Rozmowa z Tadeuszem Piecuchem, prezesem klubu AZS Politechnika Koszalin

I LIGA PIŁKAREK RĘCZNYCH. - Jeśli chcemy myśleć o utrzymaniu się, potrzebujemy czterech zawodniczek grających na poziomie ekstraklasy - ocenia prezes AZS-u Politechniki Koszalin.

Po pięciu sezonach (dwóch w drugiej i trzech w pierwszej lidze), reaktywowany w 1999 r. klub piłki ręcznej przy Politechnice Koszalińskiej w przyszłym sezonie zagra w ekstraklasie. Ostatnie ligowe zwycięstwo w derbach Pomorza ze Słupią Słupsk 24:20, zapewniło koszaliniankom trzecie miejsce w tabeli i gwarancję awansu.

Aleksandra Warska: Planowany w tym sezonie awans do ekstraklasy w niedzielę stał się faktem.

Tadeusz Piecuch, prezes klubu: Bardzo się cieszymy, że już na dwie kolejki przed końcem sezonu możemy być spokojni. Zwycięstwo nie było jednak odniesione w najlepszym stylu. Dziewczyny były spięte, bo część z nich wywodzi się ze Słupska. Do tego doszła atmosfera meczu derbowego i walka o trzecie miejsce. Najbardziej ucieszyła mnie dobra postawa naszej młodej mamy, Katarzyny Stasiuk, która, jak widać, zaczyna wracać do swojej dobrej formy. Nie świętowaliśmy jeszcze naprawdę. Liczymy, że w dobrym stylu wygramy najbliższy mecz u siebie z Beskidem (1 maja) i wtedy będziemy świętować razem z kibicami.

Zawodniczkom opłaciło się awansować?

- W umowach nie mają zapisanych konkretnych kwot za awans, ale dostaną nagrody.

Awans do wyższej klasy rozgrywek wiąże się ze wzmocnieniami. Czy klub już zaczął się rozglądać się za nowymi zawodniczkami?

- Jeszcze za wcześnie na nazwiska. Wszystko zależeć będzie od pieniędzy. Jeśli mamy myśleć o utrzymaniu się w ekstraklasie i zaprezentowaniu się tam na dobrym poziomie, potrzebujemy czterech ogranych w niej zawodniczek. Aby walczyć w strefie spadkowej - dwóch.

Komu z obecnego składu podziękujecie za grę?

- Na pewno zostaną najlepsze. Odejdą dwie, trzy zawodniczki. Pierwszym sprawdzianem gry w ekstraklasie będzie najbliższy mecz w Pucharze Polski, gdzie zagramy u siebie ze Zgodą Ruda Śląska, wtedy okaże się, jak wygadamy na tle zespołu z ekstraklasy. Na razie mamy trzy zgłoszenia od juniorek, które chcą na naszej uczelni rozpocząć studia i grać w klubie. Ale nie są to wzmocnienia do ekstraklasy. Dlatego chcemy w przyszłorocznych rozgrywkach zgłosić do drugiej ligi zespół rezerw. Tam grałyby juniorki i te zawodniczki, które nie znajdą miejsca w pierwszym składzie.

Kto poprowadzi zespół w przyszłym sezonie?

- Oczywiście obecny trener Waldemar Szafulski. W tym nie przewiduję zmian.

Na razie piłka ręczna przegrywa w Koszalinie z koszykówką. W ubiegłym roku z awansu do pierwszej ligi cieszyli się piłkarze ręczni Gwardii Koszalin. Miasto nie zwiększyło dla nich dotacji, bo oczkiem w głowie był awans koszykarzy AZS-u do ekstraklasy. Teraz awansowały piłkarki ręczne. Liczy Pan, że miasto wspomoże wasz budżet?

- Na pewno było by nam łatwiej, gdyby nie koszykówka. AZS zapewnił sobie w tym sezonie utrzymanie w ekstraklasie i ponownie jest głównym konkurentem do podziału miejskich pieniędzy. Oficjalnych rozmów jeszcze nie było, ale nawet nie biorę pod uwagę takiej możliwości, że miasto nam nie pomoże.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.