Podsumowujemy eliminacje piłkarskich ME: Pogoda dla bogaczy

Francja, Dania, Czechy, Szwecja, Niemcy, Grecja, Anglia, Bułgaria, Włochy, Szwajcaria i Portugalia jako gospodarz - to finaliści mistrzostw Europy. W barażach (nie będzie drużyn rozstawionych!) zagrają m.in. Hiszpanie, Holendrzy i brązowi medaliści mundialu Turcy. Losowanie w poniedziałek w Frankfurcie

"Jaka zamożność, taki poziom futbolu" - to pierwsza refleksja, jaka się nasuwa po przejrzeniu listy liderów i wiceliderów grup eliminacyjnych. Spośród członków Unii Europejskiej szanse straciły tylko Irlandia, Belgia, Austria i Luksemburg, a przecież dwa ostatnie kraje na margines skazuje niewielki potencjał ludnościowy. Awansowała także bogata Szwajcaria, w barażach wystąpią Norwegowie, Turcy, Walia, a więc nacje, których w UE nie ma z własnego wyboru lub przyczyn pozaekonomicznych.

Decyzja UEFA, by nie rozstawiać zespołów w barażach, budzi mieszane uczucia. Wielu pomstuje na system Ligi Mistrzów, który praktycznie wyeliminował pojedynki potentatów ze słabeuszami. Teraz mamy pełną demokrację, ale też niebezpieczeństwo, że zamieni się ona w krzyczącą niesprawiedliwość - Holandia może dziś wpaść na Hiszpanię, a Łotwa na Szkocję lub Słowenię...

Grupa 1: Francja to lubi

Francuzi podnieśli się z dna, na które upadli podczas ubiegłorocznego mundialu, kiedy to nie strzelili nawet gola i nie wyszli z grupy. Teraz mogą trzymać głowy bardzo wysoko, bo rywali znokautowali. Obrońcy trofeum jako jedyni w eliminacjach zdobyli komplet punktów, strzelili najwięcej goli, stracili najmniej. Sobotni mecz z Izraelem znów był niczym przebieżka, choć z różnych powodów nie wystąpili m.in. Patrick Vieira, Claude Makelele, Marcel Desailly i Mikael Silvestre. Co dowodzi jednego: Francuzi mają potencjał niezmierzony i naprawdę trzeba im wierzyć, że zapaść (oczywiście w stosunku do aspiracji) tamtejszej piłki klubowej powodują głównie względy podatkowe.

Lekkość i swobodę, z jaką trójkolorowi rozprawiali się z kolejnymi przeciwnikami, najlepiej oddają słowa Jacques'a Santiniego. - Granie ze sobą sprawia im wielką frajdę - stwierdził francuski selekcjoner. Powinien jednak pamiętać, że przyjemne chwile jego piłkarze zawdzięczają m.in. losowaniu, które pozwoliło im uniknąć choćby jednego klasowego rywala, nawet takiego, który dopiero marzy o europejskiej czołówce. Teraz główny kłopot w tym, by przypomnieć sobie, jak to jest grać z potentatami. Plany Francuzi mają ambitne - serię sparingów rozpoczną listopadowym meczem z Niemcami, a w przyszłym roku zmierzą się m.in. z Belgią, Holandią i Brazylią.

n CYPR - SŁOWENIA 2:2 (0:2): Georgiou (74.), Yiasemakis (84.) - Siljak (12., 42.)

n FRANCJA - IZRAEL 3:0 (3:0): Henry (9.), Trezeguet (25.), Boumsong (43.)

Grupa 2: Duński wyłom

Najbardziej wyrównana grupa eliminacji, w której na dobrą sprawę można by odwrócić tabelę (pomijając Luksemburg) i nikogo by jej układ nie zdziwił. Z punktu widzenia kibica tęskniącego za piłką atrakcyjną i pełną fantazji szkoda, że dzięki golowi wyczekującemu w prowincjonalnej toskańskiej Sienie emerytury Tore Andre Flo Norwegowie jednak wymęczyli 1:0 nad Luksemburgiem. Pewien pisarz nazwał kiedyś ich styl "futbolem drwali", a oni robią, co mogą, by negatywne stereotypy utrwalać. Zagrają w barażach, choć strzelali jeden gol na mecz. Jeśli im się poszczęści, to ta średnia może jeszcze spaść, a mimo to awansują do Euro 2004, co może okazać się wyczynem trudnym do poprawienia przez najbliższe 50 lat.

