Mistrz świata Tomasz Adamek teraz powalczy z Hopkinsem?

W porywającej walce Polak pokonał Steve'a Cunninghama, posyłając go trzy razy na deski. Czy teraz będzie walczył ze wspaniałym Bernardem Hopkinsem?

Specjalny serwis o Tomaszu Adamku ?

To był fantastyczny pojedynek, być może nawet walka roku. Wyczerpanie Polaka było widać już przed ostatnią, 12. rundą pojedynku o tytuł w wadze junior ciężkiej wersji IBF. Trener Andrzej Gmitruk pytał zaniepokojony: - Tomek, dasz radę? Polak wytrwał.

Niepewność - była z kolei w oczach mistrza świata Cunninghama i jego żony Livvy, gdy po walce czekali w uścisku na werdykt sędziów. Wściekłość kibiców, głównie Polonusów - usłyszano w Prudential Center w Newark pod Nowym Jorkiem, gdy niejaki Clark Sammartino, czyli pierwszy z trzech sędziów punktujących, uznał, że pojedynek wygrał Amerykanin 114:112.

- Gwizdali i huczeli. Naszych było 99 procent w hali. Od Cunninghama tylko rodzina. Sam sprzedałem przyjaciołom biletów za 126 tys. dol. - mówił Ziggi Rozalski, doradca Adamka.

Ile razy trzeba obalić na deski przeciwnika, aby być pewnym zwycięstwa? Adamek zrobił to trzykrotnie: w drugiej, czwartej i ósmej rundzie, ale pewny triumfu być nie mógł. - Jak usłyszałem werdykt Sammartino, wpadłem w szok. Wziąłem za rękę szefa sportowej komisji stanowej i mu mówię: "Szefie, tu nie może być oszustw. Ci chłopcy narażają życie" - opowiadał Rozalski zdenerwowany jeszcze kilka godzin po walce.

Pozostali sędziowie byli bardziej przytomni. Punktowali 116:110 i 115:112 dla Polaka.

Adamek wygrał, bo w najważniejszych momentach walki był o ułamek sekundy szybszy, o kilka trudnych rund w karierze bardziej doświadczony. I był też bardziej wytrzymały na ciosy. Dzięki odporności w najważniejszej chwili pojedynku - w czwartym starciu - potrafił ustać na nogach po huraganowym ataku Cunninghama, który zadał 21 uderzeń bez odpowiedzi ze strony Polaka. "Jego szczęka to coś między granitem a żelbetonem" - piszą fachowe strony internetowe. W końcowych sekundach tego dramatycznego starcia Adamek potrafił jeszcze skontrować Amerykanina. Wyprzedził kolejny atak Cunninghama, lokując prawy cios ponad jego lewą pięścią, posłał go na deski po raz drugi.

Gdyby nie wytrzymałość i szybkość Adamka, pojedynek mógłby się zakończyć w czwartej rundzie jego nokautem. Mistrzem pozostałby Cunningham.

Mało tego, gdyby nie umiejętność fantastycznego finiszowania, cecha nabyta z doświadczeniem, nie byłoby nokdaunów. Adamek posyłał Amerykanina na deski w ostatnich sekundach drugiej i czwartej rundy i w końcowej fazie rundy ósmej. W każdym niemal starciu Polak był słabszy na początku, ale potem walczył coraz szybciej i lepiej. - Dzięki Andrzejowi Gmitrukowi, który nauczył mnie dyscypliny w walce - mówił później Adamek.

Amerykanin zadawał jednak w sumie więcej ciosów, więcej ich dochodziło do głowy przeciwnika. Adamek uderzał 470 razy, Cunningham 690, do celu dotarło 186 ciosów Polaka i 205 Amerykanina. W jakości przewaga była po stronie Adamka, który mówił, że rywal bił lekko, a właściwie tylko go drapał rękawicami.

Co dalej z karierą Tomka Adamka? | wideo

- Chwała Tomkowi za wolę walki, bo rywal był bardzo trudny. Jednak za często nadstawiał głowę na strzał. Dlaczego trzyma ręce na pasie? Gołota, z którym chciałby tak walczyć, mógłby tę głowę urwać - powiedział Paweł Skrzecz, medalista olimpijski i trener.

Polak znów jest mistrzem, teraz w wadze junior ciężkiej. W lutym 2007 roku stracił tytuł w wadze półciężkiej. Teraz chce przejść do kategorii najcięższej.

- Nie wykluczam pojedynku w wadze ciężkiej. Może być w Polsce. Lub w Nowym Jorku i okolicach - mówi Rozalski. - Najważniejsze, aby były pieniądze. Teraz mamy pistolet i będziemy z niego strzelać.

Tylko do kogo?

Do walki z Adamkiem zgłosił się wspaniały pięściarz z kategorii średniej i półciężkiej 43-letni Bernard Hopkins. - Mogę walczyć z każdym i z nim też. Gwarantuję dobre pieniądze. Wykluczone jednak, żebym wrócił do wagi półciężkiej - mówi Adamek. Czyli, by walczyć z Polakiem Hopkins musiałby przytyć i w wieku 44 lat zadebiutować w junior ciężkiej. W niej na razie brakuje atrakcyjnych nazwisk. Cunningham od 2006 roku nie stoczył pojedynku w ojczyźnie - kwaterze głównej boksu. Jest rodakom nieznany, nieatrakcyjny. Walkę o mistrzostwo świata z Cunninghamem pokazała w USA telewizja o ograniczonym zasięgu, po długich namowach Rozalskiego, płacąc tylko 250 tys. dol. 32-letni Adamek (36 zwycięstw, 1 porażka, 24 nokauty) zarobił na walce niecałe 100 tys dol. Jest także w Stanach mało rozpoznawalną marką, choć pokazuje świetny boks, walczy do końca i przewraca przeciwników na deski.

Jedno jest pewne: zdobył kolejne kilka tysięcy polskich kibiców w USA. Oni na pewno będą na jego walki przychodzić.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.