Lechia Gdańsk - Budowlani Lublin 39:6

W meczu o brązowy medal rugbiści lubelskich Budowlanych doznali wysokiej porażki w Gdańsku z Lechią 6:39 i nie obronili brązowego medalu sprzed roku.

Oba zespoły przed rokiem także spotkały się w Gdańsku i walczyły o trzecie miejsce w lidze. Wówczas lepsi byli lublinianie, którzy wygrali 19:18. W sobotę Budowlani zaczęli bardzo dobrze, bo już w siódmej minucie po rzucie karnym Tomasza Stępnia objęli prowadzenie 3:0. Jednak po kwadransie był już remis 3:3. Celnie karnego kopnął etatowy kopacz piętnastki z Gdańska Janusz Urbanowicz. Od tego momentu lublinianie zaczęli popełniać proste błędy w obronie, co skrzętnie wykorzystali gospodarze. Lechici, nie grali tego dnia nadzwyczajnie, a mimo to dość łatwo zdobywali punkty. Po błędach gości w kryciu pięć punktów dla gdańszczan zdobył z przyłożenia Jacek Grebasz, podwyższył i kolejnego karnego wykorzystał Urbanowicz i Budowlani przegrywali już 3:13. W tym momencie nasi jakby przestali już wierzyć w możliwość odniesienia końcowego sukcesu i obrony wywalczonego przed rokiem brązowego medalu. Nasi rugbiści w samej końcówce - podobnie jak w półfinałowym meczu z Arką Gdynia w Lublinie - pozwolili rywalom na przyłożenie. Okazji podwyższenia nie zaprzepaścił Urbanowicz i na przerwę lublinianie schodzili, przegrywając 3:20.

Po przerwie Lechia w ciągu 10 minut wykorzystała błędy lublinian, jej zawodnicy dwukrotnie zanieśli piłkę na pole punktowe Budowlanych, jak zwykle podwyższył Urbanowicz. Było już praktycznie po meczu (3:32). Dopiero wówczas nasi zaczęli walczyć o zmniejszenie strat. Przez 20 minut mieli zdecydowaną przewagę, jednak nie potrafili zdobyć żadnych punktów. Jedyna zdobycz w tym okresie to tzw. drop gol Pawła Pieniaka (3 punkty). W końcówce gospodarze jeszcze raz przyłożyli, podwyższyli i zasłużenie wygrali 39:6.

- Zagraliśmy zbyt bojaźliwie, bez wiary w końcowy sukces - mówi trener Budowlanych Andrzej Kozak. - Na porażkę złożyło się kilka elementów. Tragicznie wykonywaliśmy wrzuty do autu, popełnialiśmy zbyt dużo takich samych, prostych błędów w obronie. Lechia była zespołem zdecydowanie lepszym i wygrała zasłużenie, choć wcale nie zagrała nic szczególnego. Tym bardziej szkoda, że nie udało nam się obronić brązowego medalu. Trzeba oddać sprawiedliwość, że z czwórki walczącej o medale byliśmy zespołem najsłabszym. W porównaniu z jesienią zabrakło nam siedmiu zawodników z podstawowego składu, co było widać w naszych poczynaniach na boisku. W tak okrojonym składzie personalnym nie byliśmy w sanie wiele zwojować w play off.

LECHIA GDAŃSK 39 (20)

BUDOWLANI LUBLIN 6 (3)

SKŁADY

Lechia: Urbanowicz 14, Marciniak (60. Klusek), Kaszuba (65. Szniger), Sienkiewicz, Piwko, Kochański, Sajur (76. J. Śliwiński), Więciorek, Fedde 5 (67. Lenartowicz), Szablewski, Hedesz 5, G. Śliwiński, Grebasz 5 (63. Besler), Baraniak 10, Latopolski.

Budowlani: Rudź, Nojszewski (77. Brzezicki), Pieniak 3, B. Jasinski (46. Dzik), Niedziółka, A. Wołoszyn, Niedźwiecki (74. Kozioł), J. Jasiński (65. Szyba), Jarosz (75. Gospodarek), Mietlicki, R. Wołoszyn (78. Homa), Marcinkowski, Jakimiński, Daniel (41. Kręglicki), Stępień 3.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.