręce. Arbiter w okolicach szóstego metra od bramki podyktował rzut wolny pośredni, z którego Pelikan zdobył gola na wagę trzech punktów.

STRZELEC BRAMKI

Tomasz Kazimierowicz (90.+3).

SKŁADY

Mlekovita: Iwanowski Ż - Kowalewski (46. Staniórski), Chrupałła Ż, Rayer - Bucholc, Pracz, Papiernik (65. Świątek), Kapelewski Ż, Wilczewski (65. Plewko Ż) - Tomczak (84. Kocur Ż), Jakuszewski.

Pelikan: Sowiński - Znyk, Rzeczycki, Serocki Ż, Kruk, Walczak (46. Skowroński), Rozkwitalski (89. Sekuła), Połeć, Salamon (83. Tyszko), Kazimierowicz Ż, Wilk.

Sędziował (jako główny): Artur Trochimowicz z Przasnysza. Widzów: 400.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.