Rudolf Bugdoł nadal prezesem Śląskiego Związku Piłki Nożnej

Rudolf Bugdoł nadal będzie kierował Śląskim Związkiem Piłki Nożnej. Na wczorajsze walne zgromadzenie nie zaproszono Antoniego Piechniczka.

Na Stadionie Śląskim w Chorzowie odbył się wczoraj sprawozdawczo-wyborczy zjazd Śląskiego Związku Piłki Nożnej. Ze 107 delegatów uprawnionych do głosowania na obradach pojawiło się aż 104. Niektórzy jednak myślami byli daleko od Chorzowa. Krystian Rogala nasłuchiwał wieści z Białegostoku, gdzie o zachowanie drugoligowego bytu grał jego Ruch. Lechosław Olsza, szkoleniowiec katowickiej "Gieksy", też szybko opuścił salę obrad, obmyślając pewnie taktykę na Legię Warszawa.

W walce o fotel prezesa Bugdoł zmierzył się z Józefem Kubicą, posłem UP, prezesem podokręgu Zabrze. Szanse Kubicy od początku były oceniane marnie, gdy jednak działacz z Zabrza zaczął czytać swój program, spadły do minimum.

- O czym on mówi. Konkretów - szeptali delegaci.

Najważniejszy postulat Kubicy był taki, jak przed czterema laty, gdy o fotel prezesa rywalizował z nieżyjącym już Marianem Dziurowiczem - więcej władzy i pieniędzy dla podokręgów.

Plan się nie powiódł. 98 delegatów poparło Bugdoła, a Kubica zebrał tylko 17 głosów. - Jestem pod wrażeniem nie tyle wyboru, co poparcia, jakie dostałem. Będę kontynuował program, który zapoczątkowałem dwa lata temu - zapowiedział nowy stary prezes, który na realizację obietnic ma najbliższe cztery lata.

Jedynym zgrzytem zebrania był fakt, że delegatem walnego nie był Antoni Piechniczek. Swoim przedstawicielem znakomitego trenera chcieli uczynić działacze Podbeskidzia Bielsko-Biała, ale okazało się, że ze swoim wnioskiem wystąpili za późno. Ostatecznie Piechniczek nie został w ogóle zaproszony, ale na zebranie i tak przyjechał. Za zgodą delegatów zabrał głos. Zwrócił uwagę, że śląski związek potrzebuje trenera koordynatora. Prosił również władze województwa o dalsze finansowanie remontu Stadionu Śląskiego. - Na razie jeszcze najważniejsze mecze odbywają się na Śląsku, wystarczy jednak, że podobny stadion powstanie w Warszawie lub w Krakowie i wtedy o wielkiej piłce możemy zapomnieć. Dlaczego? Bo w naszych klubach właściwie nie ma już reprezentantów Polski - podkreślał.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.