Borys Budka, radny, były przewodniczący rady miejskiej: Nigdy nie byłem przeciwny budowie nowego stadionu. Uważam, że obecny stadion to wstyd dla naszego miasta. Natomiast zwracałem uwagę na to, że źle zabieramy się za tę inwestycję. Nie było biznesplanu, analizy rynku, tylko rzucone hasło: "nowy stadion" - bez konkretów. Co więcej, pani prezydent zmieniła - bez zgody rady - wytyczne dla projektantów. Zamiast tańszej kategorii III, dostaliśmy projekt wersji elite - większy i droższy.
- Zdecydowanie nie stać nas na taką wersję. Prezydent miasta, wbrew obietnicom, nie wskazała żadnych zewnętrznych form finansowania. Tak więc za wszystko zapłacą zabrzanie, obojętnie, czy tego chcą, czy nie. Mogliśmy mieć tańszy stadion, np. na 20 tysięcy osób, ale za to wybudować jeszcze sale gimnastyczne, basen, nowe drogi...
- I to jest największy problem. Stadion, a przez to kibiców wciągnięto w sprytną grę wyborczą. Już ponad rok temu można było rozpocząć prace.
Tymczasem czekano do okresu przedwyborczego, by podsycić niezdrowe emocje. "Dobra" pani prezydent wybuduje stadion, ale "źli" radni chcą jej w tym przeszkodzić. To nieuczciwe! Przewidziałem taki scenariusz i m.in. na łamach "Gazety" apelowałem, żeby nie robić ze stadionu kiełbasy wyborczej.
- Nie dziwię się prezesowi. Z pewnością zna porozumienie, które bez żadnych konsultacji z radą miejską podpisała pani prezydent. Nie tylko obiecała wybudować stadion, ale utrzymywać go z pieniędzy podatników, Górnikowi obiecała wpływy z biletów, a spółce Allianz - udział we władzach spółki Stadion. Dla klubu to sytuacja komfortowa. Dla miasta - olbrzymie, coroczne obciążenie budżetu. Według mnie to nie jest fair wobec mieszkańców.
- Nadal uważam to za dobry pomysł. Byłoby taniej, szybciej i z korzyścią dla obu miast. Gliwice już budują stadion za niecałe 60 milionów złotych. Gdyby Zabrze dorzuciło drugie tyle, mielibyśmy piękny obiekt dla 18 tysięcy widzów. No i kilkaset milionów złotych na inne potrzeby. Zdecydowano inaczej.
- Bardzo cenię prezesa Mazura. Jego rolą jest dbanie o klub, więc to oczywiste, że nowy stadion i wpływy z biletów będą podstawową pozycją w jego budżecie. Ale raz jeszcze powtarzam, stadion nie utrzyma się sam! Roczne utrzymanie obiektu będzie kosztować w granicach 15-20 milionów złotych. I zgodnie z obietnicą daną Allianzowi przez panią prezydent te koszty pokryje miasto, czyli zabrzanie. Tak wiec owe miejsca pracy de facto będą utrzymywane z naszych podatków. Trochę mi to "pachnie" socjalizmem...
- Niestety, przebywam obecnie zagranicą, wiec nie znam wszystkich szczegółów. Zarzuca się, bazując na dokumentach przedstawionych radnym, że prezydent miasta zmieniła umowę z projektantem stadionu w ten sposób, że przesunęła terminy realizacji oraz zrezygnowała z kar umownych, dzięki którym budżet miasta zaoszczędziłby blisko 500 tysięcy złotych. Jeśli to prawda, właściwe organy powinny zbadać, czy nie było to działanie na szkodę miasta.
- Chciałbym się mylić, ale według mnie przeforsowana przez panią prezydent koncepcja będzie oznaczać, że każdego roku z pieniędzy zabrzan co najmniej 40 milionów złotych - pośrednio lub bezpośrednio - będzie przeznaczanych na finansowanie i utrzymanie nowego obiektu. To jest plus minus 10 małych sal gimnastycznych, 3 baseny lub 15 boisk do piłki nożnej. Ciekawe, czy właśnie tego chcą nasi mieszkańcy?