Piątkowy mecz będzie drugim pojedynkiem obydwu drużyn w tym sezonie. W pierwszej rundzie w Toruniu lepsi byli zawodnicy TKH wygrywając 6:3, choć po pierwszej tercji Stoczniowiec wygrywał już 3:1. Bardzo słabo grał wtedy bramkarz torunian Tomasz Wawrzkiewicz, bohater głośnego transferu ze Stoczniowca. Wawrzkiewicza w drugiej tercji zastąpił Łukasz Kiedewicz, ale popularny "Wacha" szybko odzyskał formę i, jak mówi trener TKH Jarosław Morawiecki, jest ostoją całej drużyny. Oprócz Wawrzkiewicza w Gdańsku pojawią się także inni hokeiści, którzy tego lata przenieśli się ze Stoczniowca do Torunia: Sokół, Fraszko i Myszka.
Toruń gra w tym sezonie w innym stylu. Trener Morawiecki preferuje grę czwórką zawodników z tyłu, z tylko jednym wysuniętym hokeistą. - Nasza taktyka, czyli przejęcie krążka i kontratak, sprawdza się. Tracimy znacznie mniej bramek niż w poprzednim sezonie - mówi Morawiecki.
Z kontry zagrał także Stoczniowiec w pierwszej tercji w Toruniu. - Zagraliśmy wtedy koncertowo, potem do naszej gry wkradł się jednak bałagan. Nawet nie pamiętam kiedy ostatni raz przegraliśmy u siebie z Toruniem i mam nadzieję, że tak już pozostanie - mówi drugi trener Stoczniowca Henryk Zabrocki. Kibice mają podstawy do umiarkowanego optymizmu: w niedzielę Stoczniowiec rozegrał świetną trzecią tercję przeciwko Cracovii, a we wtorek rozgromił KH Sanok 15:2. - Ten mecz ma swoje smaczki, nasze mecze z Toruniem to walka o prymat na Pomorzu, w drużynie gości zagra kilku naszych byłych zawodników. Będzie twarda walka, liczę, że sędziowie na to pozwolą, bo na taki hokej czekają właśnie kibice - tłumaczy Zabrocki.
Stoczniowiec zagra w takim samym ustawieniu, jak w dwóch ostatnich meczach. W poprzednim sezonie Stoczniowiec dwukrotnie pokonał na własnym lodowisku TKH Toruń 5:0 i 6:2. Początek piatkowego meczu o godz. 18.