Piast sam sobie zgotował ten los

Swój historyczny pierwszy mecz w ekstraklasie gliwiczanie rozegrali przeciwko Cracovii. Zespół z Krakowa może też być na jakiś czas ostatnim rywalem piastunek w tej klasie rozgrywkowej.

Porażka w ostatniej kolejce z Arką Gdynia (1:2) sprawiła, że gliwiczanie znaleźli się jedną nogą w pierwszej lidze. - W Gdyni drużyna powinna gryźć ziemię, a tego nie było! Nie mam nawet diagnozy, dlaczego tak się stało - martwi się Zbigniew Koźmiński, wiceprezes klubu.

Od spadku Piasta może uchronić już tylko jeden scenariusz: zwycięstwo w sobotę z Cracovią przy jednoczesnej utracie punktów przez Arkę w meczu ze Śląskiem Wrocław. - Sami sobie zgotowaliśmy ten los, w głupi sposób tracąc wcześniej punkty. Czy nasze utrzymanie jest możliwie? A kto przypuszczał, że Lech Poznań w takich okolicznościach przegoni Wisłę Kraków w tabeli ekstraklasy? W polskiej lidze wszystko jest możliwe! Najważniejsze, żeby wygrać z Cracovią. Szanse obu drużyn oceniam po równo. Wszystko zależy od tego, jak ułoży się to spotkanie. Piast jest przecież jedną z najbardziej nieobliczalnych i nierówno grających drużyn - analizuje Andrzej Potocki, były prezes i wieloletni kibic Piasta.

Klubowi działacze nie planują żadnych nerwowych ruchów. - Nasze możliwości są już ograniczone. Szatni odwiedzać nie zamierzamy, bo moglibyśmy tym tylko zaszkodzić. Drużyna dostała od nas wszystko, co mogła. Teraz sama musi coś od siebie dać - mówi Koźmiński.

W Gliwicach bardzo liczą na sportową postawę Śląska. - Teoretycznie Arka może u nas wygrać, ale. nie wygra - zapewniał kapitan wrocławskiej drużyny Dariusz Sztylka po wtorkowej wygranej nad Odrą Wodzisław. - Znając trenera Śląska Ryśka Tarasiewicza, jestem przekonany, że będzie chciał wygrać. My na pewno finansowo dopingować Śląska nie będziemy - mówi Koźmiński.

A co, jeśli Piastowi nie dopisze szczęście? - Gdyby, odpukać, Piast spadł, to wtedy od razu trzeba by zacząć myśleć o awansie, bo szkoda wielkiego potencjału tego klubu. Podejrzewam jednak, że łatwiej będzie się w tym sezonie utrzymać w ekstraklasie, niż w następnym próbować do niej awansować. Chętnych będzie przecież bardzo wielu: Odra Wodzisław, ŁKS Łódź, Pogoń Szczecin albo Górnik Zabrze. - wylicza Potocki.

Koźmiński: - Jeśli się utrzymamy, to w drużynie potrzebne będą zmiany. Kiedyś mnie w tej sprawie nie słuchano, ale teraz z pewnością byłoby już inaczej.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.