Duńczycy to jeszcze Skandynawowie, ale geograficznie "przytuleni" do kontynentu, i to widać na boisku. Są nie tylko świetnie przygotowani fizycznie, nieustępliwi i stuprocentowo profesjonalni, ale mają także ten rodzaj "iskry bożej", dzięki której ich grę po prostu chce się oglądać. Taki Thomas Gravesen (wspaniała asysta przy sobotnim golu Jorgensena) jest niedoceniany w Europie chyba głównie dlatego, że fizycznie przypomina typowego boiskowego robotnika pozbawionego wizji i błysku.

n BOŚNIA I HERCEGOWINA - DANIA 1:1 (1:1): Bolic (39.) - Joergensen (12)

n NORWEGIA - LUKSEMBURG 1:0 (1:0): Flo (18.)

Grupa 3: Czeski luksus

Opinie w rodzaju "Czesi to najlepszy zespół w Europie" traktować półserio każą tylko przyzwyczajenia, by liderów europejskiej piłki szukać na Zachodzie. Nasi południowi sąsiedzi pławią się bowiem w luksusie: jest wielka gwiazda światowego formatu (Nedved), są kandydaci na jego następców (Rosicky, Baros), czołowi gracze czołowych klubów czołowych lig (Koller, Lokvenc, Grygera, Galasek itp.), a także wysoki przeciętny poziom wyszkolenia piłkarzy ligi czeskiej. To dlatego Czesi pozostali niepokonani, choć w sobotę wygrać nie musieli, a ich skład przetrzebiły kontuzje. Ale przede wszystkim dzięki Pavlowi Nedvedowi - wypracował wszystkie gole, genialnie dyrygował kolegami i jego występy w kadrze mogą przesądzić o przyznaniu mu tytułu piłkarza roku. Pamiętajmy, że wiosną poprowadził Juventus do mistrzostwa Włoch i finału Ligi Mistrzów.

Czesi dorobkiem w eliminacjach ustępują tylko Francji, ale oni mieli wielkiego rywala. Holendrzy dysponują potencjałem nawet większym od nich, w sobotę trzy z pięciu goli strzelili młodzi zdolni van der Vaart, Sneijder i Robben. Mimo to naprawdę niewiele brakuje, by po nieobecności na mundialu zabrakło ich na ME - jeśli wylosują Hiszpanię lub Turcję

n AUSTRIA - CZECHY 2:3 (0:1): Haas (51.), Ivanschitz (77.) - Jankulovski (27.), Vachousek (79.), Koller (90.)

n HOLANDIA - MOŁDAWIA 5:0 (1:0): Kluivert (43.), Sneijder (51.), van Hooijdonk (74., - karny), van der Vaart (80.), Robben (89.)

Grupa 5.: Niemiecki awans bez talentu

Były znakomity niemiecki rozgrywający Günther Netzer wyrzucał Michaelowi Ballackowi, że ten nie nadaje się na lidera reprezentacji, bowiem pochodzi z Niemiec wschodnich (gdy upadał mur berliński, miał 13 lat), gdzie ceniło się tylko pracę zespołową. Tę opinię podał w wątpliwość przedostatni mecz eliminacji ze Szkocją, a po sobotnim zwycięstwie 3:0 nad Islandią wiadomo już, że to bzdura. Piłkarz Bayernu znów strzelił gola i wspaniale kierował reprezentacją.

Przyjęcia przywódczej roli żądał od niego trener Rudi Völler i trudno mu się dziwić. Dotychczasowy lider, czyli Oliver Kahn, to już postać pomnikowa, ale w polu także potrzebni są ludzie z charyzmą. Zwłaszcza że Niemcy to potęga nietypowa - poza wymienionymi brakuje tam raczej nazwisk powalających na kolana, natomiast wielu graczy można by zastąpić rezerwowymi bez szkody dla siły drużyny. O niedobór talentów wybuchła zresztą wielka awantura, bo statystyki wykazały, że w Bundeslidze gra znacznie wyższy odsetek obcokrajowców niż w innych krajach. Felix Magath palnął nawet publicznie, że lepiej byłoby, gdyby Niemcy nie zakwalifikowali się do ME, bo uświadomiliby sobie skalę problemu. Chyba jednak przesadził, bo pojęcie obcokrajowca staje się dzisiaj coraz bardziej umowne. Jak Niemcom zabraknie rodzimych graczy z talentem, to sobie naturalizują obcokrajowców robiących furorę w Bundeslidze. Precedensy już były

n SZKOCJA - LITWA 1:0 (0:0): Fletcher (70.)

n NIEMCY - ISLANDIA 3:0 (1:0): Ballack (9.), Bobic (59.), Kuranyi (79.)

