Finał Mistrzostw Polski Par Klubowych miał się odbyć w sobotę, ale ze względu na start reprezentacji Polski w Drużynowym Pucharze Świata (impreza rozpoczyna się w poniedziałek w Anglii), został przesunięte na piątek. Na torze Apatora wystąpi siedem par wyłonionych w eliminacjach. Co ciekawe, w finale zabraknie żużlowców Unii Leszno, którzy sięgnęli po tytuł w ubiegłym roku. "Byki" w tym sezonie w ogóle nie przystąpiły do rozgrywek o MPPK.
Walasek i Ułamek w Toruniu będą mieli okazję rehabilitacji za ubiegłoroczną finałową wpadkę w Lesznie. Teraz im właśnie i żużlowcom Unii Tarnów należy dać najwięcej szans na złoto. Nie można zapominać o gospodarzach, ale ich dobry wynik w dużym stopniu zależał będzie od tego, czy wystąpi Piotr Protasiewicz, który narzeka na kontuzję.
Pierwsze w powojennej historii polskiego speedwaya mistrzostwa par klubowych odbyły się w 1973 roku. Były one prowadzone w czasie rozgrywek ligowych. Po każdym ligowym meczu rozgrywano dwa dodatkowe biegi z udziałem par klubowych. Każda para spotykała się z parami pozostałych zespołów czterokrotnie: dwa razy na własnym torze i dwukrotnie na torze rywali. W pierwszej edycji mistrzostw zwyciężyli wówczas zawodnicy Stali Gorzów.
Częstochowianie po raz pierwszy w historii na podium stanęli w 1976 roku, kiedy to obecny trener włókniarzy Andrzej Jurczyński wraz z Markiem Cieślakiem sięgnęli po brąz. Rok później było nieco lepiej, gdyż Jurczyński wraz z Czesławem Goszczyńskim wywalczyli srebrny medal, ulegając jedynie zawodnikom z Gorzowa Wielkopolskiego.
Na kolejne medale w parach częstochowscy kibice musieli czekać aż 23 lata. W 2000 roku po brązowy medal sięgnęli: Sławomir Drabik, Mariusz Staszewski i Tomasz Jędrzejak, rok później także brązowy krążek zdobyli: Grzegorz Walasek, Artur Pietrzyk i Jędrzejak, a w 2002 ten wyczyn powtórzyli Walasek, Jędrzejak i Karol Malecha.
Sebastian Ułamek: - Powiedzieliśmy sobie, że jedziemy do Torunia po medal. Do finału awansowaliśmy po bardzo dobrym występie [zwycięstwo w Łodzi - red.] i nie da się ukryć, że teraz będziemy uważani za jednego z faworytów. Najtrudniejszym rywalem będzie dla nas Unia Tarnów z Tomkiem Gollobem w składzie i gospodarze. Ciekawy jestem tego finału. Poobijane plecy jeszcze mi dokuczają, ale sprężę się na ten turniej i myślę, że ukończymy go z dobrym wynikiem. Nie czułem się na siłach, aby pojechać do Anglii na drużynówkę. Musiałem znaleźć trochę czasu na odpoczynek i rehabilitację.