Korona Góra Kalwaria - Legia 2:8

Legia wysoko wygrała w Górze Kalwarii z czwartoligową Koroną. Mecz był pożegnaniem kończącego karierę bramkarza miejscowych Pawła Olczaka. Pretekstem do rozegrania zaś zbiórka pieniędzy dla niego - niedawno zmarła mu żona i został sam z trójką dzieci. W drużynie Legii zagrało trzech nowych zawodników. Zabrakło powołanego do kadry Artura Boruca oraz lekko kontuzjowanych Piotra Włodarczyka, Jacka Zielińskiego i Manuela Garcii

W drużynie Legii zagrało trzech nowych zawodników. Zabrakło powołanego do kadry Artura Boruca oraz lekko kontuzjowanych Piotra Włodarczyka, Jacka Zielińskiego i Manuela Garcii. Włodarczyk na stadion w Górze Kalwarii dotarł mniej więcej w 25. minucie. Wtedy jego koledzy prowadzili 3:0. - Przed 16 wyjechałem z Ursynowa. Jechałem prawie półtorej godziny (korki w okolicach Konstancina i w samej Górze Kalwarii faktycznie były nieziemskie, nawet mecz rozpoczął się z opóźnieniem, bo i Legia dojechała później niż się spodziewano - red.). No, ale i tak bym nie zagrał. Skręciłem kostkę i postanowiliśmy nie ryzykować - mówił oparty o ogrodzenie. We wtorek z Widzewem jednak zapewne wystąpi. A to z tego klubu przyszedł do Legii.

- Czy ja zagram z Koroną? A dlaczego miałbym nie zagrać? Ciągnie mnie "czwórka", ale to mi nie powinno przeszkodzić - mówił Jacek Zieliński kilka godzin przed meczem. A jednak nie zagrał. - Bolało. Lepiej się oszczędzać - powiedział po zakończeniu spotkania.

W składzie Legii pojawiło się trzech nowych piłkarzy. Dwaj z nich od kilku dni trenują z Legią. Na lewej obronie w pierwszej połowie wystąpił 21-letni Rafał Kosznik z Kaszubii Kościerzyna. Cały mecz zagrał jego rówieśnik Anatolij Dorosz z Mołdawii, który nawet przed przerwą strzelił gola po podaniu Tomasza Kiełbowicza, a w całym meczu miał jeszcze trzy asysty. Raz jednak przesadził, gdy zamiast strzelać od razu próbował opanować piłkę i w efekcie nic mu nie wyszło. - Podaj! - krzyczał stojący za nim Dariusz Dudek. Mołdawianin nie reagował, więc Polak chciał mu zwrócić uwagę. - Ej! - powtórzył dwukrotnie, ale ten nawet się nie odwrócił. Mogło to sprawić wrażenie, że w odczuciu "starych" piłkarzy Legii przybysz z Mołdawii mało rozumie... Jeżeli chce zostać w Polsce, musi szybko nauczyć się języka. Garcia do tej pory się nie nauczył, co nie przysporzyło mu sukcesów i pod koniec czerwca rozstaje się z Legią.

Trzeci z testowanych graczy to Elliot Matsika. Rodak Dicksona Choto został przysłany przez specjalizującego się w sprowadzaniu graczy z Zimbabwe menedżera Wiesława Grabowskiego i pojawił się dziś, dość nieoczekiwanie. Wcześniej był bez powodzenia próbowany w Groclinie. - I pojechał ze Świtem na zgrupowanie do Tunezji. Wszechstronny zawodnik. Może grać zarówno na prawej, lewej jak i na środku pomocy - wypowiedział się na jego temat trener Dariusz Kubicki. Nie wiadomo, czy Matsika ma jakąś przyszłość w Legii. Na razie wraca do Afryki.

Pięć minut po rozpoczęciu drugiej połowy boisko opuścił bohater popołudnia z numerem 72 (symbolizującym rok urodzenia), czyli Paweł Olczak. Zastąpił go Wojciech Cygan, którego w końcówce zmienił jeszcze Marcin Kostrzewa. I właśnie ten wykonał jedną z ładniejszych tego dnia parad, kiedy efektownie odbił mocny strzał Radosława Wróblewskiego.

Zwłaszcza przed przerwą Legia robiła, co chciała. Ze szczególną łatwością bramki strzelał Saganowski, wykorzystując najpierw podanie Kiełbowicza, a potem dwa dogrania Dorosza.

Gdy przy stanie 0:6 gospodarze strzelili gola młodemu bramkarzowi Legii Łukaszowi Zarembie (zastąpił Andrzeja Krzyształowicza) obdarzony humorem spiker stwierdził, że w drugiej połowie jest 1:1 (tylko dlaczego w pierwszej połowie uparcie twierdził, że gola dla Legii strzelił Jurij Roszczak, skoro nikogo o tym nazwisku na boisku nie było?). I faktycznie, mecz po przerwie był bardziej wyrównany - choć nie na tyle, by Legia nie miała przewagi. Głowami piłkę do siatki pakowali Marek Jóźwiak (kiedy ostatnio strzelił?) i Dariusz Dudek. A Łukasz Surma nogą, po najładniejszej akcji spotkania - płaskie dośrodkowanie Tomasza Sokołowskiego II, przepuszczenie piłki przez Wróblewskiego (Surma krzyknął mu: "Zostaw") i mocne uderzenie kapitana stołecznego zespołu.

W sumie był to udany wieczór także dlatego, że Olczak wrócił do domu bogatszy o ponad 9 tys. zł - pieniądze z biletów-cegiełek oraz licytacji piłek i koszulek z podpisami legionistów,a także dawnych reprezentantów (gest dla bramkarza, jakim był mecz, był możliwy głównie dlatego, że trenerem Korony jest Ryszard Milewski - dawny kolega Kubickiego z Legii). Na stadionie był też niezmordowany Kazimierz Górski, od którego każdy mógł wziąć autograf. Ludzie brali je masowo. I wszystko byłoby pięknie, gdyby nie dojazd...

KORONA GÓRA KALWARIA - LEGIA WARSZAWA 2:8 (0:5). Bramki: Jasiński (68.), Gromadzki (85.) - Matsika (4.), Saganowski (14., 32., 39.), Dorosz (16.), Joźwiak (65.), Surma (70.), Dudek (80.). Skład Legii: Krzyształowicz (62. Zaremba) - Szala (46. Dudek), Choto (62. Pulkowski), Kosznik (46. Jóźwiak) - Matsika, Magiera (46. Gmitrzuk), Jarzębowski (46. Surma), Vuković (46. Sokołowski II), Kiełbowicz (46. Sokołowski I) - Dorosz, Saganowski (46. Wróblewski).

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.