Grupa 6.: Grecy na rekord

Triumf Greków to bez wątpienia największa niespodzianka eliminacji, bo Hiszpanie zwykle zapewniali sobie awans, zanim walka w innych grupach na dobre się zaczęła. Czy to zwiastuje ich sukces w finałach? Tak się właśnie pocieszają, przypominając, że Niemcy zdobyli srebro mistrzostw świata, do których dostali się po barażach. Ich porażka z Grecją uświadamia jednak, jakim wyzwaniem jest dziś prowadzenie reprezentacji. Nikt rozsądny nie zaprzeczy, że Hiszpanie lepiej grają w piłkę, ale ich myśli cały rok są przy walczących o wielkie pieniądze klubach. Kadra zaś po rozszerzeniu UEFA do 50 państw grywa głównie ze słabeuszami. Kiedy od święta trafi się mecz, w którym zwycięstwo trzeba wydrzeć, pojawia się kłopot. Przypadkowe potknięcie może skazać na klęskę.

A Grecy? Poszli drogą sąsiadów znad Turcji - za piłką szaleje u nich cały naród, klubowe finanse kontroluje się w sposób dość dowolny, więc są pieniądze na zachodnich trenerów i transfery coraz lepszych graczy. Kluby rosną w siłę, rok w rok grają w Lidze Mistrzów, musiał przyjść i czas reprezentacji. Nawet jeśli piłkarze Niemca Otto Rehagela nie zrobią furory na Euro, czekają ich lepsze czasy i na następne finały ME raczej nie będą czekać 24 lata. Na razie biją własne rekordy - w sobotę wygrali po raz szósty z rzędu, a Antonis Nikopolidis od dziewięciu godzin nie stracił gola.

n ARMENIA - HISZPANIA 0:4 (0:1): Reyes (87., 90.), Valeron (7.), Raul (76.)

n GRECJA - IRLANDIA PŁN. 1:0 (0:0): Tsartas (69., karny)

Grupa 7.: Anglii nie powali nic

Angielska piłka musi mieć naprawdę mocne fundamenty, jeśli nie naruszyła jej zawierucha, jaka przeszła przez Wyspy w ostatnich kilkunastu tygodniach. Mało kto mówił o grze, gazety rozpisywały się za to o grupowym gwałcie piłkarzy z Premier League, dyskwalifikacji Rio Ferdinanda za nieobecność na testach antydopingowych, groźbie strajku piłkarzy, kontuzji Michaela Owena, wreszcie rzekomej tajnej umowie trenera reprezentacji Svena Gorana Erikssona z właścicielem Chelsea Romanem Abramowiczem.

Może jednak właśnie dlatego, że na Wyspach piłką rządzą zdrowe i nieubłagane reguły, odnosi ona sukcesy. Przypadku nie było też na boisku w Stambule, gdzie Anglicy imponowali spokojem, dojrzałością i konsekwencją. Całe szczęście, że pech Beckhama (potknął się i strzelił z karnego kilka metrów nad poprzeczką) nie okazał się fatalny w skutkach, bo trenujący u boku gwiazd Realu Anglik staje się kapitanem reprezentacji pełną gębą. Czy zatem Eriksson zostanie? To problem drugorzędny, bo - jak wspomniałem - Anglicy myślą długofalowo. Szef federacji Mark Palios nie zaczął szukać następcy Szweda teraz, lecz latem, z myślą o czasie po ME. Otwarcie mówi się o Stevie McLarenie (kiedyś asystent Fergusona w MU, teraz w Middlesborough).

Turcy uchodzą za mniej zorganizowanych, ale i oni mają prawo wierzyć, że po brązie na MŚ mogą podbić Europę. Przecież na ich ławce rezerwowych siedziały w sobotę takie gwiazdy jak Yildiray Basturk i Ilhan Mansiz

n TURCJA - ANGLIA 0:0

n LIECHTENSTEIN - SŁOWACJA 0:2 (0:1): Vittek 2 (40., 56.)

Grupa 8.: Bułgarska zagadka

Bułgarzy jako jedyni przeczą tezie o bezpośrednim związku siły ekonomicznej kraju z siłą piłkarskiej reprezentacji. I są chyba najsłabiej rozpoznaną reprezentacją wśród finalistów. Awans wywalczyli dość szybko, choć stawka wydawała się wyrównana. Na pierwszy rzut oka trochę łączy ich z Polakami. Też nie chcą ich wielkie kluby, też nie grają w Lidze Mistrzów, tzn. jeden gra - Stilian Petrow z Celtiku - i to on jest chyba jedynym obok Dimitara Berbatowa bułgarskim piłkarzem powszechnie znanym w Europie. Na pewno jednak znanym słabiej niż Christo Stoiczkow, nieustannie obsypujący komplementami Petrowa, sławiący talenty młodego pokolenia i przepowiadający tłuste lata tamtejszej piłki.

