A Małyszowi ubyło lat

Czasy się zmieniają, a Adam zawsze... faworytem :)

Tak się zastanawiam, ile to jeszcze potrwa? Kolorowa karuzela skoków zaczyna się kręcić, a media w Polsce i Europie znowu powtarzają zgodnym chórem: "Małysz, Małysz". Skoczek z Wisły, który 3 grudnia skończy 30 lat, od grudnia 2000 roku zadziwia cały świat. Od tamtej pory nie było sezonu, by przynajmniej trzy razy nie był na podium w konkursach Pucharu Świata. Nie wygrał tylko w sezoie 2003/04, ale cztery razy był drugi.

Jest fenomenem sportowym, nie było skoczka, który przez tyle lat utrzymałby formę. Siedem lat na szczycie nie był nikt inny. Ma szansę pobić wszelkie rekordy, bo fizycznie czuje się dobrze. I sam mówi, że "lat ubyło".

Jest też fenomenem socjologicznym. W pierwszym sezonie triumfów kibole rzucali śnieżkami w jego największych rywali. Kilka jego apeli spowodowało, że na skocznię przyjeżdża roztańczony, rozśpiewany tłum ludzi dopingujących również rywali Polaka.

Przed telewizorami pod narty dmucha cała Polska.

Małysz bywa zmęczony, ale i tak jestem przekonany, że jego autograf musi być już w większości polskich domów. Tyle ich wciąż podpisuje.

Czy to się komuś podoba, czy nie, czy kogoś skoki śmiertelnie nudzą, od piątku kibice wąsatego, wybitnego sportowca z Wisły znowu usiądą przed telewizorami. Bo Małyszowi nie sposób nie kibicować - za to, co do tej pory osiągnął i co jeszcze ma dokonać.

Copyright © Agora SA