Mówi Olgierd Moskalewicz

Jakub Lisowski: Rozmawialiśmy przed meczem z Polarem i obiecałeś, że zrobisz wszystko, by Pogoń wygrała piąty mecz z rzędu, a przy okazji chciałeś uzyskać czwartego gola wiosną. Słowa dotrzymałeś.

Olgierd Moskalewicz: Wiosną zespół stwarza mi dogodne sytuacje, które wykorzystuję. Bramki cieszą, bo na pewno to spora satysfakcja dla każdego zawodnika. Szczególnie jak są to bramki w wygranym pojedynku. Ale muszę jeszcze raz podkreślić: nie ważne kto strzela, ważne by zespół wygrywał.

Otworzyłeś wynik meczu z Polarem.

- W tej sytuacji potknąłem się na nierównej murawie prawą nogą. Piłka jakoś się zatrzymała i lewą skierowałem ją do bramki.

Polar - jak na zespół, który potrzebuje punktów - zaprezentował się słabo.

- Oczekiwaliśmy agresywniejszej gry, tego, że będą stwarzać sobie sytuacje. A na boisku nie mieliśmy najmniejszych kłopotów. Zasłużenie wygraliśmy.

Ewentualna strata punktów we Wrocławiu mogłaby zepsuć Wam i kibicom świąteczny nastrój.

- Zdawaliśmy sobie z tego sprawę, choć trzeba rozgraniczyć kwestie sportowe i prywatne. Na pewno strata punktów pozostałaby w naszej psychice, długo byśmy o tym rozpamiętywali. Święta, dla nas katolików, są szczególnie ważne, tym bardziej fajnie, że wygraną zapewniliśmy sobie i fanom dobre humory.

Po świętach zagracie u siebie ze Stasiakiem Ostrowiec. Przedłużycie serię wygranych?

- Wygraliśmy po raz piąty, co pewnie sprawi, że frekwencja na naszym stadionie znów będzie duża. Nie możemy zawieść w Szczecinie i zrobimy wszystko, by zdobyć trzy punkty.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.