W klubie z Bierunia Starego uprawia się rajdy konne

Najdłuższy dystans, z jakim musi się zmagać koń, to 160 km. W tym czasie jeździec podnosi się, a zaraz potem uderza całym ciałem w grzbiet konia około 160 tys. razy!

- Nie ma drugiej tak wyczerpującej konkurencji jeździeckiej jak rajdy. W skokach przez przeszkody adrenalina trzyma człowieka pięć minut, w rajdach trzeba się zmagać ze stresem przez cały dzień - uśmiecha się Katarzyna Wikarek, 20-letnia studentka zootechniki na uniwersytecie w Lublinie, jedna z nadziei polskich rajdów.

Wszystko zależy od szejka

Rajdy można trenować w Bieruniu Starym od siedmiu lat. Klubem jeździeckim Solec, który powstał na terenach upadłego PGR, kieruje Tomasz Tura, zawodnik kadry narodowej. Jego największym sukcesem był udział w mistrzostwach świata w rajdach, które w 1998 r. odbyły się na pustyni w Dubaju.

Teraz najlepszym zawodnikiem klubu jest Marek Zając, 43-letni przedsiębiorca z Oświęcimia. Jego sukcesy rozpoczęły się, gdy dosiadł "Wiatraka", 10-letniego araba ze stadniny koni w Janowie Podlaskim. W tym roku para z Bierunia nie miała sobie równych w rywalizacji o Puchar Europy. Przed ostatnimi - siódmymi - zawodami z cyklu Zając ma taką przewagę nad rywalami, że już nie musi startować w Getyndze, by utrzymać zwycięstwo. To największy sukces polskiego jeździectwa od wielu lat. Udanymi startami Zając zapewnił sobie powołanie do kadry na mistrzostwa świata, które w styczniu 2005 r. odbędą się znowu w Dubaju. - Chciałbym tam wystartować, ale boję się o konia. Warunki na pustyni będą bardzo ciężkie, a pobyt tam potrwa prawie miesiąc. Druga sprawa to finanse. Jeszcze nie wiemy, jaką część opłat pokryje szejk, a ile spadnie na nas - mówi jeździec.

Koń jak Korzeniowski

Rajdy konne to sport dla ludzi, którzy lubią wczesne wstawanie. Rywalizacja rozpoczyna się często przed świtem. W zależności od rangi imprezy koń i jego jeździec (musi ważyć minimum 75 kg, w razie potrzeby może się dociążyć) pokonują od 30 do 160 km. Cały dystans jest podzielony na kilka etapów. Po przejechaniu każdego odcinka specjalna komisja weterynaryjna bada konia. Jeżeli ma zbyt wysokie tętno lub kuleje, zostaje natychmiast wycofany.

Na każdym etapie na konia czeka tzw. serwis - miejsce, w którym są picie i jedzenie. - Nie sztuką jest gnać do mety ile sił. Musimy rozkładać siły jak Korzeniowski - podkreśla Tura.

W rajdach startują konie siedmioletnie i starsze. Największe sukcesy odnoszą niezwykle wytrzymałe araby, ostatnio modna jest też rasa kabardyńska pochodząca z Kaukazu.

By koń zdołał ukończyć wyścig w dobrej kondycji, musi codziennie przebiec około 30 km. - Najlepiej na różnej nawierzchni. Zdarza się, że rywalizujemy w koszmarnych warunkach. W Holandii ścigaliśmy się po podmokłym lesie, pod grubą warstwą błota skrywały się zdradziecki korzenie - opowiada Zając. Jeźdźcy z Bierunia trenują też na położonej nieopodal hałdzie kopalni Piast.

Kowal przyjeżdża aż z Piotrkowa

Na zawodach konie i jeźdźcy rywalizują ramię w ramię. - Rzadko dochodzi do złośliwości. Nikt sobie drogi nie zajeżdża - zapewnia Zając. Niestety, także rajdy nie są wolne od dopingu. - Koniowi podaje się środki przeciwbólowe, by ten przestał kuleć, albo środki uspokajające, by obniżyć mu tętno. Czasami kończy się to poważną kontuzją konia, On zapomina, że boli go noga i nadweręża ją jeszcze bardziej - podkreśla Zając. - Konia trzeba poznać, zrozumieć. Tak jak człowiek nie zawsze ma swój dzień. Wtedy lepiej mu odpuścić, niż zamęczyć - dodaje.

W rajdach bardzo ważna jest też rola tzw. podkuwacza. - Dobrych specjalistów jest w Polsce może pięciu. Do nas przyjeżdża kowal aż z Piotrkowa Trybunalskiego - podkreśla Tura. Podkucie jednego konia trwa prawie 2 godz. i kosztuje około 150 zł.

Jeźdźcy z Bierunia mają nadzieję, że już niedługo wystartują na olimpiadzie. - Rajdy miały zostać wprowadzone do programu igrzysk już w Pekinie. Trzeba jednak było usunąć w zamian z programu jedną końską konkurencję. Na razie inni mają mocniejsze plecy. Ale to się zmieni! Rajdy są coraz popularniejsze. W samej Francji ściga się około 70 tys. licencjonowanych jeźdźców - podkreśla Zając.

Copyright © Agora SA