Marcin Dołęga dla Gazety: Mamy świadka

Doping w ciężarach. - Gdyby potwierdziły się oskarżenia zawodników, że to trener dał im doping, byłaby to precedensowa sprawa. O ile wiem, zawsze winni dopingu w sporcie byli tylko zawodnicy - twierdzi Dariusz Błachnio, sekretarz komisji antydopingowej

W środę wieczorem przyłapani miesiąc wcześniej na dopingu Marcin Dołęga i Mariusz Rytkowski oskarżyli o podawanie im zabronionych substancji trenera kadry Ryszarda Szewczyka. Dopiero po tym oskarżeniu okazało się, że już 9 lipca Polski Związek Podnoszenia Ciężarów zażądał wyjaśnień, gdy tylko wyszła na jaw dopingowa wpadka trzech zawodników z olimpijskiej kadry. Dołęga i Rytkowski już wtedy pisali o podejrzanych brązowych ampułkach, które dostali od Szewczyka. Dziesięć dni później do związku przyszło podanie trenera z prośbą o dymisję. 29 lipca o godz. 11 w siedzibie PZPC na warszawskiej AWF komisja dyscyplinarna po raz pierwszy przesłuchała zawodników, którzy ze szczegółami opowiedzieli swoją wersję zdarzeń. Tego samego dnia po południu związek wydał komunikat, że rezygnacja trenera Szewczyka została przyjęta, ale odejdzie on dopiero po igrzyskach w Atenach. - Wiązanie sprawy dopingu z rezygnacją trenera jest niesłuszne. Decyzję podjął dużo wcześniej - powiedział wiceprezes PZPC Zygmunt Wasiela.

Radosław Leniarski: Skąd taka zmiana zeznań? Jeszcze kilka dni temu nic nie wspominaliście o sprawie z ampułkami.

Marcin Dołęga: Nie chcieliśmy tego upubliczniać. Sprawą miała się zająć komisja dyscyplinarna PZPC i myśleliśmy, że trener też poniesie konsekwencje. Ale wszystko się przeciąga, więc postanowiliśmy, że nie będziemy czekać.

Czy podczas przesłuchań opowiedzieliście o wszystkim komisji dyscyplinarnej?

- Tłumaczyliśmy, że nie stosowaliśmy świadomie żadnych substancji dopingujących. Wszystkie środki, odżywki i brązowe ampułki dostaliśmy od trenera Szewczyka. Na tyle mu ufaliśmy, że nie podejrzewaliśmy, że to może być doping. Trener twierdził, że to były odżywki. Jeżeli komisja dyscyplinarna nie zawiesi trenera, to będziemy zmuszeni złożyć do prokuratury zawiadomienie o podejrzeniu popełnienia przestępstwa.

Czy oprócz Waszego oświadczenia są jakieś inne dowody?

- Tak, mamy jednego świadka. Kolega, który ze mną mieszkał, widział, jak dostałem od trenera te ampułki. Powiedział, że poświadczy. Jedną z tych ampułek oddaliśmy komisji dyscyplinarnej. Ma ją przebadać.

Dlaczego nikt do tej pory nie ogłosił podobnej historii? Przecież nie jesteście pierwszymi, których przyłapano w ciężarach na dopingu.

- W ciężarach jest tak, że naprawdę wielu zawodników boi się trenera, boi się związku. Zresztą nikt by nam nie uwierzył, że trener mógłby podawać nam coś takiego.

Jak często dostawał Pan te ampułki?

- Od początku zgrupowania. Ampułki były brązowe, po dziesięć w opakowaniu, bez żadnych napisów. Mieliśmy sobie robić zastrzyki co drugi, trzeci dzień.

W związku mówią, że nie pozwolą zawodnikom na szantaż...

- Moim zdaniem w Polskim Związku jest jakiś układ z trenerem. Powiedzieliśmy przecież, że my naprawdę nie chcemy robić żadnego szumu, ale chcemy, żeby trener poniósł konsekwencje tak jak my. Dlaczego zawodnicy zostali ukarani, a trener nie? Po prostu umył ręce i pojedzie na igrzyska. Opowiada, że my sięgaliśmy po środki bez jego wiedzy i w ogóle. Gdzie on ma sumienie?

No dobrze, ale niech Pan powie, co Pan myślał, patrząc na te ampułki? Guzik Pana obchodzi, co każą Panu wstrzykiwać do mięśni?

- Nie, nie. Po prostu przedtem miałem bardzo dobre kontakty z trenerem i na tyle mu ufałem, że nie pomyślałem, że trener mógłby mi zrobić takie świństwo. I to na krótko przed igrzyskami, gdzie miałem pewny wyjazd. Więc brałem od trenera te odżywki... Wcześniej, kilka miesięcy temu, też dostawaliśmy ampułki, tylko że innego koloru, już nie pamiętam jakiego.

Czego Pan się spodziewa po Waszej linii obrony? Że będzie Pan jeszcze dźwigał ciężary?

- Myślę, że kara już raczej nie zostanie zmieniona, dostaniemy dwa lata. Może, jeżeli udowodnią trenerowi udział, po jakimś roku nas odwieszą, ale to nie jest pewne. Ja bym chciał dalej dźwigać ciężary. Jestem młodym zawodnikiem [Dołęga ma 22 lata - red.].

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.