Właściwie wszystko rozstrzygnęło się na początku meczu. Już w 4 min Mariusz Walczak precyzyjnie dośrodkował na pole karne. Do piłki najwyżej wyskoczył Maciej Rogalski i najpierw strzelił głową. Bramkarz co prawda zdołał jeszcze sparować futbolówkę, ale przy dobitce Rogala był już całkowicie bezradny. I było właściwie po meczu. - Obawiałem się tego pojedynku - nie krył trener MKS Jerzy Masztaler. - Zawodnicy coraz bardziej odczuwają skutki długiego sezonu. Znów miałem trochę problemów z zestawianiem składu. Ale ostatecznie udało się nam znakomicie.
Szybko stracony gol, ku zaskoczeniu gości, nie zmobilizował Okęcia do bardziej żywiołowych ataków. W sumie odpowiadało to podopiecznym Masztalera. Mławianie ustawieni na własnej połowie, spokojem kasowali wszelkie ofensywne akcje warszawian. Z boiska zaczęło wiać nudą. - Piknik - skomentował ten fragment meczu jeden z graczy MKS.
Dopiero po przerwie oba zespoły odżyły. Okęcie za sprawą wicelidera strzelców trzeciego frontu Macieja Tataja, bliskie było wyrównania. Ten napastnik dwukrotnie znalazł się sam na sam z mławskim bramkarzem Robertem Romanowskim, którego w ostatniej chwili z opresji ratowali defensorzy MKS. Najpierw Piotr Klepczarek wybił futbolówkę z linii bramkowej, potem uderzenie zablokował Piotr Król.
Goście byli skuteczni nie tylko w obronie i w 80 min znów znaleźli sposób na miejscowego bramkarza. Już centra Piotra Króla była efektowna. Ale to, co zrobił po chwili rezerwowy Paweł Lubasiński, zasługiwało na brawa. Mławianin przyjął piłkę na pierś i mimo asysty dwóch obrońców, kropnął z woleja nie do obrony.
MKS: Rogalski (4. po dośrodkowaniu Walczaka), Lubasiński (80. po centrze Króla)
Żółte kartki: Marczak, Tataj (Okęcie), Butryn (MKS)
Okęcie: Dziuba - Szcześniak, Jadczak, Słomski, Marczak Ż, Dadacz, Lendzion (77. Rembisz), Biechoński (79. Stasiuk), Łowicki (67. Czerkas), Tataj Ż, Figaszewski;
MKS: Romanowski - Król, Wysocki, Klepczarek, Leszczyński, Brzozowski (87. Perka), Szmyt (61. Lubasiński), Mikłowski, Butryn Ż, Rogalski (83. Grabowski), Walczak.