Gdyby nie te kontuzje

Agata Wróbel, 23-letnia sztangistka Górala Żywiec, jedzie do Aten, by bronić srebrnego medalu olimpijskiego, który wywalczyła przed czterema laty w Sydney. O powtórzenie sukcesu będzie jednak trudno. Góralka z Jeleśni cały czas boryka się bowiem z kontuzjami. Najczęściej dokuczają jej bolące kolana i nadgarstek.

Przepustkę do Aten zapewniła sobie dzięki zdobyciu złotego medalu na kwietniowych mistrzostwach Europy w Kijowie.

Zawodniczka dźwiga ciężary od siedmiu lat. Na treningi namówił ją wujek - Edward Tomaszek, który jest trenerem w Góralu Żywiec. Już po roku treningów zdobyła mistrzostwo Europy juniorek. Oprócz olimpijskiego srebra najbardziej ceni sobie mistrzostwo świata, które wywalczyła w 2002 roku na pomoście ciężarowym w Warszawie.

Rodzina cieszy się z sukcesów Agaty, ceną jest jednak nieustanna rozłąka. - Ostatnio oglądam ją tylko w telewizji albo na kasecie wideo. Córka w Jeleśni spędziła tylko święta Bożego Narodzenia, w Wielkanoc była już na zgrupowaniu kadry - żali się pani Lucyna, mama sztangistki. O jej przygotowaniach do igrzysk wiadomo chyba najwięcej ze wszystkich polskich sportowców. Wróbel jako jedyna zawodniczka z naszego kraju znalazła się w prestiżowym gronie ośmiu sportowców, którzy zostali wybrani przez telewizję Eurosport do cyklicznego programu "Kierunek Ateny" , który przybliżał widzom cztery zawodniczki i czterech zawodników przed oraz w czasie igrzysk w Atenach. W wolnym czasie czyta książki lub słucha muzyki z lat 70. Jej ulubionym pisarzem jest Henryk Sienkiewicz, a filmem - "Pożegnanie z Afryką". Ulubione potrawy to spaghetti i pierogi ruskie.

Copyright © Agora SA