Dyskobolia Grodzisk Wlkp. rozpoczyna sezon

Klub z Grodziska przystępuje do sezonu z rekordowym budżetem 30,6 mln zł. Piłkarze Dyskobolii mają za zadanie wywalczenie miejsca w pierwszej trójce ekstraklasy.

Wyższym budżetem w polskiej lidze może się pochwalić tylko Wisła Kraków, która dysponuje 32 mln zł. W przypadku Groclinu-Dyskobolia SSA suma jest nieco myląca, bo aż 19,5 mln zł zostanie w tym roku przeznaczone na inwestycje - głównie na rozbudowę stadionu w Grodzisku. W przerwie letniej obiekt zyskał ponad 1,2 tys. miejsc siedzących, z czego prawie połowę pod dachem. Pozostałe foteliki zostały zainstalowane na podwyższonych wałach naprzeciw trybuny honorowej. W rundzie jesiennej obiekt Dyskobolii będzie więc mieścił 5 tys. 383 osoby na sektorach z miejscami siedzącymi. Docelowo za trzy lata pojemność stadionu ma wzrosnąć do 7 tys. miejsc.

Rozbudowywany stadion tak naprawdę zapełniał się dotąd niemal wyłącznie podczas pojedynków pucharowych Groclinu. Z tego też względu celem stawianym przed zespołem Duszana Radolsky'ego jest wywalczenie miejsca, które zagwarantuje udział w Pucharze UEFA w sezonie 2005/2006. - W minionym sezonie przeżyliśmy fajną przygodę w pucharach. Każdy z nas na pewno odebrał ją na swój sposób, ale też nikt nie ma wątpliwości, że znów chcemy tam zagrać - mówi kapitan Dyskobolii Mariusz Liberda.

Ziarkowski pokazał się

Czwarty zespół ubiegłego sezonu sprowadził przed nowymi rozgrywkami pięciu nowych zawodników. Odsiew był spory, bo Groclin testował w tym czasie aż 15 graczy. - Szukaliśmy piłkarzy na konkretne pozycje i udało nam się takich znaleźć - mówi prezes ds. sportowych Groclinu Jerzy Kopa. Do Grodziska trafili więc skrajni pomocnicy Marcin Radzewicz i Marek Sokołowski z Odry Wodzisław. Stamtąd przyszedł też napastnik Jacek Ziarkowski. - Z 19 goli, które zdobyliśmy w sparingach, Ziarkowski strzelił aż siedem. Z nowych zawodników pokazał się zdecydowanie najlepiej - uważa Radolsky.

Ponadto z macedońskiej Pobiedy Prilep sprowadzono defensywnego piłkarza Pance Cumbeva, ale największym wzmocnieniem obrony ma być grający po lewej stronie boiska piłkarz z Serbii i Czarnogóry Mićo Vranješ. Zresztą po ostatnich transferach większość zawodników z kadry Dyskobolii to gracze lewonożni.

Szybsi niż przed rokiem

Warto podkreślić, że w ostatnich tygodniach zmieniła się polityka transferowa grodziszczan. W klubie zrezygnowano ze sprowadzania młodych, obiecujących piłkarzy, takich jak reprezentanci niedawnej młodzieżówki: Michał Stasiak (odszedł w czerwcu po nieudanej rundzie), Marcin Nowacki czy Bartosz Ślusarski. Teraz będą oni mieli kłopoty ze znalezieniem się w składzie. A to dlatego, że Dyskobolia podpisała kontrakty z doświadczonymi zawodnikami. To oni mają jej zagwarantować powrót na europejskie boiska.

Sam Radolsky nie chce oceniać, czy ma teraz do dyspozycji silniejszy zespół od tego, który rozpoczynał poprzedni sezon. Słowak zwraca tylko uwagę na jedną rzecz. - Testy wytrzymałościowe, wydolnościowe i szybkościowe pokazały, że wszyscy piłkarze prezentują się lepiej niż przed rokiem - mówi szkoleniowiec z Grodziska.

W sparingach nie przekładało się to jednak na korzystne wyniki. - W pierwszym etapie, gdy testowaliśmy kandydatów do gry w naszym zespole, przegraliśmy trzy mecze i tylko raz zremisowaliśmy. Ale można powiedzieć, że to nie grała Dyskobolia, bo połowa zawodników to byli nowi - tłumaczy Radolsky. - Potem, gdy kadra się już wyłoniła, z naszą grą było dużo lepiej. Przyszły też lepsze wyniki. Przegraliśmy tylko z Treviso - dodaje.

Dylematy Radolskyego

Z powodu udziału w turnieju Alpen Cup Groclin przełożył swój mecz w pierwszej kolejce z Polonią Warszawa na październik. W tej sytuacji - tak jak przed rokiem - rozpocznie sezon od meczu z GKS Katowice. W poprzednich rozgrywkach grodziszczanie wygrali z "Gieksą" dwa razy (4:0 na wyjeździe i 6:0 na swoim boisku). Będą też zdecydowanymi faworytami dzisiejszego spotkania. - Katowice nie grały tak źle, jak wskazywał wynik 0:3 z Lechem Poznań. Na pewno będą się bronić, a my nie chcemy ich zlekceważyć - mówi Radolsky.

W składzie "biało-zielonych" na pewno zabraknie kontuzjowanych Piotra Piechniaka, Adriana Sikory i Rafała Kaczmarczyka. Nie może też grać Tomasz Moskała, który musi pauzować za żółte kartki z rundy wiosennej. Niepewny jest też udział Radka Myna a (ma zbite udo po meczu z Olympiakosem Pireus) i Cumbeva (narzeka na ból w kostce). Radolsky zastanawia się też nad wystawieniem od pierwszych minut Vranješa. A to dlatego, że nie grał on w ostatnich sparingach, gdyż po podpisaniu kontraktu nie był w stanie zdobyć wizy do Austrii.

Copyright © Agora SA