Histeria w Anglii: wyrzucić Seamana!

Twój czas się skończył, odejdź! - słyszy bramkarz David Seaman po tym, jak jego błąd kosztował reprezentację Anglii utratę punktów w meczu eliminacji mistrzostw Europy z Macedonią (2:2). Trener go broni, prasa odsądza od czci i wiary.

Równie ciężkie chwile golkiper Arsenalu przeżywał po ćwierćfinale mundialu, kiedy Brazylia pokonała Wyspiarzy, a Ronaldinho strzelił mu gola "za kołnierz" uderzeniem z rzutu wolnego z 30 metrów. - Daj sobie wreszcie spokój - krzyczeli dziennikarze w tzw. strefie mieszanej, czyli jedynym miejscu, gdzie mieli kontakt z piłkarzami. Seaman nic nie mówił. Płakał.

W bramce reprezentacji stoi od 12 lat, choć spowodowane gapiostwem niewybaczalne błędy przytrafiają mu się regularnie. Lobem z połowy boiska pokonał go kiedyś Nayim z Realu Saragossa w finale Pucharu Zdobywców Pucharów, w równie zdumiewający sposób pokonywali go Gianfranco Zola i Gareth Farrelly. W środę do tej listy dołączył Artim Sakiri, który strzelił gola bezpośrednio z rzutu rożnego. Czy 75. występ w kadrze Seamana, znanego jako "Pan Bezpieczne Dłonie", będzie jego ostatnim?

Trener Sven Goran Eriksson nie chciał obwiniać za remis z Macedonią 39-letniego weterana z Arsenalu. Remis, który prasa uznała za jeden z najgorszych wyników w historii występów Anglii na własnym stadionie. - David Seaman nie stracił miejsca w składzie. Rozmawiałem z nim już o tym, poza tym w drugiej połowie bronił doskonale - ogłosił selekcjoner, który jednak sam nie może być pewien swojej przyszłości. Kilka dni temu wszystkie gazety zastanawiały się, jak długo wytrwa na stanowisku, bowiem jego była przyjaciółka Ulrika, szwedzka prezenterka, zapowiedziała, że w książce ujawni kompromitujące szczegóły ich intymnego pożycia. A w Anglii o dymisji trenera nie zawsze przesądzają sprawy czysto piłkarskie. Książka się ukazała, sensacji nie zawierała, ale remis z Macedonią pozycji Erikssona na pewno nie wzmocnił.

Mimo poparcia dla Seamana Szwed zapowiedział, że przed kolejnymi meczami kadry (lutowy sparing z Australią bądź Danią, marcowy mecz eliminacyjny z Liechtensteinem) będzie wnikliwie obserwował jego potencjalnych następców - Davida Jamesa z West Hamu oraz Paula Robinsona z Leeds. Niestety, kłopotów bogactwa raczej nie ma, bo najlepsi bramkarze Premier League to obcokrajowcy: Polak Jerzy Dudek, Włoch Carlo Cudicini, Irlandczyk Shay Given i Francuz Fabien Barthez.

Za Seamanem wstawili się też koledzy z boiska. - Za takiego gola nie winiłbym ani jego, ani żadnego innego golkipera - powiedział Gary Neville. - W całej karierze nie widziałem, by piłka frunęła tak szybko, a przy tym z taką precyzją. David to nasza gwiazda, najlepszy angielski bramkarz, absolutnie wspaniały, mam nadzieję, że nas nie opuści - wyrzucał z siebie komplementy obrońca Manchesteru, ale przekonał niewielu.

"Nie, tylko nie to znów to samo" - wyjękuje "Daily Mail", "Koniec z nędznym losem Seamana" - wtóruje mu "The Mirror". Jasno sprawę stawiają także zwykle bardziej wstrzemięźliwe "Guardian" ("Seaman musi odejść") i "Times" ("Tym razem nic go nie uratuje"), a bukmacherzy z Williama Hilla płacą tylko pięć funtów za każde postawione cztery na to, że w następnym meczu w angielskiej bramce stanie James. "Starzejącemu się weteranowi można wybaczyć wiele błędów, ale Seamanowi zdarzają się one tak regularnie, że niszczą całą grę" - napisał komentator "The Sun". Jego kolega po fachu z "Mirror" uderzył jeszcze mocniej: "Okrutna prawda o Seamanie jest taka, że ma nogi z ołowiu, porusza się, jakby się ciągle wahał, ustawia niepewnie. A przede wszystkim zatracił pewny chwyt".

W podobnym tonie piszą na Wyspach wszyscy, a konkluzja komentarzy jest mniej więcej taka: jeśli Eriksson chce, by Seaman rozstał się z kadrą, zachowując godność, niech się go natychmiast pozbędzie. Tylko "Guardian" uznał, że już za późno, by piłkarz "Kanonierów" odszedł z podniesioną głową, ale narzekać nie ma prawa, bowiem "bogowie go ostrzegali".

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.