Po pięciu sezonach (dwóch w drugiej i trzech w pierwszej lidze), reaktywowany w 1999 r. klub piłki ręcznej przy Politechnice Koszalińskiej w przyszłym sezonie zagra w ekstraklasie. Ostatnie ligowe zwycięstwo w derbach Pomorza ze Słupią Słupsk 24:20, zapewniło koszaliniankom trzecie miejsce w tabeli i gwarancję awansu.
Tadeusz Piecuch, prezes klubu: Bardzo się cieszymy, że już na dwie kolejki przed końcem sezonu możemy być spokojni. Zwycięstwo nie było jednak odniesione w najlepszym stylu. Dziewczyny były spięte, bo część z nich wywodzi się ze Słupska. Do tego doszła atmosfera meczu derbowego i walka o trzecie miejsce. Najbardziej ucieszyła mnie dobra postawa naszej młodej mamy, Katarzyny Stasiuk, która, jak widać, zaczyna wracać do swojej dobrej formy. Nie świętowaliśmy jeszcze naprawdę. Liczymy, że w dobrym stylu wygramy najbliższy mecz u siebie z Beskidem (1 maja) i wtedy będziemy świętować razem z kibicami.
- W umowach nie mają zapisanych konkretnych kwot za awans, ale dostaną nagrody.
- Jeszcze za wcześnie na nazwiska. Wszystko zależeć będzie od pieniędzy. Jeśli mamy myśleć o utrzymaniu się w ekstraklasie i zaprezentowaniu się tam na dobrym poziomie, potrzebujemy czterech ogranych w niej zawodniczek. Aby walczyć w strefie spadkowej - dwóch.
- Na pewno zostaną najlepsze. Odejdą dwie, trzy zawodniczki. Pierwszym sprawdzianem gry w ekstraklasie będzie najbliższy mecz w Pucharze Polski, gdzie zagramy u siebie ze Zgodą Ruda Śląska, wtedy okaże się, jak wygadamy na tle zespołu z ekstraklasy. Na razie mamy trzy zgłoszenia od juniorek, które chcą na naszej uczelni rozpocząć studia i grać w klubie. Ale nie są to wzmocnienia do ekstraklasy. Dlatego chcemy w przyszłorocznych rozgrywkach zgłosić do drugiej ligi zespół rezerw. Tam grałyby juniorki i te zawodniczki, które nie znajdą miejsca w pierwszym składzie.
- Oczywiście obecny trener Waldemar Szafulski. W tym nie przewiduję zmian.
- Na pewno było by nam łatwiej, gdyby nie koszykówka. AZS zapewnił sobie w tym sezonie utrzymanie w ekstraklasie i ponownie jest głównym konkurentem do podziału miejskich pieniędzy. Oficjalnych rozmów jeszcze nie było, ale nawet nie biorę pod uwagę takiej możliwości, że miasto nam nie pomoże.