Skład odmłodzili także Chorwaci, którzy na mundialu tworzyli jedną z najstarszych drużyn. Tam talentów nigdy nie brakowało, głęboko wierzy w to zwłaszcza trener Otto Barić, który jest godnym następcą swojego zarozumiałego poprzednika Miroslava Blażevicia. W sobotę stwierdził, że w barażach chciałby uniknąć tylko Hiszpanów. Resztę rywali Chorwaci ograją ponoć bez kłopotów

n BELGIA - ESTONIA 2:0 (1:0): Reinumae (44., - samob.), Buffel (60.)

n CHORWACJA - BUŁGARIA 1:0 (0:0): Olić (48.).

Grupa 9.: Włoska doskonałość

Tifosi przeżywali niedawno jeszcze gorsze dni niż kibice z Francji. Na mistrzostwach upokorzyli ich gospodarze, co zakończyło się międzynarodową aferą i mogło poważnie nadszarpnąć dyplomatyczne stosunki z Koreą. Serie A wstrząsnął finansowy krach, a jej klubowe potęgi po latach europejskiej hegemonii przegrywały, gdzie się dało. W dodatku i eliminacje zaczęły się od katastrofy, czyli porażki z Walią...

A jednak Włochów już dziś można uznać za głównych kandydatów do złota, bo to jedyna reprezentacja w Europie (a może i na świecie?) nie tyle bez słabych punktów, ile mająca wielkie gwiazdy w każdej formacji. Nie wiadomo, czy Buffon to najlepszy bramkarz, Nesta - najlepszy obrońca, Totti - najlepszy pomocnik (ofensywny), a Christain Vieri czy Filippo Inzaghi - najlepsi napastnicy. Ale na pewno nie są to kandydatury kontrowersyjne. Naprawdę trudno pojąć, jak taki zespół może zajmować 12. miejsce w światowym rankingu...

Żałować może tylko Paolo Maldini, który po mundialu zrezygnował z reprezentacji, co może teraz pomóc w rywalizacji o tytuł piłkarza roku Pavlovi Nedvedowi - on błyszczał i w reprezentacji Czech, i w Juventusie. Nic jednak straconego. Jeśli obrońca Milanu zmieni zdanie i postanowi jechać do Portugalii, nie sądzę, by ktokolwiek wypomniałby nieobecność w eliminacjach. A jeśli Włosi sięgną po złoto, będą powody, by uhonorować Maldiniego.

n WŁOCHY - AZERBEJDŻAN 4:0 (2:0): Inzaghi (24., 88.), Vieri (16.), Di Vaio (65.)

n WALIA - SERBIA I CZARNOGÓRA 2:3 (1:1): Hartson (26. karny), Earnshaw (90.) - Vukić (4.), Milosević (82.), Ljuboja (87.).

Grupa 10.: Szwajcarska moda

Szwajcaria to kolejny po Turcji i Grecji dowód, że reprezentacja może czerpać inspirację z pucharowej kariery klubów. A sięgając jeszcze głębiej, że wszystko może się zacząć od mody na futbol. W Bazylei stanął supernowoczesny stadion za 170 mln dol., stał się miejscem, w którym wypada bywać, a firmom wypada inwestować. Po sponsorach przyszła furora FC Basel w Lidze Mistrzów (wyeliminował Liverpool), efektowne obiekty budowane przez kolejne kluby, a teraz awans do ME. Pierwszego gola w decydującym meczu z Irlandią strzelił Hakan Yakin (ledwie częściowo wydobrzał po kontuzji), ten sam, który był rewelacją LM. To on jest głównym kandydatem na gwiazdę, choć Alexander Frei strzelił 14. gola w 22. meczu kadry. O przyszłość Szwajcarzy martwić się nie muszą - mają stadiony, więc następne ME zorganizują właśnie oni wspólnie z Austrią.

Pozostaje żal, że w Portugalii nie zobaczymy piłkarzy klasy Damiena Duffa czy robiącego wielkie postępy w MU Johna O'Shea. A jednak Irlandczycy sami sobie winni - w sobotę ponieśli pierwszą porażkę od 11 spotkań, a poprzednio ulegli również Szwajcarii.

n SZWAJCARIA - IRLANDIA 2:0 (1:0): Yakin (6.), Frei (60.)

n ROSJA - GRUZJA 3:1 (2:1): Bułykin (29.), Titow (45.), Syczew (73.) - Jaszwili (5.)

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.