Sędziowanie z wideo? To się już sprawdziło!

FIFA zastanawia się nad wprowadzeniem sędziego wideo w meczach piłkarskich. Ci, którzy wieszczą śmierć futbolu z tego powodu, powinni trochę ochłonąć. Z tego rodzaju unowocześnień korzysta już kilkanaście dyscyplin sportowych. Wszystkie mają się dobrze.

Wystarczy wymienić: tenis, hokej na lodzie, koszykówka, rugby, futbol amerykański, łyżwiarstwo figurowe a nawet - uchodzący za ucieleśnienie konserwatyzmu - krykiet. We wszystkich tych dyscyplinach sportu sędziowie posługują się wideo przy orzekaniu w spornych sytuacjach.

Futbolowi nie grożą trzygodzinne mecze

Wprowadzenie sędziego wideo w żadnej dyscyplinie sportu nie wpłynęło znacząco na czas trwania meczów, ani na płynność gry. Samo widowisko zyskała natomiast jeszcze jeden pełen emocji element - oczekiwanie na decyzję arbitra.

W większości dyscyplin korzystanie z wideo został ograniczone do tylko najważniejszych spornych sytuacji:

- w hokeju na lodzie są to momenty, w których padł gol

- w rugby - sytuacji, w których drużyn uzyskała przyłożenie

- w koszykówce, gdy zespół uzyska punkty równo z kończącą mecz syreną

- w krykiecie - momenty, które decydują czy zawodnik drużyny atakującej został wyautowany

Warto tu podkreślić to istotne słowo: spornych. Decyzję z użyciem wideo dotyczą tylko sytuacji niejasnych, a takich zdarza się naprawdę niewiele - w piłce nożnej może trzy, może cztery w całym meczu:

A może challenge?

W futbolu amerykańskim liczba sytuacji, które może rozstrzygnąć sędzia po obejrzeniu zapisu wideo, liczy aż 13 pozycji. Sędzia nie biega jednak co chwilę do monitora, by zobaczyć jak było naprawdę. Sporną sytuację rozpatruje się dopiero, gdy jedna z drużyn zażąda tzw. challenge'u. Każdy z zespołów ma prawo do dwóch w meczu. Sędzia ma wtedy 60 sekund na obejrzenie powtórek i podjecie właściwej decyzji. Czasem arbiter może też sam z siebie obejrzeć zapis wideo, ale to są rzadkie sytuacje.

Jeśli decyzja sędziego, którą podważono, okazała się właściwa zespół, który ją zaskarżył traci prawo do jednego czasu (time-out) w meczu.

System challenge'u działa także w tenisie. Tutaj prawo do zakwestionowania decyzji arbitra, czy piłka była autowa czy dobra, mają tenisiści. Decyzję podejmuje nie sędzia, ale... komputerowy system, który analizuje lot piłki i orzeka, czy trafiła ona w kort, czy nie. Jeśli dwa razy podważona decyzja arbitra była słuszna, to zawodnik traci prawo do challenge'u w tym secie.

Wideo w futbolu? Już jest!

Zresztą piłkarskie organizacje już obficie korzystają z możliwości, jakie daje zapis wideo. Najświeższy przykład to sprawa Sauliusa Mikoliunasa z reprezentacji Litwy, który został zdyskwalifikowany na dwa mecze za próbę wymuszenia karnego w meczu ze Szkocją. Czy nie sprawiedliwiej byłoby go ukrać jeszcze podczas meczu?

W każdej dyscyplinie sportowej umożliwienie korzystania z wideo podczas sędziowania przyniosło pozytywne skutki. Oczywiście, nie wyeliminowało to kontrowersji, czego przykładem choćby nieuznane przyłożenie podczas finału Pucharu Świata w rugby (Anglicy do dziś twierdzą, że Mark Cueto zdobył punkty prawidłowo), ale znacznie zmniejszyło liczbę błędów arbitrów w kluczowych momentach meczów. Poza tym dało lepszy czy gorszy, ale zawsze jakiś oręż zawodnikom w walce o sprawiedliwość. Napawdę lepiej dać sędziemu możliwość skorzystania z wideo niż oglądać skandaliczne sceny na boisku, gdy arbiter otoczony wianuszkiem rozsierdzonych "pokrzywdzonych" musi znosić ich najgorsze wyzwiska. Zresztą takie widowiska trwają w piłce nożnej o wiele dłużej niż te 60 sekund, podczas których arbiter musi podjąć decyzję w futbolu amerykańskim.

Rafał Stec na blogu o wideo w sędziowaniu

Jaki model sędziowania wideo byłby najlepszy dla futbolu?
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.