II liga: Górnik - Radomiak 2:0

Ledwie trzy próby strzałów na bramkę rywala podjęli zawodnicy Radomiaka podczas meczu w Polkowicach. I dlatego przegrali, choć umiejętnościami piłkarskimi wcale Górnikowi nie ustępowali

Mecz "ustawiła" sytuacja, która miała miejsce tuż przed przerwą. Wyprowadzaną z własnej połowy piłkę stracił Dariusz Rysiewski i prawą stroną boiska pomknął z nią Adam Łagiewka. Na wysokości pola karnego dośrodkował, ale futbolówkę zablokował Przemysław Michalski. Zdaniem sędziego, Pawła Skoniecznego, zrobił to ręką i arbiter podyktował "jedenastkę". - Dłoń miałem na brzuchu i przysięgam, że nie zatrzymałem piłki ręką - zarzekał się Michalski. Protestowali też pozostali piłkarze Radomiaka. Wszystko na nic - sędzia pozostał nieugięty. Chwilę później karnego na gola zamienił Ireneusz Adamski.

Do tego momentu radomianie nie grali źle. Można nawet zaryzykować stwierdzenie, że byli zespołem lepszym. Co prawda mecz był nudny, akcji podbramkowych było jak na lekarstwo, a gra toczyła się na środku, ale "zieloni" częściej byli w posiadaniu piłki. Zresztą taktyka opracowana przez trenera Radomiaka Jana Makowieckiego była podobna jak w meczu ze Szczakowianką. W odróżnieniu od tamtego meczu mogła jednak przynieść powodzenie, bo Górnik okazał się zespołem przynajmniej o klasę słabszym od Szczakowianki.

Spotkanie nie wygra się jednak ani nawet nie zremisuje, jeśli nie będzie strzelało się goli. A ofensywa to najbardziej palący problem "zielonych". W Polkowicach w wyjściowym składzie Daniela Barzyńskiego zastąpił Marek Gołębiewski, ale był równie bezproduktywny, jak jego poprzednik. Irytowała też obecność na placu Łukasza Siciaka, który nie dość, że jakby chował się za obrońcami gospodarzy, to ze względu na mizerne warunki fizyczne przegrywał wszystkie pojedynki w powietrzu i starcia ciałem.

Górnik też ma słaby atak i też nie stanowił zagrożenia dla bramki Pyskatego. Wygrał, bo najpierw skorzystał z prezentu sędziego, a na początku drugiej połowy wykorzystał rzut wolny. Konkretnie - wrzutkę Wojciecha Górskiego na "długi" słupek, przeciął głową Adamski. - Mistrzostwa Europy pokazały, że dużą ilość bramek zdobywa się po stałych fragmentach gry. Pokazaliśmy, że staramy się równać do najlepszych - przekonywał zdobywca obu goli.

Do końca pojedynku Radomiak próbował "szarpać", ale wszystko kończyło się 20 m przed bramką rywala. - Nie oddajemy strzałów - denerwował się na trybunach wiceprezes "zielonych" Paweł Kobyłecki. Dopiero pojawienie się boisku Marcina Rosłańca ożywiło nieco poczynania ofensywne radomian. Niestety, wprowadzeni nominalni napastnicy: Daniel Barzyński i Maciej Lesisz, poza długimi sprintami niczym się nie wyróżniali.

Po spotkaniu w Polkowicach hasło: "królestwo za napastnika", stało się w Radomiaku jeszcze bardziej aktualne.

STRZELEC BRAMEK

n Górnik: Adamski (43. - karny), Adamski (54. - głową, po dośrodkowaniu z rzutu wolnego)

SKŁADY

n Górnik: Kopaniecki - Adamczyk Ż, Jeziorny, Smoliński, Adamski Ż, Kocot (78. Lamberski), Górski Ż, Rogóż (79. Majewski), Pytlarz (63. Gancarczyk), Łagiewka Ż, Moskal.

n Radomiak: Pyskaty - Siara, Michalski, Szary, Bonin, Sobieska, Kacprzak, Majda, Rysiewski, Siciak, Gołębiewski.

n Sędziował: Paweł Skonieczny (Gdańsk).

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.