Polacy stracili seta i Wlazłego

Polscy siatkarze stracili pierwszego seta na turnieju w Szombathely, pokonując w półfinale preeliminacji olimpijskich Węgrów. Co gorsza, stracili też Mariusza Wlazłego

Gwiazdę Skry Bełchatów znieśli z boiska Świderski, Jurkiewicz i Pliński. Taką scenę kibice reprezentacji widzieli już niejednokrotnie, ale tym razem problemem nie były skurcze, lecz nieszczęśliwy wypadek. Wlazły upadł tak pechowo, że prawdopodobnie skręcił staw skokowy.

- Sam nie wiem, co się stało - mówił leżąc obok boiska. - To było po próbie bloku, nawet nie wiem, czy wylądowałem na boisku, czy na czyjejś stopie. Ale poczułem, jakby coś chrupnęło - dodał z niepokojem zawodnik, który jeszcze w trakcie meczu został odwieziony do szpitala na prześwietlenie. Wykluczyło ono złamanie, ale według wiceprezesa PZPS Waldemara Wspaniałego Wlazły doznał skręcenia stawu skokowego. - Kolejne badania Wlazły przejdzie już w Polsce - dodał Wspaniały.

- Czekamy na wyniki, ale nastawiamy się, że z Finlandią gramy bez niego - powiedział jeszcze przed wynikami prześwietlenia Raul Lozano. I dodał, że zmiennikiem rezerwowego atakującego Grzegorza Szymańskiego będzie Piotr Gruszka.

A długo wydawało się, że ten mecz będzie najnudniejszym na turnieju i że że dopiero on uświadomi, iż Polski - bądź co bądź aktualnego wicemistrza świata - w ogóle na tej imprezie nie powinno być. W dniu, w którym dysponujący zbliżonym potencjałem Bułgarzy bili się w Japonii o podium Pucharu Świata, Polacy deklasowali rywala trzeciorzędnego, nie będącego w stanie nawet przez moment podjąć walki.

Pierwsze nokautujące ciosy padły już w inauguracyjnym secie. Sam Wlazły ustrzelił cztery serwisowe asy, co nawet jak na niego - dysponującego wyjątkowo agresywną zagrywką - jest wyczynym niezwykle rzadkim.

- Ja nie mam żadnych wątpliwości, że to Mariusz był dzisiaj bohaterem - mówił Daniel Pliński. - Wybił Węgrom z głowy przyjmowanie piłki, wygonił do rezerwy ich głównego specjalistę od tego elementu. Po prostu Węgrów zniszczył.

Dopiero w trzeciej rywale się przebudzili i Wlazły schodził z boiska przy ich prowadzeniu 19:15. Rywale przewagi już nie oddali, ale tym razem Polacy zareagowali na kłopoty znakomicie. Wyszli z dołka i w ostatnim secie byli już zdecydowanie lepsi, w końcówce znów rozdając ciosy nokautujące. Wlazłego dobrze zastąpił Szymański, który zbijał dziewięć razy, zdobywając siedem punktów.

- Mieliśmy kłopoty, kiedy zespół dotknął spadek koncentracji - tłumaczył po meczu Lozano. - Ale podnieśliśmy się w ładnym stylu. Jestem zadowolony z serwisu i ataku podczas całego tego turnieju.

W finale Polacy zagrają z Finlandią, która w drugim półfinale pokonała Belgię 3:0 (25:21, 25:22, 26:24). Początek spotkania o 15.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.