Belgowie: Jesteśmy tu po to, aby zagrać twardy futbol

Zawodników z Belgii chyba nie do końca przygotowano na panującą w Polsce pogodę, bo ubrani byli jedynie w garnitury.

Samolot czarterowy z reprezentacją Belgii na pokładzie wylądował na lotnisku w Pyrzowicach kilka minut po godzinie 12. Skromna grupka kibiców i łowców autografów musiała się jednak uzbroić w cierpliwość, aby móc z bliska zobaczyć sylwetki belgijskich piłkarzy. Najpierw w hali przylotów pojawiła się grupa osób towarzyszących. Choć Belgowie już dawno stracili szanse na awans, to na mecz do Chorzowa pofatygowało się 20 dziennikarzy oraz 70 przedstawicieli sponsorów. 21-osobowa grupa piłkarzy pojawiła się na końcu tego pochodu. Zawodników chyba nie do końca przygotowano na panującą w Polsce pogodę, bo ubrani byli jedynie w garnitury. Może dlatego nie byli zbyt skłonni do udzielania wywiadów? Potężny obrońca Bayernu Monachium Daniel van Buyten nawet nie spojrzał w stronę dziennikarzy.

Przyjaźniej był za to nastawiony Vincent Kompany. 21-letni zawodnik uchodzi za jeden z największych talentów belgijskiej piłki. - Zimno tu. Na szczęście śnieg nie pada, więc jest OK. Zresztą dwa tygodnie temu u nas było tak samo - rozpoczął.

Obrońca HSV Hamburg w sobotę liczy na dobry rezultat. - Presja będzie ciążyła na waszym zespole, a nie na nas. Wiemy, że Polska będzie bardzo silna, ale się nie boimy. Jesteśmy tu po to, aby zagrać twardy futbol - tłumaczył. Kompany błysnął, wymieniając z pamięci nazwiska polskich graczy. - Smolarek, Żurawski, Żewłakow, Wasilewski... Kto z nich jest najlepszy? W czasie meczu będą mieli okazję to udowodnić - rzucił na koniec, ukrywając się w ciepłym wnętrzu autokaru.

W ostatniej chwili ze składu Belgów wypadło dwóch zawodników. - Carl Hoefkens (kolega klubowy Bartosza Ślusarskiego z West Bromwich Albion) i Philippe Clement są kontuzjowani i zdążyli już wyjechać do swoich domów. W ciągu tygodnia ze składu wypadło aż ośmiu graczy - tłumaczył Nicolas Cornu, rzecznik prasowy Królewskiego Belgijskiego Związku Piłki Nożnej.

Autokar z piłkarzami pomknął spod lotniska w stronę katowickiego hotelu "Monopol". - Dla belgijskich zawodników specjalnie wyłączyliśmy dwa piętra. Zaraz po przyjeździe czekał na nich lekki posiłek - mówił Roman Dembek, dyrektor hotelu. Zawodnicy mogli skosztować m.in. filetu z kurczaka z grilla, zupy pomidorowej, sosu bolońskiego, ugotowanych warzyw, sałatek.

Belgowie, którzy pozostaną w Katowicach aż do poniedziałku (tego dnia wylecą do Baku na mecz z Azerbejdżanem) przywieźli do Katowic swojego kucharza. - Żadnych wielkich wymagań nie mamy. W Polsce macie przecież wszystko w porządku - uśmiechał się Cornu.

Copyright © Agora SA