Rozmowa z Jackiem Chańko

Paweł Orpik: Jakbyś ocenił to, co się stało?

Jacek Chańko, pomocnik Jagiellonii: Ale zachowanie na trybunach czy sam mecz?

Mecz zszedł, niestety, na plan drugi.

- Szkoda wielka, bo taki mecz zdarza się w Białymstoku raz na kilkanaście lat i dzieje się coś takiego. I to przez taką garstkę. Większość kibiców bowiem ładnie dopingowała i należą się im duże pochwały. Dziękujemy im za atmosferę. Przykro nam jednak, że znalazła się tutaj garść chuliganów, którzy przerwali mecz. To wszystko pokazała jeszcze telewizja. Wielka szkoda, że taki niewypał zdarzył się w Białymstoku. Strach z rodzinami przychodzić na takie stadiony, ja przynajmniej ze swoją na Jagiellonię nie przyjdę. Jednym się dziękuje za doping, a pozostałym... no cóż, ręce opadają.

A jakbyś ocenił spotkanie na boisku?

- W pierwszej połowie Legia miała dwie sytuacje i zdobyła dwie bramki. W sumie są to nasze gole, bo po naszych błędach. Widać było większe doświadczenie, większą swobodę w grze piłkarzy Legii. Warszawianie starali się wygrać jak najmniejszym nakładem sił, a my staraliśmy się im to utrudniać. Nie mieli łatwo, ale taka jest różnica między pierwszą, a drugą ligą. Doświadczenie wygrywa, dwie bramki Legii i dziękuję, chociaż mieli jeszcze sytuacje. Dla nas to duża nauka i korzyść wyniesiemy na pewno z tego meczu. No i szkoda tylko, że nie mogliśmy dokończyć spotkania.

Nie za bardzo bojaźliwie rozpoczęliście spotkanie?

- Trudno powiedzieć. Na pewno strasznie przeżyliśmy wejście na sam stadion, bo większość chłopaków nie grała jeszcze przy takiej publiczności. Fajna atmosfera, ale do czasu, bo wszystko zostało popsute. Przy takim chuligaństwie nie sposób skupić się na grze.

W tym momencie o pucharach możecie już zapomnieć ostatecznie?

- No tak. Legia u siebie będzie wielkim faworytem. Ten mecz u nas zakończy się 0:3. Przyjdzie tylko grać o prestiż, o zachowanie twarzy. No i będzie to okazja do zdobycia kolejnego doświadczenia z klasowym zespołem.

Copyright © Agora SA