Żal i protest kibiców Lecha

"Reiss był, jest i będzie lechitą; Smuda - niekoniecznie. Idziemy na majstra - wężykiem, wężykiem" oraz "Lech Poznań - transferowa III liga. Dość już obcokrajowców!" - transparenty o takiej treści wywiesili wczoraj fani "Kolejorza" podczas meczu z Polonią Bytom. - Dość tych porażek! - skandowali.

Skąd ten protest, skoro Lech jest niepokonany u siebie i zajmuje miejsce w czołówce? Po pierwsze - Lech tragicznie spisuje się na wyjazdach, a ostatnia porażka 2:4 w Białymstoku została w Poznaniu odebrana jako żenująca kompromitacja. Po drugie - prezes Lecha Jacek Rutkowski zapewnił przed sezonem, że Lech "bije się o majstra". Tymczasem Wisła Kraków jest już daleko z przodu.

- Oczywiście, będziemy się bić o mistrzostwo do samego końca, ale Wisła jest chyba poza zasięgiem któregokolwiek polskiego klubu. W każdym razie muszą już one teraz liczyć na jej potknięcia - mówi kapitan Lecha Piotr Reiss, który strzelił wreszcie gola po dłuższej przerwie.

Fani "Kolejorza" uważają, że zostali oszukani, bowiem za deklaracją prezesa nie poszły odpowiednie transfery, które by ją uzasadniały. Domagają się ofensywy transferowej Lecha w przerwie zimowej. Reissa postawili jako alternatywę Smudy. - Nie chcę tego komentować - stwierdził kapitan Lecha.

Żeby było śmieszniej, sformułowanie "wężykiem, wężykiem" nawiązywać miało do znanego skeczu Kabaretu Dudek z hydraulikiem (Jan Kobuszewski, Wiesław Gołas, Wiesław Michnikowski), gdzie coś podkreślonego wężykiem oznaczało dowcip. Tymczasem młodsi fani Lecha odebrali to jako jakieś niejasne nawiązanie do alkoholu i hulaszczego trybu życia.

Efektem niezadowolenia i protestu była też najniższa w tym sezonie frekwencja - 15 tys. widzów to, jak na Poznań, wynik bardzo kiepski. Zwłaszcza, jeśli weźmie się pod uwagę, że aż 12 tys. osób ma karnety.

Mecz z Polonią Bytom - niezbyt dobry, ale też nie tak tragiczny jak niedawny pojedynek z Cracovią - toczył się w anormalnych warunkach. Już w sobotę w południe padał w Poznaniu grad. W trakcie meczu rozpętała się śnieżyca, która zmusiła organizatorów do zmiany piłek na kolorowe. W gęstym śniegu piłkarze mieli problem z zawiązywaniem składnych akcji. Lech miał szczęście, że wbił gola przed nawałnicą, bowiem później byłby z tym problem.

- Lechowi gratuluję Reissa - skomentował potem trener bytomian Dariusz Fornalak. - Ja się cieszę, że choć dzielą nas z Lechem pod względem finansowym i organizacyjnym lata świetlne, potrafiliśmy zagrać z nim wyrównany mecz.

Powiedzieli po meczu:

Franciszek Smuda (trener Lecha): - Takie mecze, gdzie z góry się zakłada zdobycie trzech punktów, są zwykle najtrudniejsze. Uczulałem moich zawodników, że Polonia na pewno się nie "położy" i tak się stało. Pogoda trochę nas zaskoczyła. Nie wszyscy zawodnicy byli przygotowani sprzętowo do takiej aury. Najbardziej był zdziwiony Hernan Rengifo, który po raz pierwszy grał na śniegu.

Dariusz Fornalak (trener Polonii): - Oba kluby pod każdym względem dzielą lata świetlne. Tymczasem rozegraliśmy równorzędne spotkanie. Umiejętnościom i doświadczeniu przeciwstawiliśmy przede wszystkim konsekwentną grę. Lech wygrał jak najbardziej zasłużenie.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.