Po meczu TŻ Sipma - Marma Polskie Folie Rzeszów

ŻUŻEL. I liga. - Nie wszyscy zawodnicy wykazali się w pełni profesjonalnym podejściem do sprawy - tak skwitowała niedzielny mecz Marta Półtorak, prezes Marmy Polskie Folie sponsorującej rzeszowskich żużlowców.

Niedzielny, ostatni mecz rundy finałowej I ligi miał odpowiedzieć na pytanie, kto z pary TŻ Sipma - Marma Polskie Folie otrzyma szansę walki w barażach o żużlową ekstraligę. Lublinianie rozstali się z nią w 1995 roku, banicja zespołu z Rzeszowa na zapleczu najlepszej polskiej ligi trwa o cztery lata krócej.

Dla rzeszowskich kibiców miało to być wielkie święto. Od rana z Rzeszowa w stronę Lublina zmierzały kordony samochodów i autobusów. Blisko tysięczna grupa kibiców Marmy jechała dopingować swych ulubieńców i świętować awans do baraży. Niektórzy, planowali już nawet z kim przyjdzie się rzeszowianom potykać w meczach decydujących o wejściu na żużlowe salony.

Sam mecz szybko rozwiał wszelkie wątpliwości. Lublinianie objęli prowadzenie już po pierwszej gonitwie i sukcesywnie je powiększali. Na nic zadała się seria rezerw taktycznych do których uciekał się trener Mieczysław Woźniak, skoro jego podopieczni raz po raz zawodzili.

W zespole z Rzeszowa na wysokości zadania stanął tylko Tomasz Rempała. Był on także najlepszym zawodnikiem meczu - zdobył 17 oczek w sześciu startach. - W tym sezonie jeszcze tylu punktów nie wywalczyłem. Ale jakie to ma znaczenie - mówił po zawodach z goryczą w głosie Tomek.

Poza Rempałą jedynie Karol Baran był w stanie rywalizować z lublinianami. Niestety, tylko przez dwa wyścigi, bowiem już na początku trzeciego zdefektował jego jedyny motocykl. - Zatarł mi się silnik. Był świeżo po remoncie, w piątek rano odebrałem go od mechanika. Nie jestem w stanie nic więcej powiedzieć - zdawkowo rzucił załamany Baran.

To nie była jedyna awaria sprzętu w rzeszowskim zespole. Posłuszeństwa odmawiały także maszyny Rafała Trojanowskiego. - Najpierw urwał mi się łańcuch, a w kolejnym wyścigu pękł następny. Na dodatek rozsypał się także silnik. Nie mam pojęcia co było tego przyczyną. Brak słów - wyliczał listę defektów "Trojan"

Kłopotow sprzętowym jeźdźców Marmy dziwili się w niedzielę nie tylko kibice. - Nie wszyscy zawodnicy wykazali się w pełni profesjonalnym podejściem do sprawy. W naszym zespole widać było ogromne braki sprzętowe, nie wiem dlaczego tak się działo - zastanawiała się po zawodach Marta Półtorak, prezes Marmy Polskie Folie. - Nagle komuś psuje się jedyny motocykl i nie ma już na czym jechać, zaczyna się pożyczanie maszyn od kolegów. Tak nie może być - zakończyła.

Kibice Stali srogo rozczarowali się rezultatem meczu prawdy, tak bowiem powszechnie go nazywano. Ich pupile mieli wygrać pojedynek, podobnie jak uczynili to w lipcu. Takie przynajmniej wnioski można było wyciągnąć z przedmeczowych wypowiedzi kierownictwa klubu jak i samych zawodników.

Prawda okazałą się jednak brutalna. Marma przypominała w Lublinie szwajcarski ser. Nie było drużyny lecz jeden zawodnik.

Wielkie zapowiedzi o sprzętowych zbrojeniach na ten najważniejszy w sezonie mecz okazały się czczym gadaniem. A może po prostu zawodnicy nie mieli za co przygotować się do tego sprawdzianu.

Powiedzieli po meczu

Tomasz Rempała

Marma Polskie Folie Rzeszów

Jechaliśmy tu z nastawieniem na zwycięstwo. Lublin okazał się jednak bardziej wyrównaną drużyną. My tym razem nie stanowiliśmy kolektywu. Chłopcy starali się jak mogli, dawali z siebie wszystko, ale jak było kibice doskonale widzieli. Co zrobić, taki jest sport.

Peter Karlsson (Szwecja)

Cały zespół pojechał jak z nut. Może wypadłem słabiej niż dotychczas, ale koledzy nadrobili to z nawiązką. Żużel to w końcu sport zespołowy a nie indywidualny. Właśnie tego zabrakło Rzeszowowi. Jeden rewelacyjny zawodnik nie może wygrać zawodów drużynowych. Marma chyba nie poradziła sobie także z presją.

Charlie Gjedde (Dania)

Marma Polskie Folie Rzeszów

Poza Tomkiem wszyscy mieliśmy dziś ogromne problemy. Ja kompletnie nie radziłem sobie ze startami, byłem katastrofalnie wolny, wszystkie starty regularnie przegrywałem, a na dystansie o poprawę pozycji było niezmiernie trudno. Szkoda, że tak to wyszło.

Zdaniem trenerów

Mieczysław Woźniak

Marma Polskie Folie Rzeszów

Lublin tym razem nie miał luk w składzie, wszyscy zawodnicy zrobili co do nich należało. Gospodarze byli także zdecydowanie lepiej przygotowani sprzętowo do tych zawodów. Odwrotnie było u nas. Za dużo defektów, za dużo zatartych silników. Nie tak miało to wyglądać. Zawodowcy, powinni dbać o swoje motocykle. Poniżej oczekiwań pojechał Paweł Miesiąc, nie wspomnę już o obcokrajowcu. Szkoda sezonu, baraże były naprawdę blisko.

Janusz Stachyra

TŻ Sipma Lublin

Po ubiegłotygodniowych treningach byłem spokojny o wynik meczu. Wiedziałem, że moi zawodnicy poważnie podejdą do tych zawodów. Przy takim nastawieniu mojego zespołu Marma nie była w stanie zbyt wiele tu zwojować. Dzięki tak efektownemu zwycięstwu pokazaliśmy wszystkim, że porażka z Rzeszowem w rundzie finałowej była tylko wypadkiem przy pracy. Przyjezdni byli zbyt pewni siebie i zostali za to skarceni.

Co dalej?

Marta Półtorak

Prezes Marmy Polskie Folie Rzeszów

Nie będzie nas w barażach, ale to jeszcze nie koniec świata. W tym sezonie mieliśmy ogromnego pecha. Gdybyśmy dysponowali pełnym składem we wszystkich meczach osiągnęlibyśmy zdecydowanie lepszy wynik. W Lublinie także zabrakło nam szczęścia. Nadszedł czas na analizy i odpowiednie przygotowanie się do nowego sezonu.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.