Ukraina - Polska 1:0. Grali jak na Euro

W słabym stylu Polska przegrała we Lwowie. Tak jak podczas Euro lepiej zagrała po przerwie. Lepiej, nie znaczy dobrze. A już 6 września początek eliminacji MŚ - pisze z Lwowa Robert Błoński.

Powrót synów marnotrawnych, czyli Polska Ukraina Z czuba i na żywo ?

Granie przez trenera Beenhakkera systemem 3-5-2 przechodzącym po stracie piłki w 5-3-2 nie okazało się dobrym pomysłem. Dobrze, że to był tylko mecz towarzyski, bo w pierwszej połowie Polacy zagrali jeszcze gorzej niż podczas Euro.

Beenhakker, szukając rozwiązań i pomysłu na eliminacje, ustawił drużynę z trójką obrońców. Dudka, Żewłakow i Kokoszka mieli stanowić zaporę nie do przejścia. Tymczasem Kokoszka tracił piłkę za piłką. Żal było na patrzeć na tego utalentowanego obrońcę. Źle wybijał, niecelny miał nawet wyrzut z autu.

Ostatni poważny mecz Kokoszki to 45 minut na Euro z Chorwacją. Od czerwca grał tylko sparingi - i to było, niestety, widać. Żewłakow sporo nabiegał się przed przerwą łatając dziury z jednej i drugiej strony defensywy.

Za duża była też przerwa między trójką obrońców, a linią środkową. Ukraińcy wykorzystywali to, choć również grali w tempie wakacyjnym. To było spotkanie, w którym mało było gry zespołowej, przemyślanych akcji i szlifowania schematów wypracowanych na treningach. Decydowały indywidualne umiejętności i przypadek.

W polskim zespole, oprócz Żewłakowa i Fabiańskiego (wznawianie akcji zdecydowanie do poprawy) wyróżnił się Krzynówek, który harował i biegał za dwóch, ale za bardzo do kogo podawać nie miał. W drugiej połowie opadł z sił.

Ukraińcy atakowali skrzydłami, bo Krzynówek z lewej strony i Kowalczyk z prawej nie nadążali wracać. A jeśli nawet byli pod polską bramką, nie mieli wsparcia również ze strony pomocników - Smolarka i Błaszczykowskiego. Przygnębiające wrażenie sprawiał Ebi, który szuka formy z poprzednich eliminacji. Dwa udane zrywy i zagrania to za mało, jak na piłkarza który ma możliwości i umiejętności, by być jednym z liderów zespołu.

Krzynówek nie radził sobie w defensywie, ale kiedy biegał do przodu było więcej pożytku. W pierwszej minucie po jego dośrodkowaniach z rzutu rożnego szanse na strzelenie gola mieli Ebi Smolarek i Ireneusz Jeleń. Po strzale tego pierwszego obrońcy wybili piłkę z linii bramkowej, chwilę później Jeleń strzelił niecelnie. To były jedyne dobre okazje Polaków w tym meczu.

Ciężko ocenić Jelenia, bo napastnik żyje z podań pomocników. Napastnik Auxerre miał ich mało. Po przerwie trochę więcej, bo na boisko wszedł Roger, zdecydowanie bardziej kreatywny zawodnik niż Murawski. Ale odpowiedzi na to, czy mamy środkowego napastnika na eliminacje mundialu nie poznaliśmy.

W 73. min Jeleniowi omal nie pomógł ukraiński bramkarz Piatow, który źle przyjął piłkę, ale końcem buta zdążył ją wybić sprzed nóg Polaka. Dobrą zmianę dał również Majewski, gra w drugiej linii była bardziej poukładana.

Rozstrzygnięcie nastąpiło moment przed przerwą. Woronin wykorzystał brak Krzynówka na prawej stronie, dośrodkował w pole karne i Krawczenko miał bardzo dużo czasu, by przymierzyć się do strzału głową. Fabiański jakimś cudem obronił, ale piłka wróciła do Ukraińca, który spokojnie trafił do siatki. Pytanie, gdzie w tym czasie byli polscy obrońcy pozostało retorycznym. Zaspał Dudka, nie nadążył inny debiutant - Marcin Kowalczyk. Obrońca Dynama Moskwa zagrał na tyle poprawnie (zastąpił w 13. min kontuzjowanego Pawła Golańskiego), że może chyba liczyć na powołanie na wrześniowe mecze eliminacyjne.

Druga połowa była trochę lepsza w wykonaniu Polaków. Opanowali chaos, próbowali prostopadłych podań, ale okazji nie stwarzali. Nie pozwalali na to również gospodarzom. Gra do końca była towarzyska, gospodarze nie atakowali z takim zaangażowaniem, biegali mniej niż przed przerwą. Kiedy tylko przyspieszyli, w ostatnich kilku minutach stworzyli więcej okazji niż Polacy, którzy poprawić muszą tak grę ofensywną, jak i defensywną. W środę mieli problemy z kreowaniem sytuacji. A bez strzelania goli wygrywać się nie da.

Polacy skończyli mecz tak jak zaczęli - od dwóch okazji pod ukraińską bramką. Raz piłkę wybił Piatnik, za chwilę Szymon Pawłowski trafił w słupek. Skrzydłowy II-ligowego Zagłębia Lubin zagrał dobrze.

Z sierpniowych meczów towarzyskich wniosków wyciągać nie ma sensu. Jeden jednak nasuwa się sam - z taką grą w eliminacjach nie ma czego szukać.

Na szczęście Beenhakker o tym wie.

Beenhakker: Sprawdzę ten system w eliminacjach ?

Zagraliśmy jak nowicjusze - mówią polscy piłkarze ?

Więcej o kadrze i lidze polskiej na blogu Roberta Błońskiego

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.