Po meczu Prokom Arka Gdynia - Zagłębie Sosnowiec

Trener Arki Mirosław Dragan: - Bozia się do nas uśmiechnęła. Trener Zagłębia Krzysztof Tochel, poproszony o ocenę pracy sędziego: - Jak skończę karierę, to wtedy coś powiem.

Po piątkowej wygranej z Zagłębiem piłkarze Arki znaleźli się na kilkadziesiąt godzin na 4. miejscu w tabeli - gwarantującym grę w barażach o ekstraklasę. Po rozegraniu niedzielnych spotkań je opuścili, ale swoją grą - zwłaszcza na własnym boisku - potwierdzają, że należy im się miejsce w czołówce ligi.

Arka po raz czwarty w tym sezonie wygrała u siebie, a zespół ponownie uratował Robert Dymkowski, który strzelił pierwszą bramkę, a potem wywalczył karnego.

- Mowy nie ma, że tam był karny - mówił oburzony trener gości Krzysztof Tochel. - Sędzia wyraźnie pilnował wyniku, nie mogliśmy przez to wiele zrobić. Debiutant Przemek Pitry, młody piłkarz naszego zespołu, zapytał mnie zdziwiony po meczu: "Trenerze, to tak zawsze jest?".

- Jako gospodarz powinienem powiedzieć, że karny był ewidentny, ale nie widziałem dokładnie tej sytuacji, więc się nie wypowiadam - odpowiada trener Arki Mirosław Dragan. - W jednej z kolejnych akcji faulowany był za to Rafał Murawski i tam na pewno można było gwizdnąć kolejnego karnego. To już jednak przeszłość, ważne, że wygraliśmy. Bozia się do nas uśmiechnęła.

Zapytany o grę Dymkowskiego Dragan odpowiedział: - Każdy klasowy zespół - a za taki chcemy być postrzegani - musi mieć swojego lidera. Robert nie jest piłkarzem, który olśniewa, on nie przykuwa uwagi kibica, ale jesteśmy szczęśliwi, że jest z nami.

Warto również podkreślić kolejny dobry występ drugiego napastnika Grzegorza Pilcha. On nie strzelił w tym sezonie jeszcze żadnej bramki - w przypadku napastnika jest to grzech podstawowy - ale w każdym meczu gra dobrze, jest przebojowy, to na nim skupia się głównie obrona rywala.

Dragan ma za to pretensje do obrony, która znowu nie ustrzegła się błędów. Po nieporozumieniu Mariusza Woronieckiego z bramkarzem Michałem Chamerą Zagłębie strzeliło jedyną bramkę.

- To, co gramy z tyłu, to katastrofa - mówił szkoleniowiec Arki. - Na zdobytą bramkę często trzeba ciężko pracować nawet 90 minut. Nie może być tak, że zniweczy to jeden błąd obrony.

Arka potwierdziła w piątek, że na własnym stadionie jest trudna do ogrania. W najbliższą sobotę będzie miała natomiast okazję przełamać opinię, że na wyjazdach kompletnie nie można na nią liczyć. Rywalem będzie beniaminek z Mławy, który pokonał już u siebie Górnika Polkowice i ŁKS Łódź.

STRZELCY BRAMEKArka: Dymkowski (11.), Piskuła (63. karny)Zagłębie: Pitry (25.)SKŁADYArka: Chamera - Kowalski, Woroniecki Ż, Wojnecki, Sobieraj, Gliszczenko, Piskuła (77. Ława), Bartoszewicz (4. Murawski Ż), Pudysiak (58. Ignaszewski), Dymkowski, PilchZagłębie: Kurdziel - Drzymont, Treściński, Łuczywek, Rak, Skrzypek Ż (78. Twardawa), Morawski Ż, Lachowski, Malinowski (67. Chwalibogowski), Stemplewski (75. Bugaj), Pitry Widzów: 3,5 tys.

Copyright © Agora SA