Rozmowa z Olgierdem Moskalewiczem

Myślimy o decyzji prezesa, ale nie dopuszczamy do siebie myśli, że ją podtrzyma i definitywnie opuści Pogoń - mówi kapitan Pogoni Szczecin

Antoni Ptak, właściciel szczecińskiego klubu zapowiedział, że z dniem 15 września przestanie dofinansowywać Pogoń. Na linii Ptak - klub - miasto trwa wymiana oświadczeń, a piłkarze przygotowują się do meczu z Wisłą

Jakub Lisowski: Jaki wpływ ma na Was zapowiedź Antoniego Ptaka?

Olgierd Moskalewicz, kapitan zespołu: Dopiero to do nas dociera. Mam wielką nadzieję, że sprawy rozstrzygną się z korzyścią dla klubu. Na razie jest spokojnie i tak też przebiegają treningi. Myślimy o decyzji szefa, ale nie dopuszczamy do siebie myśli, że definitywnie opuści Pogoń. Nie znam się na układach na linii miasto - prezes, ale nam piłkarzom zależy, by szef otrzymał to, na czym mu zależy. Tylko wtedy wszystko może funkcjonować tak jak dotychczas. My jednak nie mamy na to większego wpływu.

Popsuła się atmosfera w drużynie?

- Nie. Przyjęliśmy to do wiadomości i będziemy teraz cierpliwie czekać na rozwiązanie tego kryzysu.

Przerabiałeś już podobne sytuacje w latach 90. w Pogoni.

- Rzeczywiście, dla mnie to nie nowość w klubie i Szczecinie. Wracając przed rokiem do Pogoni, nie spodziewałem się, że może zaistnieć taka sytuacja. Antoni Ptak realizował wszystko, co obiecał i zapisał w kontrakcie. Pod tym względem nie możemy zgłaszać zastrzeżeń. Teraz trzeba zrobić wszystko, by zapanowała stabilizacja i to nie na krótko, ale na dłuższy okres. Liczymy, że za dwa tygodnie sytuacja ulegnie zdecydowanej poprawie.

Sami możecie się do tego przyczynić, np. urywając punkty Wiśle Kraków.

- Nie położymy się przed nią. Faworytami na pewno nie będziemy, ale nazwa Wisła nas nie przestraszy. Do nas też należy jakiś ruch. Będziemy chcieli pokazać prezesowi, że warto w nas dalej inwestować.

Będzie kłopot z linią obrony?

- Wypadło dwóch zawodników za czerwone kartki i trener musi to scementować. Wisła gra najlepszą piłkę w Polsce, strzela dużo bramek, ale my będziemy chcieli im się przeciwstawić. Kibice muszą być z nas zadowoleni, nawet wtedy, gdy nie zdobędziemy punktów. Liczymy, że pomimo naszych nie najlepszych wyników, przyjdzie sporo fanów. Stać nas na niespodziankę.

Z czterech spotkań wygraliście jedno. Dlaczego dorobek jest tak mały?

- Uważam, że z Legią zasłużyliśmy na remis, a nawet wygraną. Zabrakło szczęścia w sytuacjach podbramkowych. Z wyjazdów wracaliśmy bez punktów. Przyczyną tego, był fakt, że stwarzaliśmy za mało okazji do zdobycia bramek. Wnioski wyciągamy i w ciągu dwóch tygodni popracujemy, by w meczu z Wisłą było ich więcej i kończyły się golami.

Copyright © Agora SA