Przez ostatnie lata w kobiecej Eurolidze grało szesnaście zespołów, które w pierwszej fazie były podzielone na dwie grupy. Cztery najlepsze drużyny z każdej grupy awansowały do play off, zwycięzcy ćwierćfinałów bili się później o końcowe zwycięstwo w turnieju Final Four. W nowym sezonie Euroliga będzie większa. 21 drużyn zostanie podzielonych na trzy 7-zespołowe grupy. Po pięć najlepszych z każdej grupy oraz jedna z szóstego miejsca z najlepszym bilansem punktowym awansują do play off. Z tej szesnastki po dwóch rundach pucharowych wyłoniona zostanie czwórka, która zagra w Final Four.
- Do 18 czerwca cała Euroliga ma być skompletowana, 2 lipca odbędzie się losowanie - mówi Bogusław Witkowski, przewodniczący rady nadzorczej Lotosu VBW Clima Gdynia, tegorocznego klubowego wicemistrza Europy.
W nowej Eurolidze zagrają po trzy zespoły z Francji, Rosji i Węgier, po dwa z Polski, Czech, Hiszpanii i Włoch, po jednym ze Słowacji, Litwy, Serbii i Czarnogóry oraz Turcji lub Belgii.
Kto będzie drugim zespołem z Polski w Eurolidze? Na pewno nie wicemistrz kraju Stary Browar AZS Poznań, bo ze sponsorowania wycofała się Grażyna Kulczyk, żona jednego z najbogatszych Polaków. Problemy organizacyjno-finansowe ma Polfa Pabianice, brązowy medalista mistrzostw Polski. Czwarty w minionym sezonie CCC Aquapark Polkowice nie jest jeszcze gotowy do takiego przedsięwzięcia. Najprawdopodobniej więc obok Lotosu VBW Clima w Eurolidze zagra piąty zespół ligi Wisła Kraków. - Sponsor Wisły firma Can-Pack wyraziła zainteresowanie grą w Eurolidze, jednak ostateczne decyzje podejmie Polski Związek Koszykówki w ciągu dwóch tygodni - mówi Witkowski, który jest jednocześnie członkiem zarządu PZKosz.
Zadowolony z rozszerzenia Euroligi jest trener mistrza Polski z Gdyni Krzysztof Koziorowicz. - Nie każdy mecz będzie tak ważny, dlatego częściej będzie można dać pograć młodym zawodniczkom. No i jak coś wcześniej nie wyjdzie, będzie można nadrobić później - przekonuje Koziorowicz.