Polonia przed końcówką ligi

Wtorkowy mecz z Wisłą Kraków i piątkowy z Górnikiem Zabrze mają dla Polonii prawie takie samo znaczenie jak spotkania z Panathinaikosem Ateny o awans do Ligi Mistrzów. Zdecydują o przyszłości ?Czarnych Koszul?. Być może na kilka lat

W sierpniu 2000 roku Polonia była na szczycie. Właśnie zdobyła Superpuchar Polski, pokonując Amicę Wronki 4:2, po efektownych meczach wyeliminowała silny jak na pierwszą fazę eliminacji Ligi Mistrzów zespół Dinama Bukareszt (4:3 w Rumunii i 3:1 w rewanżu). Ale minimalna porażka w dwumeczu (2:2 w Płocku i 1:2 w Atenach) z Panathinaikosem sprawiła, że wznoszony od kilku lat i wydawało się coraz stabilniejszy budynek zaczął popadać w ruinę. Pół roku później nie było w drużynie głównych budowniczych: trenera Dariusza Wdowczyka, napastnika Emmanuela Olisadebe (sprzedany do Panathinaikosu), pomocnika Tomasza Kiełbowicza (odszedł za darmo do Legii), bramkarza Macieja Szczęsnego (podpisał kontrakt z Wisłą Kraków). Po zakończeniu każdej rundy odchodzili kolejni piłkarze, tak że dziś z kadry, która zdobyła nie tak dawno przecież, bo cztery lata temu, mistrzostwo Polski, w zespole grają tylko kapitan drużyny Igor Gołaszewski oraz pomocnik Jarosław Mazurkiewicz.

Takie były konsekwencje tylko jednej porażki. Doprowadziły w długiej perspektywie do wycofania się z klubu Janusza Romanowskiego, a co za tym idzie do rozpadu drużyny i rozpaczliwej walki o utrzymanie się w ekstraklasie w tym i poprzednim sezonie.

W tym tygodniu Polonia gra o podobną stawkę, tak jak kiedyś z Panathinaikosem, i też dwumecz, choć tym razem z innymi drużynami. Ewentualne porażki i spadek do II ligi zepchną klub przynajmniej na czas jakiś na margines. Osłabią go finansowo i sportowo.

Sponsorzy - poza Edbudem - którzy według słów wiceprezesa Grzegorza Kity mają się pojawić jeszcze w tym miesiącu, nie zjawią się na Konwiktorskiej. Rozmowy z nimi dotyczyły przecież drużyny pierwszoligowej. Trudno przewidzieć, czy w klubie zostanie menedżer sportowy Jerzy Engel. Jego ambicje sięgają przecież wyżej niż II liga. W takiej sytuacji pewnie nie zostałby także Kita postrzegany jako człowiek Engela. Jednak Engel najlepiej czuje się w Warszawie, a w Legii nie ma dla niego miejsca. Trudniej będzie też Polonii modernizować stadion, bo organizującemu tę inwestycję Stowarzyszeniu na rzecz Modernizacji wypadnie w dyskusjach z miastem lub potencjalnymi inwestorami ważny argument z ręki. Nie trzeba wspominać, że zespół opuści też kilku najlepszych i najbardziej perspektywicznych graczy (Artur Sarnat, Paweł Sobczak, Marcin Kuś, Antoni Łukasiewicz, Paweł Kieszek).

Właściciel KSP Polonia Jan Raniecki w wywiadzie dla "Gazety" udzielonym po przegranej z Górnikiem Polkowice powiedział, że on sam zostanie bez względu na ostateczne rozstrzygnięcie. Można mu wierzyć, bo w przeciwieństwie do Romanowskiego to człowiek związany z Polonią przede wszystkim uczuciowo, a nie biznesowo. I owszem, deklaracja Ranieckiego jest pewną gwarancją dla "Czarnych Koszul", jeśli znajdą się w II lidze, ale tylko taką, że nie spadną niżej. Na zapleczu ekstraklasy Polonia raczej podzieli los Ruchu Chorzów, który zajmuje pozycję w środku tabeli, niż Pogoni Szczecin, która po roku wraca do I ligi z pierwszego miejsca.

Spadek Polonii nie jest oczywiście przesądzony, z tym że w tej chwili uniknięcie baraży będzie cudem. Dziś po trzech kolejnych porażkach niemożliwe wydaje się zdobycie punktu z Wisłą w Krakowie, która w tym sezonie na Reymonta wygrała wszystkie spotkania. Ale czy po porażce 2:7 w derby z Legią ktokolwiek przypuszczał, że Polonia może pokonać tydzień później wtedy jeszcze silny - z Grzegorzem Rasiakiem i Tomaszem Wieszczyckim - w składzie Groclin Grodzisk Wlkp? "Czarne Koszule" wygrywały w Krakowie, i to nie tak dawno. Zwycięstwo nad Górnikiem Zabrze 11 czerwca to już dla Polonii konieczność, choć nawet to może nie wystarczyć ani do utrzymania miejsca barażowego (w razie porażki z Wisłą), ani ekstraklasy, jeśli inne zagrożone drużyny będą także wygrywać.

To w zasadzie najbardziej istotna różnica w porównaniu z meczami z Panathinaikosem. Wtedy Polonia musiała po prostu wygrać z jednym przeciwnikiem. Liczyć na siebie. W tym tygodniu, spacerując, po linie musi się oglądać również na to, co robią inni. W ten sposób łatwo można spaść.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.