Cracovia blisko ekstraklasowej inauguracji

W idealnych warunkach, w chłodnej, ale bezdeszczowej pogodzie trenowała w środę Cracovia. Po południu ekipa trenera Wojciecha Stawowego wyjechała na przedmeczowe zgrupowanie przed pierwszym meczem w ekstraklasie z Zagłębiem w Lubinie.

Z pełnym zaangażowaniem ćwiczył wczoraj będący już niemal w pełni sił Paweł Drumlak. Choć wcześniej nie był przewidywany do wyjściowego składu na piątkowy mecz, teraz trener Stawowy dopuszcza małe korekty w ustawieniu. - Zastanawiam się jeszcze nad lewą stroną pomocy, która nie funkcjonuje najlepiej - mówi. - Być może włączymy Drumlaka do "11", cofniemy Piotrka Gizę do środka, a Krzysiek Przytuła powędruje na lewe skrzydło. Mamy jeszcze trochę czasu na zastanowienie - uspokoił opiekun Cracovii.

Krakowianie ćwiczyli wczoraj "motorykę na płotkach". Piłkarze wykonali trzy serie takich ćwiczeń.

Twarda walka na treningu

Podczas gierki taktycznej, doskonalącej atak pozycyjny, każdy chciał się pokazać z jak najlepszej strony. Nie zabrakło twardej walki, a najlepiej przekonał się o tym Przytuła. Pomocnikowi "Pasów" jeden z kolegów wszedł ostro z tyłu na nogi i trzeba było wezwać na pomoc masażystę Piotra Sochę. Na szczęście, "Przytuł" szybko wrócił do gry, chociaż nie szczędził mocnych słów pod adresem kolegów.

Głównym elementem treningu strzeleckiego były dośrodkowania z obu skrzydeł kończone strzałem przez nadbiegających dwójkami zawodników. Choć podania idealne nie były, bezbłędnie główkował Jacek Wiśniewski, niemal za każdym razem pakując piłkę do siatki. Wiśniewski potwierdził, że gra głową to jego specjalność.

Po treningu ekipa Cracovii wzięła udział w mszy św. przed nowym sezonem. Po obiedzie piłkarze i opiekunowie wyjechali do Karczowisk (20 km od Lubina), gdzie będą się przygotowywać do piątkowego meczu z Zagłębiem (godz. 20, transmisja w Canal+).

Amerykańska pokusa

Polonijny klub Jersey Falcons zaprosił Cracovię do Stanów Zjednoczonych. Piłkarze Stawowego w nagrodę za awans do ekstraklasy rozegraliby w USA dwa mecze (jeden z drużyną z Major Soccer League, a drugi z zespołem polonijnym) i spotkali się z miejscową Polonią. "Pasy" wyleciałyby do Stanów 29 sierpnia po meczu z Legią, a wróciły 6 września. Wojciech Stawowy poważnie obawia się wojaży po Ameryce. - Jestem negatywnie nastawiony do tych planów. Oczywiście, fajnie byłoby polecieć, zobaczyć USA, zagrać z dobrą drużyną z ligi amerykańskiej. Jednak nasza ekstraklasa jest ważniejsza. Nie możemy ryzykować kontuzji, zmęczenia, kłopotów z aklimatyzacją - wyjaśnił szkoleniowiec. - Byłoby dobrze, gdybyśmy mogli podjąć decyzję o wyjeździe po kilku spotkaniach, wiedząc, na czym stoimy. Dziś jestem raczej na nie.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.