Po meczu Radomiak - Ruch

Inauguracja II ligi w Radomiu nie wypadła okazale. Najgorsze, że przegrali piłkarze, ale na ogólny obraz widowiska złożyło się zbyt wiele wpadek organizacyjnych

Już dawno stadion przy ul. Struga nie prezentował się tak okazale. Nie jest to co prawda jeszcze poziom europejski, ale w porównaniu z tym, co oglądaliśmy jeszcze dwa miesiące temu, teraz to "mistrzostwo świata". W tym miejscu wielkie brawa należą się włodarzom Radomia - Zdzisławowi Marcinkowskiemu i Andrzejowi Banasiewiczowi, którzy najpierw zadbali o pieniądze na remont, a potem wielokrotnie osobiście nadzorowali prace na obiekcie.

Na wysokości zadania stanęła też znająca się na futbolu radomska publiczność. O porywający doping zadbali kibice, a potem piłkarzy do walki zagrzewał cały stadion. Kilka tysięcy osób, które kupiły bilety, w znaczny sposób wsparło też budżet klubu. A że kasa Radomiaka od dawna świeci pustkami, ma to niebagatelne znaczenie.

Ambicji i chęci zwycięstwa nie można odmówić też piłkarzom w zielonych barwach. Cóż z tego, skoro albo brakowało wykończenia akcji, albo szczęścia. A ponieważ swoje trzy grosze dołożył sędzia - Mariusz Górski z Łodzi, skończyło się na trzeciej z rzędu porażce. Co gorsza, Radomiak nie strzelił jeszcze bramki, co tylko potwierdza fakt, że w zespole brakuje dobrych napastników. Przeciwko Ruchowi drugą w sezonie szansę dostał Marek Gołębiewski. Podobnie jak przeciwko Polkowicom nawet się starał, ale druga liga najwyraźniej go przerasta. Pytanie tylko, kto go ma zastąpić?

Oprócz "łowcy goli" Radomiakowi brakuje lidera z prawdziwego zdarzenia. Do roli takiej predysponowany jest Jacek Kacprzak. Obarczany wieloma innymi zadaniami, nie zawsze może te oczekiwania spełniać.

Zawiedli skrajni pomocnicy - Grzegorz Bonin i Robert Szary. Obaj szarpali, próbowali rajdów i dośrodkowań. Poczynania te były jednak zbyt czytelne, a przez to nieskuteczne. Bonin ponadto zbyt często zapomina o zadaniach defensywnych. Niestety, wprowadzony w jego miejsce Paweł Iwanowski wcale nie spisywał się lepiej.

Piłkarze chcieli najpewniej zagrać najlepiej jak potrafią. Może byli zbyt spięci, może za bardzo chcieli. Ważne, że walczyli do ostatniej minuty, bo taką postawę, mimo porażki, kibic potrafi docenić.

Działacze Radomiaka też starali się jak mogli, aby oprawa meczu inna niż zwykle. Ładnie wyglądały flagi w klubowych barwach na masztach i okazała chorągiew niesiona przez trampkarzy klubu tuż przed pierwszym gwizdkiem sędziego. Niestety, nie obyło się też bez wpadek. Zaczęło się od spikera, który podając skład Ruchu Chorzów wstawił do jego bramki golkipera Radomiaka Krzysztofa Pyskatego. Potem zaś prawie całkowicie "siadło" nagłośnienie i prowadzący komentarz był niemal niesłyszalny. Widzowie zostali w ten sposób prawie całkowicie odcięci od informacji. Podobnie zresztą dziennikarze obsługujący mecz. O składy zespołów i obsadę sędziowską trzeba było zatroszczyć się samemu. A ponieważ z wyznaczonych przez klub miejsc prasowych widać było jedynie fragment murawy, żurnaliści w naturalny sposób zostali zmuszeni do szukania miejsc zastępczych.

Amatorszczyznę widać było także na konferencji prasowej, której zorganizowanie jest wymogiem na zapleczu ekstraklasy. Najpierw zagubiony, kluczący po budynku klubowym trener gości Jerzy Wyrobek trafił na salę konferencyjną tylko dzięki pomocy dziennikarza miejscowej gazety. Kiedy zjawił się i szkoleniowiec gospodarzy Jan Makowiecki, nie miał kto konferencji poprowadzić. Spiker zawodów Jan Polesiak zaczął zawile tłumaczyć, dlaczego nie działało jak należy nagłośnienie. Kiedy wreszcie do głosu dopuszczeni zostali obaj szkoleniowcy, prawdziwe "wejście smoka" zaliczył rzecznik prasowy Radomiaka - Janusz Budzeń. Spóźnienie tłumaczył niezapowiedzianą delegacją osób z PZPN-u. Potem przedstawił się jako rzecznik prasowy i menedżer klubu, i zaczął opowiadać o swojej karierze dziennikarskiej. Wreszcie, rzucił na stół kartki z nazwiskami trenerów. Osłupiały Wyrobek tylko kręcił z niedowierzaniem głową. Na szczęście dalsza część konferencji przebiegła bez niespodzianek.

Po meczu dla działaczy i zaproszonych gości, m.in. byłych piłkarzy Radomiaka, zorganizowany został wystawny bankiet.

Copyright © Agora SA